W poniedziałek w siedzibie Naczelnej Izby Lekarskiej odbyło się spotkanie przedstawicieli samorządów i związków zawodowych zawodów medycznych. Tak jak zapowiadaliśmy w Prawo.pl został powołany Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia, by walczyć ze złymi warunkami pracy, ale także nieprawidłowo wdrażanymi przez pracodawców podwyżkami. Protest ochrony zdrowia ma odbyć się 11 września. Jak ustalił serwis Prawo.pl, mają rozmawiać nie tylko o strajku, ale także przechodzeniu do sektora prywatnego. Im bowiem bliżej terminu wypłaty wynagrodzenia za lipiec, tym bardziej okazuje się, że bardzo trudno je dostać. Do redakcji Prawo.pl także wpływa wiele pytań o zasady podwyżek w ochronie zdrowia. Wynika z nich, że placówki medyczne nie chcą dawać podwyżek, i by zaoszczędzić, radzą zrezygnować z etatu i zatrudnić się na umowę cywilnoprawną, bo tych ustawa nie dotyczy. Zdarza się też, że do wynagrodzenia zasadniczego wliczają różne dodatki, np. stażowy, i twierdzą, że podwyżka się nie należy. Takie skargi wpływają też do samorządów zawodowych pielęgniarek, fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych, a ich przedstawiciele twierdzą, że podwyżki dostaje znacznie mniej pracowników niż powinno. Ostrzegają też, by sprawdzić, czy propozycja pracodawcy jest zgodna z prawem. Z drugiej strony nowe przepisy są tak skomplikowane, że pracodawcy mają problem z ich stosowaniem, a NFZ opublikował właśnie odpowiedzi na 40 najczęściej zadawanych pytań.
Czytaj w LEX: Zmiany w wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych od 1 lipca 2021 r. >
Przepisy trudne do zrozumienia i łatwe do ominięcia
Ustawa z 28 maja 2021 r. o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, co do zasady gwarantuje od 1 lipca wzrost minimalnej pensji zatrudnionych w oparciu o umowę o pracę w podmiocie mającym kontrakt z NFZ. Wysokość podwyżki zależy od przynależności do jednej z 11 grup zawodowych. Jest to iloczyn współczynnika określonego w ustawie i przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w 2020 r., który wynosił 5167 zł 47 gr. W praktyce najniższą podwyżkę mają otrzymać lekarze ze specjalizacją drugiego stopnia – 19 zł.
- W odczuciu wielu lekarzy jest to szydercza i wysublimowana forma podziękowania za ofiarną postawę naszego środowiska w okresie walki z epidemią koronawirusa - mówi prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. NRL krytykuje też wynagrodzenie lekarzy stażystów, które wynosi 4 186 zł i jest niższe od przeciętnej krajowej. Dyrektorzy szpitali zaś wskazują, że w efekcie zostaje też zaburzona siatka płac, skoro salowa będzie zarabiać 3049 zł. Najwyższe podwyżki powinny dostać pielęgniarki i położne nieposiadające tytułu specjalisty (grupa 9) oraz farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni ze średnim wykształceniem (grupa 10). Ich pensje zasadnicze powinny wzrosnąć o 465 zł. Problem w tym, że część pracodawców chce uniknąć wpłaty podwyżki, i to mimo zapewnień Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, że placówki dostaną na nie pieniądze.
Czytaj więcej: Ile wyniosą podwyżki w ochronie zdrowia dla konkretnych grup zawodowych >>
Podwyżka nie zależy od posiadanych kwalifikacji, ale wymaganych na danym stanowisku
Zgodnie z załącznikiem do ustawy ustanawiającym 11 grup zawodowych i przynależne im współczynniki pracy - o tym, jaka podwyżka się należy, decyduje forma zatrudnienia, zajmowane stanowisko i wymagane na nim wykształcenie. To określił minister zdrowia w rozporządzeniu z 20 lipca 2011 r. w sprawie kwalifikacji wymaganych od pracowników na poszczególnych rodzajach stanowisk pracy w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami. W efekcie, jak skarży się Prawo.pl jedna z pielęgniarek ze wschodniej Polski, choć pielęgniarki wykonują taką samą pracę, dostają różne podwyżki. – Te, które mają wyższe wykształcenie i specjalizację - tylko 200 zł, a te ze średnim aż 1400 złotych. Jak to możliwe? – pyta. Inna z kolei ma odwrotny problem. – Nie mam wyższego wykształcenia, ale mam specjalizację i wykonuję taką samą pracę jak koleżanki, ale one będą zarabiać 4,3 tys. zł, a ja tylko 3,7 tys. zł. Dlaczego – żali się.
Wszystko przez przepisy.
