W piątek pielęgniarki zorganizowały konferencję przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Przedstawicielki czterech organizacji: Zofia Małas, prezes Naczelnej Izba Pielęgniarek i Położnych, Grażyna Wójcik, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego, Beata Pięta, prezes Polskiego Towarzystwa Położnych i Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych poinformowały, że wchodzą w spór zbiorowy ze szpitalami, ale postulaty kierują do rządu. W apelu do premiera Mateusza Morawieckiego zarzucają mu niezrealizowanie strategii pielęgniarstwa, złą legislację i niską wycenę świadczeń medycznych, a co za tym idzie niskie wynagrodzenia. Pielęgniarki chcą też otrzymać część kompetencji lekarzy. Podkreślają, że po siedmiu latach nauki mogą samodzielnie diagnozować pacjentów. Czy odejdą od łóżek pacjentów? Na razie nie, ale ostrzegają, że wiele z nich może wyjechać za granicę.
Czytaj w LEX: Rokowania zbiorowe w podmiotach leczniczych >>
Rząd musi przestać oszczędzać na zdrowiu
- Postulujemy, aby wyceny świadczeń medycznych zostały podniesione a rząd przestał oszczędzać na zdrowiu - mówi Krystyna Ptok - Niedopuszczalne jest, aby na poziomie centralnym nie można było ustalić stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek i położnych. My powinniśmy być opłacani z wycenionych przez rząd, a nie według uznaniowości dyrektorów szpitali - mówiła. W apelu do premiera Mateusza Morawieckiego pielęgniarki domagają się m.in.: gwarancji bezpiecznych warunków opieki nad pacjentem. - Rząd nie realizuje opracowanej wspólnie i podpisanej strategii dotyczącej rozwoju pielęgniarstwa m.in. w kwestii przyjętych norm zatrudnienia zawodowego. Wiele pielęgniarek i położnych nie ma też po prostu pracy. Albo proponuje się im za niskie wynagrodzenie, niegodne wynagrodzenie, albo w ogóle się ich nie zatrudnia, bo pracodawcy twierdzą, że nie mają pieniędzy na etat - mówiła Małas. Według NIPiP niemal 30 tys. pielęgniarek i położnych w wieku przedemerytalnym nie jest nigdzie zatrudnionych, a mniej niż 30 proc. tegorocznych absolwentów podjęło pracę zawodową – ponad 4 tys. szuka pracy poza placówkami medycznymi. Tymczasem według NIPiP w całym systemie ochrony zdrowia brakuje ok. 100 tys. pielęgniarek. Ta liczba zwiększa się z miesiąca na miesiąc, z powodu Covid-19.
Cena promocyjna: 207.21 zł
|Cena regularna: 259 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Chcą dodatki za pracę w czasie pandemii
Z kolei jak podaje kielecka Wyborcza pielęgniarki ze świętokrzyskiego chcą m.in.: wypłaty dodatku covidowego, który miałby być naliczany od marca 2020 r., czyli od początku pandemii, odszkodowania dla każdej zakażonej koronawirusem pielęgniarce w wysokości 5 tys. zł, a w przypadku śmierci zatrudnionej pielęgniarki jej rodzina dostałaby od szpitala 250 tys. zł. Jak podała Zofia Małas na konferencji z powodu COVID-19 zmarło 40 pielęgniarek. -Pracujemy obecnie w ciężkich warunkach pracy - podkreśliła. Według danych na 25 listopada podanych na stronie NIPiP wynika, że od początku epidemii koronawirusem zakaziło się 35 tys. 254 pielęgniarek oraz 3 tys. 222 położne. Wówczas na koronawirusa chorowało 10 tys. 850 pielęgniarek i 955 położnych.
Cena promocyjna: 207.21 zł
|Cena regularna: 259 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Nie chcą złej legislacji i niedokształcony
Zofia Małas przekonuje też, że panuje ogromny chaos spowodowany złą legislacją. I jako przykład pielęgniarki podają zasady zatrudniania ich koleżanek spoza Unii. - Nie zgadzamy się na sprowadzanie spoza krajów UE personelu pielęgniarskiego o niższych kompetencjach - mówi Krystyna Ptok. Pielęgniarki Ostrzegają też, że przyjęte przepisy stanowią realne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów, bo cudzoziemcy spoza UE nie będą musieli przechodzić takiej procedury przyznania prawa do wykonania zawodu jak one. Z kolei polskie pielęgniarki będą musiały godzić opiekę nad pacjentami z rocznym wdrażaniem do pracy obcokrajowców. - Nie mamy czasu, by ich szkolić, w czasie pandemii. To zły czas na wprowadzanie takich zmian - podkreślają pielęgniarki. Ich zdaniem rząd nie wykorzystuje ich potencjału. - W Polsce mamy około 100 tys. pielęgniarek, które przeszły co najmniej siedmioletnią ścieżkę kształcenia i są przygotowane do samodzielnego diagnozowania pacjenta, oceny stanu, konsultowania przypadków, jak również koordynowania opieki nad wybranymi grupami pacjentów – mówi Grażyna Wójcik, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego . – Nasi decydenci nie odważyli się i nie pozwolili polskim pielęgniarkom, by podjęły rolę, do której są przygotowane – dodała. Pielęgniarki ostrzegają też, że jeśli rząd nie zacznie traktować je poważnie, wyjadą za granicę. - O ile w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat niewiele spośród nas pobierało w izbach lekarskich zaświadczenie potrzebne do pracy za granicą, o tyle w ciągu ostatnich miesięcy zgłasza się po nie więcej pielęgniarek i położnych - wskazała Zofia Małas.
Zobacz w LEX: Wzór porozumienia kończącego spór zbiorowy >>
Co na to rząd i resort zdrowia
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, zapewnia, że na bieżąco wszystkie postulaty środowiska pielęgniarskiego są spełniane i toczy się z nim dialog. Zaznaczył, że w ostatnich pięciu latach zarobki pielęgniarek wzrosły o 3 tys. zł. Wspomniał też, że dodatkowe wynagrodzenie za pracę przy COVID-19, zostanie wkrótce wypłacone 6,6 tys. pielęgniarek. - Na bieżąco staramy się realizować te postulaty, które w dobie epidemii są do zrealizowania (…). Podnosić jakość i standardy wykonywanej pracy – podkreślił. Pielęgniarki twierdzą jednak, przedstawiły rządowi szczegółowe, merytoryczne propozycje gotowych rozwiązań, ale pozostały one bez jakiejkolwiek odpowiedzi. - Wspólne stanowisko zostało również zignorowanie przez Ministra Zdrowia - piszą w apelu do premiera. I dlatego weszły w spór zbiorowy. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych przygotowała katalog postulatów, z których mogą korzystać pielęgniarki w poszczególnych szpitalach. Ich pracodawca powinien podjąć procedurę rozwiązania sporu. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, może dojść do strajku.