Fundacja Rodzic po Ludzku po raz kolejny podjęła próbę dowiedzenia się, jak wygląda opieka w placówkach położniczych w Polsce. W oparciu o informacje zebrane od blisko 10 tys. kobiet powstał raport na temat aktualnej sytuacji w opiece okołoporodowej w Polsce. Panie rodziły w latach 2017-2018. Zagadnieniem, które w sposób szczególny starano się pogłębić w zrealizowanym badaniu była relacja personel medyczny – kobieta.

Raport z udziałem kobiet pokazuje, że prawa kobiet rodzących w szpitalach i na oddziałach położniczych nie są respektowane, a część doświadcza przemocy za zamkniętymi drzwiami oddziałów położniczych.

Tylko jedna trzecia zadowolona

Blisko 40 proc. kobiet wystawiłaby ocenę bardzo dobrą lub dobrą (38%) opiece w szpitalu i ma pozytywne doświadczenia porodowe. Jednocześnie odpowiedzi kobiet pokazują, że w trakcie większości porodów zdarzają się sytuacje niezgodne z obowiązującymi przepisami, nadużycia, a nawet przemoc.

Jeśli do przemocy słownej i fizycznej zaliczymy zachowania personelu takie jak: szantażowanie, wyśmiewanie, grożenie, krzyczenie, obrażanie, wypowiadanie niestosownych w odczuciu kobiet komentarzy, szturchanie, rozkładanie na siłę nóg przy parciu, przywiązywanie nóg do łóżka porodowego, to 16,9% badanych doświadczyło w trakcie swojego porodu lub po porodzie jednej (lub więcej) z form przemocy.

Tylko 3 proc. złożyło skargę

Z wszystkich odpowiedzi respondentek wynika, że w czasie porodu 54,3% kobiet doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur. Odsetek ten odnosi się do tych kobiet, które wskazały, że w czasie porodu miała miejsce jedna (lub więcej) z opisanych powyżej sytuacji zakwalifikowanych jako przemoc lub jedna z następujących sytuacji: studenci/studentki położnictwa byli obecni bez zgody badanej, personel zdecydowanie nie dbał o zachowanie prywatności i intymności, nie odpowiadał na pytania, używał niezrozumiałego języka, zwracał się w sposób świadczący o braku szacunku, ankietowana miała poczucie, że personel gorzej ją traktował bądź zmuszał do czegoś.

15 proc. badanych uznało, że podczas pobytu w szpitalu zostało złamane jakieś ich prawo, ale tylko 3 proc. kobiet zdecydowało się złożyć skargę. Blisko 24 proc. kobiet nie potrafiła stwierdzić, czy doszło do naruszenia ich prawa w trakcie pobytu w szpitalu.

Doświadczenie kobiet wskazuje na to, że w szpitalach w zakresie komunikacji personel - pacjentka, pojawiają się poważne nadużycia. 24% kobiet wskazywało, że personel wypowiadał niestosowane komentarze, co piąta miała poczucie, że była traktowana z góry. Inne problemy w komunikacji, na które wskazywały kobiety, to ignorowanie pytań, lekceważenie (17,1%), podnoszenie głosu (15,6%), krytykowanie (11,8%) i wyśmiewanie (10,1%). 13,5% kobiet było krytykowane przez personel w II okresie porodu za sposób parcia.

Zmuszane do sztucznego karmienia

12,8% kobiet w czasie pobytu w szpitalu czuło się zmuszonych do czegoś przez personel. Prawie połowa z tych osób (45,3%) czuła się zmuszona do karmienia mlekiem modyfikowanym, 21,3% do karmienia piersią, 21% do zaszczepienia dziecka, a 18,9% do wykąpania noworodka. 13,8% czuło się zmuszonych do porodu drogami natury.

Część była zmuszana do pozycji leżącej w czasie porodu, do przyspieszenia przebiegu porodu, szybkiej pionizacji po operacji, założenia wenflonu, cewnika, opatrunku, wykonania lewatywy, przebicia pęcherza płodowego czy masażu szyjki macicy.

Gorsze traktowanie i anonimowość

8,8% kobiet czuło się gorzej traktowanych niż inne pacjentki. Kobiety były gorzej traktowane gdy kierowały prośby do personelu (45%), co czwarta z powodu wieku, stanu zdrowia (18%) lub masy ciała (14%). Przyczyną gorszego traktowania była anonimowość w szpitalu – brak lekarza prowadzącego w szpitalu, w którym rodziły czy brak znajomości wśród personelu, brak wykupionej indywidualnej opieki położnej w trakcie porodu czy indywidualnego wsparcia po porodzie.

Kobiety czuły się gorzej traktowane ze względu na swoją sytuację czy decyzje – poród naturalny, cesarskie cięcie, karmienie mlekiem modyfikowanym, nie wyrażenie zgody na zaszczepienie dziecka, przygotowanie planu porodu, zadawanie dodatkowych pytań.

