Jak przekonywali w środę 15 listopada 2017 roku lekarze z Pro-Familia, metoda jest wysoce skuteczna i nie wymaga przeprowadzania operacji, dzięki czemu ryzyko wystąpienia jakichkolwiek powikłań jest minimalne. Zabieg polega na atakowaniu mięśniaka za pomocą wiązki ultradźwiękowej skierowanej bezpośrednio do jego środka i zniszczeniu guza poprzez podgrzanie go do temperatury około 70-80 stopni Celsjusza
Jak podkreślił dr n. med. Tomasz Łoziński, ginekolog położnik z Pro-Familia, nowatorskość metody polega na jej bezinwazyjności.
- Ultradźwięki przechodzą przez skórę i ogniskują się nie na powłokach guza, ale wewnątrz niego. Zabieg trwa kilka godzin, a pacjentka jeszcze w ten sam dzień opuszcza szpital i może wrócić do swoich codziennych obowiązków. To daje termoablacji przewagę w stosunku do pozostałych metod – zaznaczył. .
Dzięki specjalistycznym urządzeniom lekarz ma pełną kontrolę nad wysokością temperatury i samą wiązką, co umożliwia mu przemieszczanie jej we właściwe miejsce.
- Sąsiednie narządy pozostają nienaruszone, a sama termoablacja jest dzięki temu dużo bezpieczniejsza od operacji czy embolizacji – dodał ginekolog Łukasz Chmielarz.
Pacjentka podczas zabiegu jest przez cały czas przytomna i świadoma. Termoablacja jest bezbolesna, dlatego nie wymaga znieczulenia. W każdym momencie można też przerwać zabieg na prośbę samej leczonej.
Lekarze zapewniali, że metoda jest bezpieczna dla kobiet w okresie rozrodczym.
Obecnie trwają zapisy pacjentek z całego kraju na badania kwalifikacyjne do bezpłatnego usunięcia guza. Zapraszane są kobiety do 43. roku życia. Ograniczenie wieku spowodowane jest tym, że mięśniaki występujące u starszych kobiet są często uwapnione i gorzej unaczynione, czyli krew trudniej przez nie przepływa.
- Takie guzy gorzej reagują na terapię ultradźwiękową – wyjaśnił dr Łoziński.
Dlatego wcześniej pacjentki w ramach kwalifikacji zostaną przebadane USG oraz rezonansem magnetycznym, aby zidentyfikować mięśniaka i określić, czy nadaje się on do leczenia termoablacją. Znaczenie w zakwalifikowaniu do zabiegu ma także umiejscowienie guza.
Dyrektor Centrum Badawczo–Rozwojowego z Pro-Familia Magdalena Pyka powiedziała, że szpital przebada wstępnie 300 pacjentek, z których 50 zostanie zakwalifikowanych do termoablacji, a kolejnych 50 - poddanych operacji.
Szpital Pro-Familia w Rzeszowie jest pionierem tego rozwiązania w Polsce. Prowadzone przez placówkę badania naukowe nad skutecznością termoablacji to element projektu "Opracowanie oraz wdrożenie bezinwazyjnej, spersonalizowanej procedury termoablacji w leczeniu określonych typów nowotworów". Jego koszt to ok. 2,5 mln zł, z czego Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wyłożyło ok. 1,5 mln zł. Koszt zakupu specjalistycznego sprzętu do termoablacji to z kolei prawie 10 mln zł, z czego 5,4 mln zł pochodzi z Ministerstwa Rozwoju.
Ponadto w ramach projektu opracowano prototyp specjalnego manipulatora do mięśniaka, który umożliwi przesunięcie guza względem powłok brzusznych, co z kolei spowoduje większe działanie wiązką ultradźwiękową. Docelowo ma to zwiększyć grupę kobiet, które się zakwalifikują do zabiegu.
Początki termoablacji datowane są na 2008 rok. Ta metoda jest wykorzystywana w szpitalach między innymi w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji.(pap)