Sprawdź w LEX: Jak prawidłowo wyliczyć wynagrodzenie rejestratora medycznego? >
- Pracodawca powinien brać pod uwagę wykształcenie wymagane na stanowisku, na którym zatrudniony jest pracownik – potwierdza Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia w odpowiedzi na pytania Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Zatem posiadane wykształcenie nie ma znaczenia. Maciej Miłkowski wskazuje jednak, że, gdy w danym podmiocie leczniczym zatrudnieni są pracownicy na jednakowych stanowiskach, którzy wykonują takie same obowiązki, lecz posiadają różne - lecz porównywalne - kwalifikacje, wówczas pracodawca stosować powinien art. 183c Kodeksu pracy, zgodnie z którym pracownicy mają prawo do jednakowego wynagrodzenia za jednakową pracę lub za pracę o jednakowej wartości. - Pracami o jednakowej wartości są prace, których wykonywanie wymaga od pracowników porównywalnych kwalifikacji zawodowych, potwierdzonych dokumentami przewidzianymi w odrębnych przepisach lub praktyką i doświadczeniem zawodowym, a także porównywalnej odpowiedzialności i wysiłku – podkreśla wiceminister. Tyle, że to oznacza konflikt z pracodawcą lub konieczność powiadomienia Państwowej Inspekcji Pracy, do czego zachęcają związki zawodowe. Fakt, że liczy się stanowisko, nie podoba się też ratownikom medycznym. W jednym zespole ratownictwa medycznego może się znaleźć ratownik z pensją zasadniczą 3772 zł oraz pielęgniarka z wyższym wykształceniem, której minimalne (wynagrodzenie wynosi już 5 462 zł. Co prawda minimalne wynagrodzenie dla ratowników z wyższym wykształceniem wzrośnie z 3772 zł do 4 186 zł, (wzrost współczynnika z 0,73 do 0,81), ale na tym stanowisku nie jest ono wymagane, i wielu ratowników z licencjatem czy magistrem nie zarabia więcej. – Liczy się, niestety, stanowisko, a nie wykształcenie – przyznaje Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. – W ustawie jest wskazane wykształcanie wymagane na stanowisku, a nie posiadane. O zmianę tego walczyłyśmy od początku – podkreśla. Nie udało się jednak, stąd protesty pielęgniarek, a teraz pracodawcy zmieniają warunki zatrudnienia, by uniknąć podwyżek, a personel medyczny wypowiada umowy lub szykuje się do strajku lub jak ratownicy idą na zwolnienie lekarskie.
Cena promocyjna: 215.1 zł
|Cena regularna: 239 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Jak pracodawcy omijają podwyżki dla pielęgniarek
Część pielęgniarek z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu skarży się, że decyzją dyrektora wszystkie pielęgniarki i położne, posiadające wyższe wykształcenie na poziomie magisterskim oraz specjalizację - zostają przesunięte z grupy 7 do grupy 8. To oznacza, że zamiast mieć 5478 zł po podwyżce, będą zarabiać 4 186 zł. Pracodawca uznał bowiem, że na żadnym stanowisku nie są wymagane takie kwalifikacje. – To jest manipulowanie, i na to nie wyrażamy zgody – mówi wiceprezes Łodzińska. - Trudno się zgodzić z dyrektorem. Wcześniej uznał kwalifikacje, a teraz już nie, choć i tak dostanie na podwyżki środki z NFZ – mówi. I dodaje, że Izba dostaje więcej takich informacji, ale najpierw musi je zweryfikować. Pielęgniarki z Kalisza wysłały list do Marka Woźniaka, marszałka województwa wielkopolskiego, któremu podlega szpital i czekają na reakcję. Z kolei jedna z czytelniczek żali się, że szef dodatek stażowy wliczył jej do wynagrodzenia zasadniczego. – Mam ponad 20-letni staż, więc dostaję 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego. Po zsumowaniu zarabiam więcej niż minimalne z ustawy, w efekcie nie dostanę podwyżki – żali się. Z kolei ratownicy m.in. z Białegostoku, Moniek, Hajnówki i Sokółki, którzy podlegają pod Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku złożyli wypowiedzenia lub idą na zwolnienie lekarskie. A wiceprezes Łodzińska przyznaje, że w tej sytuacji tylko taka solidarność może przynieść efekt. - Personel medyczny musi rozmawiać z pracodawcą, a jeśli z rozmów nic nie wynika, a w danej okolicy nie ma dużo chętnych do pracy, to mają atut. Mogą solidarnie złożyć wypowiedzenie, i wtedy właściciel szpitala będzie musiał szukać nowych pracowników - przyznaje wiceprezes. I o ile, tam gdzie są duże szpitale kliniczne czy wojewódzkie, placówki podkupują sobie pracowników, to w mniejszych miejscowościach, zwłaszcza w szpitalach powiatowych, brakuje rąk do pracy.
Fizjoterapeuci i diagności też skarżą się na pracodawców, bo proponują im kontrakty zamiast etatu
Problemy mają też inne grupy zawodowe. - Dochodzą do mnie informacje o podejmowanych próbach obejścia regulacji ustawowej poprzez podniesienie kwoty wynagrodzenia zasadniczego przy jednoczesnej likwidacji dodatków stażowych, celowościowych lub innych wypracowanych bonifikat - mówi Renata Mond-Paszek, Rzecznik Praw Diagnosty Laboratoryjnego. – Takie zachowanie należy ocenić negatywnie, co do zasady, nie znajduje ono uzasadnienia w przepisach prawa – podkreśla.