19 proc.  kobiet deklarowało, że niektóre czynności były wykonane bez dbałości o prywatność czy intymność - badania były wykonywane w obecności innych kobiet lub odwiedzających w sali, personel pozostawiał otwarte drzwi do sal, w których przebywały.

Ponad połowa wskazywała, na zbyt dużą liczbę osób z personelu oraz studentów w trakcie badań, porodu. 17,6% respondentek uznało, że personel nie zadbał o ich intymność podczas obchodu lub badań lekarskich.

Badanie pokazało, że na oddziałach położniczych nie ma zwyczaju pukania do drzwi sal, w których przebywają kobiety z noworodkami - jedynie 18% deklarowało, że personel pukał do drzwi.

Przemoc fizyczna

Część kobiet doświadczyła w szpitalu przemocy fizycznej. 3% stwierdziło, że w czasie II okresu porodu ktoś na siłę rozkładał ich nogi, 66 kobiet miała przywiązywane nogi do łóżka porodowego, a w relacjach 38 kobiet pojawiła się informacja, że były szturchane przez personel. 13% kobiet zadeklarowało, że chciało otrzymać znieczulenie zewnątrzoponowe, ale w szpitalu, w którym rodziły, nie było takiej możliwości.

Co trzecia kobieta biorąca udział w badaniu stwierdziła, że w szpitalu zdarzyła się sytuacja, że jakaś czynność została wykonano za mało delikatnie – w przypadku 71,8% było to badanie wewnętrzne, co czwarta doświadczyła bolesnego szycia krocza, a 20% niedelikatnego przystawienie dziecka do piersi. 15,5% badanych deklarowało, że w czasie porodu personel naciskał na ich brzuch, najczęściej dłonią (57,6%), łokciem (39%) lub całym ciałem (18,2%). U części kobiet mógł zostać zastosowany tzw. chwyt Kristellera podczas porodu.

Nie pytają o zgodę na wenflon

Badanie pokazało, że zagwarantowane prawem pytanie o zgodę na zabiegi nie jest rutynową praktyką - 40,9% kobiet nie zostało zapytanych o zgodę na założenie wenflonu, blisko połowa na obecność studentów w sali porodowej, 27,1% na wywołanie porodu, a 29,1% na podanie kroplówki z oksytocyną.

Co trzecia (32,9%) w ogóle nie była pytana o zgodę na  wykonanie badania wewnętrznego. Zdecydowana większość badanych była pytana o zgodę na szczepienie noworodka (84,8%), a 2/3 na badanie dziecka (67,9%). Blisko połowa dzieci została wykąpana bez zapytania matki o zgodę (48,1%), a 43,2% podano mleko modyfikowane bez zgody matki.

Jednym z ważniejszych celów wprowadzenia Standardów Opieki Okołoporodowej było obniżenie medykalizacji porodu, co się jednak nie udało.

Jak pokazuje badanie prawie wszystkie kobiety (90,9%), miały w szpitalu założone wkłucie do żyły obwodowej. Wśród kobiet, które rodziły drogami natury 43,4% miało wywoływany poród, 60,6% podaną kroplówkę z oksytocyną, a ponad połowa (55,4%) miała nacięte krocze. Odsetek ten zmniejszył się znacznie w ciągu ostatnich 12 lat – w 2006 r. 80% kobiet miało nacięcie krocza. W wielu miejscach ta interwencja przestała być rutyną, ale nadal co druga kobieta w sali porodowej ma nacinane krocze.

Złoty standard nadal marzeniem

Tylko 38,5% kobiet miało zapewniony „złoty standard” – kontakt z dzieckiem minimum dwie godziny po porodzie. Mniej niż połowa (45,6%) oceniła dobrze wsparcie personelu w karmieniu piersią,  co trzecia zaznaczyła, że nie było możliwości skorzystania z usług doradcy laktacyjnego na oddziale (32,6%). Ponad 60% dzieci w trakcie pobytu w szpitalu było dokarmianych mlekiem modyfikowanym.

 

Ostanie lata i badanie pokazują wiele pozytywnych zmian - obecność bliskiej osoby bez opłat, zwiększającą się liczbę sal pojedynczych do porodów rodzinnych, więcej kobiet może pić i jeść w trakcie porodu, zmniejsza się odsetek nacięć krocza, zwiększa aktywność kobiet podczas porodu, poprawia się realizacja prawa do dwugodzinnego, nieprzerwanego kontaktu matki z dzieckiem „skóra do skóry” po narodzinach, coraz więcej kobiet przygotowuje swój plan porodu.

„Niestety obowiązujące od 2012 roku we wszystkich placówkach położniczych w Polsce Standardy Opieki Okołoporodowej są wdrażane bardzo powoli, wpływa na to brak konsekwencji wobec placówek naruszających prawo, zarówno ze strony decydentów, jak i samych kobiet” – podkreśla Fundacja Rodzic po Ludzku.