Od 1 lutego 2020 r. Wielka Brytania przestaje być członkiem Unii Europejskiej. Data ta nie ma jednak bezpośredniego skutku dla polskich przedsiębiorców. - Ma ona znaczenie wyłącznie polityczne – oznacza formalne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ale technicznie Wielka Brytania nadal pozostaje członkiem UE i uczestniczy we wspólnym europejskim rynku, ale tylko do 31 grudnia 2020 roku – wyjaśnia Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Do końca tego roku będzie obowiązywał okres przejściowy, w którym wszystko będzie funkcjonowało tak, jakby Zjednoczone Królestwo było nadal częścią UE - jeżeli chodzi o przepływ towarów, usług, osób i kapitału. To wynika z umowy o wystąpieniu Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej z Unii Europejskiej i Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej (2019/C 384 I/01). W tym tzw. okresie przejściowym ma zostać wynegocjowana nowa umowa handlowa i to ona będzie ważna dla przedsiębiorców.
Wielka Brytania jest obecnie trzecim największym odbiorcą naszego eksportu – pierwsze są Niemcy, a drugie Czechy. Jeśli jednak warunki nowej umowy handlowej zostałyby uzgodnione przed końcem roku, wtedy okres przejściowy może zostać skrócony. Jednocześnie do końca czerwca może zostać podjęta decyzja o jego przedłużeniu o rok lub maksymalnie dwa lata. To oznacza, że przedsiębiorcy mogą kolejne trzy lata funkcjonować w niepewności. Chociaż Boris Johnson kategorycznie wyklucza takie rozwiązanie. Na co firmy muszą się przygotować po uzgodnieniu umowy?
Okres przejściowy - czas na negocjacje
Na obecnym etapie nie da się przesądzić jak będą wyglądać relacje gospodarcze od 1 stycznia 2021 roku. Warunki współpracy zależeć będą od treści przyszłej umowy o wolnym handlu pomiędzy Wlk. Brytanią a UE. Jej negocjacje rozpoczną się w lutym. Ministerstwa: finansów i rozwoju zapewniają, że Polska będzie mieć wpływ na negocjacje i będziemy starać się tak ją kształtować, aby uwzględniała interesy polskich przedsiębiorców, by handel między naszymi krajami mógł być utrzymany. - Zależy nam, aby brytyjskie taryfy celne nie ograniczały wymiany, by była możliwie jak największa swoboda przepływu towarów i usług – mówi PAP Tomasz Skurzewski z Ministerstwa Finansów. Pewne jest, że w kwestii barier taryfowych, czyli m.in. ceł, minimalnym standardem są zasady Światowej Organizacji Handlu (WTO) i umowy międzynarodowe. Przedsiębiorstwa powinny więc dostosować procedury handlowe, dokumentację, pozwolenia lub zgłoszenia celne do zasad WHO.
Trzeba postarać się o numer EORI
Szczególnie powinni zadbać o uzyskanie tzw. numeru EORI, który jest wymagany do obrotu z państwami spoza UE. Posiadanie go jest konieczne, aby procedury celne sprowadzić do absolutnego minimum. Numer można uzyskać poprzez rejestrację w systemie, wszystkie formalności odbywają się on-line. Proces rejestracji prowadzony jest w Systemie Elektronicznej Rejestracji Przedsiębiorców (SZPROT). Wnioski składane są za pośrednictwem Platformy Usług Elektronicznych Skarbowo Celnych (PUESC) pod adresem www.puesc.mf.gov.pl i obsługiwane w formie elektronicznej.
Znaki towarowe
Wspomniana umowa wyjścia precyzuje za to, że wszystkie unijne znaki i wspólnotowe wzory, które zostaną zarejestrowane do końca tego roku zostaną automatycznie skopiowane do rejestru Urzędu Wielkiej Brytanii jako krajowe rejestracje. - Znaki i wzory, które na dzień 31 grudnia 2020 r. będą miały status zgłoszeń, trzeba będzie ponownie zgłosić na terytorium Wielkiej Brytanii w ciągu dziewięciu miesięcy, czyli do 30 września 2021 roku - mówi Nina Jankowska z kancelarii Patpol. I dodaje, że warto, aby firmy posiadające takie prawa (szczególnie te, dla których rynek Wielkiej Brytanii jest kluczowy) przeprowadziły audyt swoich praw własności intelektualnej przy współpracy z rzecznikiem patentowym, a następnie ustaliły plan działań, które należy podjąć aby zapewnić sobie ciągłość posiadanych praw już po brexicie. Przedłużenie ochrony zarejestrowanych znaków towarowych i wzorów przemysłowych, których ochrona na terenie Wielkiej Brytanii zostanie uznana, będzie już bowiem podlegało właściwości Urzędu Własności Intelektualnej Wielkiej Brytanii.
Transport – pięta achillesowa brexitu
Zdaniem Macieja Wrońskiego, prezesa Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”, obawia się, że w przyszłości, za sprawą ceł, nowych norm, standardów, możemy mieć do czynienia z ograniczeniem skali działalności. Z danych brytyjskiego Ministerstwa Transportu wynika, że dodatkowe 60 sekund poświęcone na kontrolę celną każdego pojazdu w Dover spowoduje wydłużenie oczekiwania wjazdu na prom od 6 do 8 godzin. Ze względu na szybszą odprawę część firm wybiera więc transport kontenerowy droga morską.
Nowe standardy dla produktów
Według Konfederacji Lewiatan więcej komplikacji wynika ze stosowania tzw. barier pozataryfowych, czyli np. zaostrzonych norm i standardów. Ich wymogi mogą dotknąć wiele z eksportowanych przez nas dóbr do których należą: samochody i ich części, maszyny, AGD, żywność, w tym: mięso i produkty odzwierzęce, słodycze, a także kosmetyki i leki, papierosy, meble. Niechybnie oznaczają one wzrost kosztów transakcyjnych Tymczasem w 2018 roku wysłaliśmy tam towary o wartości prawie 14 mld euro, co stanowiło ok. 6-7 proc. naszego eksportu. Dla przykładu: dostawa mięsa świeżego musi następować szybko. Obecność norm wyższych niż europejskie ogranicza dostęp do brytyjskiego rynku, natomiast odrębne badania jakości wydłużają proces dostawy, który niekiedy ma kluczowe znaczenie, i może wymóc budowę specjalnej infrastruktury (np. chłodni). - Można wyobrazić sobie sytuację, w której przestaje opłacać się utrzymywać kontakty z partnerami brytyjskimi, co niechybnie dotyka poddostawców i pracowników - podsumowuje dr Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan. - I radzi, by już o tym pomyśleć, bo znalezienie nowych rynków zbytu i osadzenie się na nich zajmuje sporo czasu. - Moment nie jest korzystny z uwagi na globalne spowolnienie, ale również czynniki lokalne, potencjalnie bardzo istotne dla pojedynczych branż - np. ogniska ptasiej grypy w Polsce - tłumaczy ekspertka.