Także do Krajowej Izby Fizjoterapeutów trafia coraz więcej sygnałów o problemach z podwyżkami. – Fizjoterapeuci wskazują na zapowiedzi zwolnień, przymusowe zmiany formy zatrudnienia z umowy o pracę na tzw. kontrakty oraz ograniczenie czasu pracy – mówi Dominika Kowalczyk z KIF. Ustawa dotyczy bowiem tylko osób zatrudnionych na etatach i tych, które umowy cywilnoprawne miały przed wejściem w życie przepisów. Dlatego KIF i Ogólnopolski Związek Diagnostyki Medycznej apelują o zgłaszanie problemów z podwyżkami, by stworzyć mapę pokazująca ich skalę. Radzą też nie przyjmować nowych warunków i zgłaszać się o pomoc do związków zawodowych.
Ratownicy na umowach cywilnoprawnych najbardziej pokrzywdzeni
Protestują też ratownicy medyczni, choć im minimalne wynagrodzenie wzrosło od 1 lipca z 3307 zł do 3 772 zł, czyli o 465 zł. Tyle, że w 2017 roku ratownicy wywalczyli specjalny dodatek – podobnie jak pielęgniarki - o łącznej wysokości 1600 zł brutto z kosztami pracodawcy (tzw. brutto brutto). W praktyce ratownicy na umowach o pracę na rękę dostali góra 300 zł podwyżki, bo dodatek 1600 zł została potraktowany jako element pensji zasadniczej. Ratownicy oczekują zaś, że podwyżki powinny wyglądać tak: wyrównanie wynagrodzenia zasadniczego z czerwca 2021 roku do ustawowego minimalnego plus dodatkowo 1600 zł. Tak jednak nie jest, a kierownik zespołu ratownictwa, który pracuje na SOR i na karetce od 25 lat, zarobił za sierpień na rękę 3,5 tysiąca złotych. I jest jedyną osobą zatrudnioną na etacie. Reszta pracuje na kontraktach, czyli umowie zlecenia lub prowadzi własną działalność gospodarczą. Dzięki temu zarabiają więcej - dostawali też więcej z tych 1600 zł. Taki ratownik może wystawić fakturę nawet na 9 tys. zł miesięcznie, o ile pracuje 300 godzin miesięcznie i ma stawkę 30 zł na godzinę. Na rękę zostaje mu więc. ok. 6 tys. zł. Oni w ogóle nie dostali podwyżki. Im pracodawcy są zobowiązani zapewnić wynagrodzenie w wysokości nie niższej niż to ustalone na dzień 30 czerwca. Co więcej - w efekcie Polskiego Ładu, mogą zarabiać mniej, bo wzrośnie... składka zdrowotna.
Zobacz szkolenie w LEX: Nowa siatka płac w ochronie zdrowia od 1 lipca >
Aż 40 pytań o zasady wprowadzenia podwyżek
NFZ też widzi problem. Dlatego uruchomił specjalne skrzynki mailowe, gdzie można zgłaszać wszelkie zastrzeżenia. - Będziemy kierowali wszelkie wnioski do odpowiednich instytucji – mówi Filip Nowak, prezes NFZ. Najczęściej będzie to Państwowa Inspekcja Pracy, jako instytucja służąca nadzorowaniu i sprawdzaniu tego, w jakiś sposób zostały zrealizowane pewne normy, które zostały wprowadzone. Dla pracodawców jednak podwyżki to też problem. Renata Mond-Paszek przyznaje, że pracodawcy także sygnalizują problemy. NFZ nie podjął bowiem z nimi rozmów o zmianie wycen i przekazaniu środków na podwyżki. Pracodawcy, aby otrzymać środki z NFZ na podwyżki, muszą wypełnić specjalnie przygotowany excel. To na jego podstawie Fundusz prześle im różnicę między tym, co pracodawca wydał na wynagrodzenia za miesiąc maj (płatne w czerwcu) i za lipiec już po uwzględnieniu podwyżek (płatne w sierpniu). Jeśli pracodawcy źle wypełnią rubryki, będą musieli sami zapłacić za podwyżki. – Nie jest to łatwe zadanie, bo tabelki są bardzo skomplikowane – przyznaje Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. I podaje przykład, że trzeba podać składkę chorobową po stronie pracodawcy, którą przecież płaci pracownik. NFZ musiał wyjaśnić, że w tej rubryce trzeba wpisać 0. - Tylko po co taka rubryka - pyta Zieliński. – Przełożenie przepisów na praktykę też nie jest proste, dlatego zadaliśmy NFZ i MZ dziesięć pytań. Bez uzyskania odpowiedzi nie udałoby nam się dobrze przygotować wdrożenia podwyżek – dodaje. Pytania mieli też inni pracodawcy, w efekcie NFZ opublikował właśnie odpowiedzi na 40 najczęściej zadawanych. Odpowiedział też na pytania PZ. Tam jednak zaznaczył, że do jego zadań nie należy interpretacja przepisów. W efekcie pracownicy medyczni obawiają się, że w praktyce podwyżki dostanie niewielu z nich.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.