W kolejnych miesiącach będziemy obserwować rosnącą rywalizację o przyciąganie kadr ze wschodu w ramach krajów Grupy Wyszehradzkiej.
– W Polsce tylko do 2020 roku około 1 mln osób z powojennego wyżu demograficznego przejdzie na emeryturę. Na ich miejsce wchodzą kolejne roczniki niżu demograficznego, co już zaczyna być odczuwalne. Gdy połączymy to z emigracją pracowników z rodzimego rynku to zrozumiemy dlaczego już dziś aż 35% firm ma trudności ze znalezieniem kandydatów na rynku pracy. A te trendy w kolejnych latach będą się pogłębiać – komentuje Maciej Witucki, Prezes Zarządu Work Service S.A. – Dlatego w celu realizacji bieżących zamówień, pracodawcy zaczęli sięgać po pracowników zza granicy. Wchodzą oni w powstałe i wielokrotnie przez wiele tygodni nieobsadzone miejsca pracy. To spowodowało, że w tym roku możemy spodziewać się napływu ponad 1 mln osób z Ukrainy do Polski. Jednak obecna strategia jest krótkoterminowa, bo w ramach uproszczonych procedur umożliwia zatrudnienie na 6 miesięcy i dotyczy głównie niewykwalifikowanych kadr. A wobec kurczenia się rynku pracy potrzebna jest dla Polski długofalowa polityka imigracyjna – dodaje Maciej Witucki.
Czytaj: Gdzie obywatel Ukrainy przebywający w Polsce powinien opodatkować swoje dochody?
Pracownik z Ukrainy potrzebny na stanowisku niższego szczebla
Z najnowszego „Barometru Rynku Pracy VI” wynika, że aż 38,1% firm rozważa zatrudnianie pracowników z Ukrainy w związku z deficytem kadry na rynku pracy. Za tą deklaracją stoją czyny. Z najnowszych danych Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że w I półroczu 2016 roku polscy pracodawcy zgłosili zamiar zatrudnienia ponad 634 tys. pracowników ze Wschodu, głównie z Ukrainy.
Firmy w Polsce najczęściej poszukują Ukraińców na stanowiska niższego szczebla (22,3%), co nie jest zaskoczeniem biorąc pod uwagę, że pracodawcy zgłaszają największe problemy rekrutacyjne właśnie w tej kategorii (70,9%). Rzadziej pracownicy z Ukrainy są poszukiwani na stanowiska średniego szczebla (8,2%), a najrzadziej wyższego – zaledwie 2,6% firm deklaruje poszukiwanie kadry zarządzającej wśród osób z Ukrainy. - Dziś bez udziału pracowników zza granicy wiele procesów i zamówień w firmach po prostu by stanęło. Brak rąk do pracy jest coraz bardziej odczuwalny i może stanowić w przyszłości główne wyzwanie, przed jakim stanie polska gospodarka. Nie wszyscy mogą postawić na robotyzację, która częściowo pozwala zastąpić pracę ludzką. Dlatego nie dziwi fakt, że już przeszło co trzecia firma rozważa zatrudnienie Ukraińców w swoich zakładach – podkreśla Maciej Witucki.
Ukrainiec poszukiwany do usług w dużej firmie
Zapotrzebowanie na pracowników z Ukrainy rośnie wraz z wielkością zakładu pracy – już 39,5% dużych firm zamierza zatrudniać kadrę niższego szczebla zza Buga, w porównaniu do 17,1% małych przedsiębiorstw zatrudniających do 50 pracowników. Natomiast firmy średnie najczęściej będą zatrudniać osoby z Ukrainy jako kadrę średniego szczebla – już 18,2%, w porównaniu do 5,7% małych i 4,7% dużych firm.
Usługi i produkcja – to właśnie w tych branżach pracodawcy najbardziej potrzebują pracowników z Ukrainy. Odpowiednio odsetek zgłaszających chęć zatrudniania osób zza wschodniej granicy w tych branżach wynosi 34% oraz 30,7%. Spore zainteresowanie występuje też w sektorze handlowym – 21,7% firm planuje zatrudniać Ukraińców na stanowiska niższego lub średniego szczebla. Najmniejsze zainteresowanie występuje zaś w sektorze publicznym, gdzie zaledwie 5,2% firm planuje poszukiwać kadry wśród osób z Ukrainy.
– Najnowszy raport Narodowego Banku Polskiego mówi o tym, że pracownicy z Ukrainy znajdują zatrudnienie głównie w rolnictwie, usługach domowych, budowlance czy produkcji, co potwierdzają wyniki naszego badania. Dodatkowo, warto zwrócić uwagę, że będzie rosło zapotrzebowanie na pracowników z Ukrainy w branży handlowej. Mimo iż nie jest to sektor z największym zapotrzebowaniem na kadrę, to w porównaniu do poprzedniej edycji badania, właśnie w tej branży najbardziej wzrosły trudności rekrutacyjne – mówi Krzysztof Inglot, pełnomocnik Zarządu Work Service S.A.
Rośnie rywalizacja w ramach Grupy Wyszehradzkiej
Biorąc pod uwagę sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej, wyraźnie widać, że nie tylko w Polsce mamy do czynienia z umacniającym się rynkiem pracownika. Z danych Eurostatu wynika, że poziomy bezrobocia w Czechach (4,2%), na Węgrzech (5,1%) czy w Polsce (6,1%) są jednymi z najniższych w całej Unii Europejskiej. - Rosnące deficyty pracownicze są widoczne w całym naszym regionie. Polska, Węgry czy Czechy żeby utrzymać konkurencyjność swoich gospodarek muszą zadbać o dostępność kapitału ludzkiego, dlatego konkurencja o pracowników ze wschodu, pomiędzy tymi krajami będzie narastać. Szacujemy, że bez dwukrotnego zwiększenia poziomów imigracji do Polski, część inwestycji międzynarodowych może odpłynąć i wybrać inne regiony z większą dostępnością kadrową – dodaje Krzysztof Inglot.
Źródło: Work Service