Iga Świątek pytana przez dziennikarzy, jak to się stało, że wygrała turniej i to bez straty seta, zdradziła, że po przerwie w rozgrywkach spowodowanej pandemią bardzo dobrze przepracowała okres przygotowawczy. Miała taką możliwość, z powodu Covid-19 turniej nie odbył się tradycyjnie na przełomie maja i czerwca. Po egzaminach mogła więc zacząć trenować. Niestety, premier i ministrowie zajęci polityczną grą o „teki”, zapomnieli przygotować się do najważniejszego dla Polaków egzaminu z zarządzania pandemią. Skutki są fatalne.
Jedynka ze stanowienia prawa
Zacznę od tego, co teraz najbardziej doskwiera przedsiębiorcom, a zapewne cieszy prawników, bo bez ich pomocy nie da się zrozumieć publikowanych w nocy, a obowiązujących od północy rozporządzeń. Znów mamy legislacyjną "biegunkę", prawo konferencyjne, grafikowe i to z Dziennika Ustaw. A było pół roku na ustalenie, jak wprowadzić skuteczny nakaz noszenia maseczek oraz w jakich sytuacjach należy zamknąć określone branże. W efekcie dziś zamyka się restauracje, w których nie ma tłumów i można zachować odstępy, baseny (z chlorowaną przecież) wodą, czy solaria, które można łatwo zdezynfekować. A sklepy, w których sprzedaje właściciel, mogą nie wprowadzać godzin dla seniorów i nie przestrzegać limitów osób na kasach. Wprowadza się takie absurdy jak... zakaz konferencji on-line. Do tego posłowie uchwalają przepisy, które pozwolą pozbawić firmy pomocy publicznej za brak maseczki! I nie chodzi tylko o wsparcie z tarcz: antykryzysowej i finansowej. Zorganizowanie konferencji on-line w czerwonej strefie po 17 października - na szczęście od 24 października je dopuszczono, otwarcie siłowni – mimo że przepisy dopuszczają tu pewne wyjątki – może pozbawić także dotacji unijnej. Przepisów nie może bowiem przygotowywać jeden departament w Ministerstwie Zdrowia, czy nawet kilka w resorcie rozwoju pod grafiki i zapowiedzi z konferencji. Prawnicy są jak lekarze, spec od prawa w ochronie zdrowia nie musi się znać na prawie sportowym tak, jak kardiolog nie podejmie się leczenia nowotworu.
Jedynka z przygotowania szkół
Druga sprawa, którą odczują i przedsiębiorcy, i rodzice, to chaos w szkołach. Na początku sierpnia, po pierwszej konferencji byłego wówczas ministra edukacji, obecnie wiceministra Dariusza Piontkowskiego napisałam, że jego prezentacja pracy szkół od września, mrozi krew w żyłach. Sprawi, że dzieci trafią do przepełnionych szkół, chroniących przed zarazą w "miarę możliwości", głównie mydłem i ciepłą wodą - w efekcie szybciej niż myślimy, powróci zdalne nauczanie. I oto jest! A przecież można było zacząć naukę stacjonarną - jak wymyślił zlinczowany przez polityków burmistrz Zakopanego z dwutygodniowym opóźnieniem, ale wykorzystać ten czas na przetestowanie zdalnego nauczania, opracowanie szczegółowych procedur, wytypowanie tych uczniów, którzy mogą pracować z domu, i tych nauczycieli, którzy nie mogą przychodzić do szkoły, a potem starsze klasy wysłać przed monitory, by zrobić miejsce dla młodszych. . Nikt jednak nie przygotował szkół na powrót zdalnego nauczania, i dziś wielu nauczycieli, rodziców, uczniów zastanawia się, co dalej. Epidemia mogła być szansą na pozytywne zmiany w polskich szkolnictwie, ale została ona zmarnowana.
Jedynka z przygotowania służby zdrowia
Co więcej uznano, ze skoro Sanepid poradził sobie podczas wiosennej „falki”, to udźwignie jesienny sztorm. Nikomu nie przyszło do głowy, że będzie miał do ogarnięcia tysiące kontaktów, że trzeba szybko zbudować system teleinformatyczny – tak jak PFR zrobił to z bankami pod tarczę finansową, automatyczną infolinię, zapewnić pomoc wojska, itp. I dziś Sanepid nie panuje nad osobami bezobjawowymi . Podobnie dzieje się ze szpitalami. Nie sprawdzono, ile mamy personelu, kto dokładnie może wspomóc najbardziej potrzebujące placówki, nie wyznaczono oddzielnych SOR-ów dla covidowców, nie przeszkolono studentów i absolwentów medycyny z opieki nad pacjentami z koronawirusem. Nie stworzono też jednej spójnej procedury - co krok po kroku ma zrobić osoba, która podejrzewa u siebie wirusa. Rząd na stronie poświęconej koronowirusowie opublikował wytyczne dopiero 16 października, na stronie pacjent.gov.pl zaktualizowano je 13 października. Na stronach wielu powiatowych Sanepidów, gdzie ludzie szukają informacji, wciąż ich nie ma! Zdrowie społeczeństwa przegrało z polityką, chyba że plan był inny. Może chcieli aby, jak największy odsetek społeczeństwa przeszedł Covid-19 przed sezonem grypowym, że wtedy jakoś tak będzie Ta myśl nie wydała mi się błędna, gdy 21 października premier Mateusz Morawiecki przekonywał, cytując zagraniczne publikacje, że tzw. teoria odporności stadnej nie zadziałała!
Spóźnione decyzje rządu - brak zarządzania kryzysowego
W efekcie przez brak działań rządu, polityczne bicie piany przed i po wyborach, przymykanie uszu na głosy naukowców – dzięki Polskiej Akademii Nauk, 14 września naukowcy opublikowali świetny raport pt. „Zrozumieć Covid-19”, premier więc mógł w Sejmie powołać się na nich, a nie tych zagranicznych - nie pozostało nam nic innego jak nagłe zamykanie szkół i biznesów. Na wiecach wyborczych panował ścisk, a większość polityków nie nosiła maseczki. I tak Polacy, w przeciwieństwie do Włochów, MDD mają za nic. Jeszcze w październiku były kongresy, konferencje, nawet rektorów, na których MDD nie było priorytetem. Na apel Roberta Lewandowskiego, który namawia do noszenia maseczek, jest już trochę za późno, choć…. może dotrze w końcu do ludzi, że w ten sposób dbają o innych.
Żeby społeczeństwo nie zauważyło, że państwo się wali, a nasze zdrowie wisi na włosku, władza podpala lont do bomby, jaką jest spór o prawo do aborcji. Obawiam się, że wkrótce w domach zostaną też młodsze dzieci. Rząd nie ma na to pieniędzy, ale co zrobi, gdy do pandemii dojdzie sezon grypowy? Co zrobi, by szpitale przyjmowały też osoby z wyrostkiem czy złamaną ręką. Nic, bo zmarnował lockdown, oblał egzamin z zarządzania kryzysowego. I choć w rządzie mamy ponad 40 pełnomocników, w tym od polityki młodzieżowej, to żadnego od walki z pandemią, który skoordynowałby prace wszystkich instytucji i dbał o rzetelne raporty i analizy.
Gdy 10 października Iga Świątek wygrała w Roland-Garros, był jeszcze czas na celne i szybkie decyzje, np. wprowadzenie zdalnej nauki dla wszystkich. Wówczas premier nie widział takiej potrzeby, tydzień później - choć liczba zakażonych rosła błyskawicznie - też. Teraz pozostaje wierzyć, że piątkowa decyzja nie była podjęta za późno.