W 2003 r. ogólna śmiertelność szpitalna wynosiła 2,3 proc. (łącznie wśród pacjentów hospitalizaowanych ze wszystkich przyczyn). W 2006 r. obniżyła się do 2,1 proc., a w 2010 r. - do 1,9 proc.
Największy spadek odnotowano w przypadku nowotworów oraz chorób układu krążenia, a zatem tych schorzeń, które są główną przyczyną zgonów. Śmiertelność z powodu wszystkich nowotworów zmniejszyła się z 5 proc. w 2003 r. do 3,5 proc. w 2010 r. Jeśli chodzi o choroby układu krążenia to w tym samem okresie odnotowano spadek z 6,3 proc. do 5,8 proc.
Śmiertelność szpitalna z powodu innych przyczyn nie uległa większym zmianom. W 2010 r. największa była w przypadku chorób układu oddechowego i sięgała 3 proc. Jeśli chodzi o choroby wydzielania wewnętrznego to odsetek zgonów szpitalnych nie przekraczał 2,3 proc. wszystkich hospitalizacji. Choroby układu trawiennego były odpowiedzialne za 1,7 proc. zgonów, zaburzenia rozpoczynające się w okresie okołoporodowym – 1,4 proc., a choroby zakaźne – 1 proc.
Prof. Bogdan Wojtyniak z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie, jeden z głównych autorów opracowania, twierdzi, że w statystyce medycznej szczególnie ważna jest śmiertelność osób hospitalizowanych z powodu zawału serca oraz udaru mózgu w okresie 30 dni. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) uważa, że te wskaźniki mogą być miernikiem jakości leczenia.
Polska szczególnie dobrze wypada jeśli chodzi o śmiertelność szpitalną z powodu zawału serca. W latach 1980-2010 r. dokonaliśmy ogromnego skoku zmniejszając ją z 22 proc. do jedynie 5,6 proc. (średnia we wszystkich krajach OECD wyniosła 7,8 proc.). W 2010 r. byliśmy pod tym względem na czwartym miejscu wśród krajów OECD, zaraz za Islandia, Danią i Nową Zelandią. Wyprzedziliśmy Norwegię, Kanadę, Szwecję, USA, Czechy i Austrię.
Gorzej wypadamy pod względem odsetka zgonów osób leczonych z powodu udaru mózgu (w okresie 30 dni hospitalizacji). W latach 2004-2010 spadła ona z 23,7 proc. do 16,5 proc., ale nadal jesteśmy wśród krajów o najwyższym tego rodzaju wskaźniku wśród krajów OECD. Nieco lepiej jest w przypadku zatoru mózgowego, na który przypada 11,6 proc. zgonów szpitalnych. Pod tym względem wypadamy nieco lepiej od 7 krajów OECD.
Niestety, jeszcze gorzej jest ze zgonami wywoływanymi przez krwotok mózgowy. W latach 2004-2010 śmiertelność szpitalna z tego powodu zmniejszyła się jedynie nieznacznie z 14,2 do 12,6 proc.
„Niepokojące jest, że mimo prowadzonych już od pewnego czasu programów nakierowanych na poprawę sytuacji w zakresie udarów mózgu dane ogólnopolskie nie wskazują na żadne pozytywne zmiany wyrażające się poprawą śmiertelności z tej przyczyny” – podkreślają autorzy raportu.