Zgodnie z analizą globalnej firmy doradczej Frost & Sullivan z 2010 r. wartość rynku turystyki medycznej do 2012 r. miała wynieść 100 miliardów dolarów. Według firmy badawczej Global Industry Analysts (GIA) do 2015 r. rynek ten będzie generował dochody równe 168 miliardów dolarów. Raport GIA wskazuje, że turystyka medyczna jest wśród gałęzi biznesu, które wzrastają stabilnie mimo kryzysu finansowego. Według analityków starzenie się społeczeństwa, wydłużająca się średnia długość życia i wzrastająca powszechnie świadomość własnego zdrowia i możliwych sposobów leczenia się zwiększają zapotrzebowanie na wysokiej jakości usługi medyczne. Poszukiwanie ich za rozsądną cenę często wymaga odbycia podróży poza granicę swojego kraju. Jako regiony o największym potencjale w turystyce medycznej uważa się Azję i Południową Amerykę, głównie ze względu na niskie koszty usług medycznych i obecnych tam światowej klasy dostawców tych usług. Europejskie kraje, do których zagraniczni turyści medyczni przybywają najchętniej, to według raportu GIA Polska, Czechy, Węgry, Litwa oraz Estonia.
Cena wyznacza szlak
Wśród najpopularniejszych dziedzin na szlaku turystyki medycznej prym wiodą chirurgia plastyczna, kardiologia i stomatologia. Zdaniem Irvinga Stackpole’a, konsultanta turystyki zdrowotnej, a także wielu badaczy, największą część tego rynku stanowi turystyka dentystyczna. W ostatnich kilku latach rozwija się ona w Polsce bardzo intensywnie. Obok Czech i Węgier nasz kraj jest jej najpopularniejszym ośrodkiem w Europie Centralnej. Co powoduje, że ludzie chętnie pokonują tysiące kilometrów, żeby trafić do polskiego fotela dentystycznego? – Przede wszystkim stosunek cen leczenia do jego jakości. Koszty leczenia w renomowanej klinice w Polsce są porównywalne do cen w przeciętnym gabinecie zagranicą. Dlatego pacjenci wolą leczyć się za podobne pieniądze w Polsce i mieć pewność, że leczenie zostanie wykonane na wysokim poziomie z gwarancją długotrwałych efektów – mówi dr Roman Borczyk z Kliniki Implantologii i Stomatologii Estetycznej. – Polskie kliniki i gabinety są przygotowane do świadczenia wysokiej jakości usług zagranicznym pacjentom, a przy tym jest u nas taniej niż na Zachodzie – dodaje dr Agnieszka Kapała, adiunkt w Zakładzie Stomatologii Zachowawczej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus.
Zabiegi w tej części Europy są wykonywane już za 30 proc. sumy, którą trzeba wyłożyć na Zachodzie. Szacunkowy koszt badania, prześwietlenia rentgenem, czyszczenia i polerowania zębów, a także dwóch wypełnień i pięciu koron brytyjski portal Dental Tourism Guide wycenia na 2799 funtów w Wielkiej Brytanii i 1150 funtów w Polsce. Liczby przytaczane przez rodzimego stomatologa również skłaniają do podróży po jeden uśmiech. Według doktora Romana Borczyka cena leczenia kanałowego w Polsce waha się od kilkuset do ponad 2000 zł i uwzględnia wszystkie badania i kontrole. – W Wielkiej Brytanii cena za ząb waha się w okolicach 500 funtów, do tego dochodzi koszt wizyt kontrolnych i zdjęć kontrolnych, co w efekcie daje ceny podobne do tych w renomowanej klinice w Polsce – uważa stomatolog z Katowic. – Podobnie z implantami: koszt w Polsce za leczenie implantologiczne dochodzi do kilku-kilkunastu tysięcy zł, w Anglii ceny dochodzą do kilku tysięcy funtów – uzmysławia różnicę właściciel Kliniki Implantologii i Stomatologii Estetycznej.
U nas się leczy, w Anglii usuwa
Niska cena idzie w parze z wysoką jakością. Badanie przeprowadzone w 2008 r. na 650 Brytyjczykach, którzy leczyli się dentystycznie zagranicą, także w Polsce, wykazało, że 91,2 proc. z nich było zadowolonych z rezultatów leczenia. Według internetowego „Dental Health Magazine” setki lat historii stomatologii w Europie Centralnej i tutejsze podejście do nauki sprawiają, że to w Polsce, na Węgrzech czy w Czechach można się leczyć u jednych z najlepiej wyszkolonych dentystów na świecie. Nie bez znaczenia jest również wyposażenie klinik stomatologicznych, które w Polsce często niczym nie ustępują najlepszym zachodnim odpowiednikom. Na mapie szanującego się turysty dentystycznego nadwiślański kraj jest zaznaczany także z innych względów. – Często pacjenci zza granicy mają ubezpieczenia, które zwracają im koszty leczenia w Polsce, jest ono wtedy dla nich bardziej opłacalne – przyznaje dr Roman Borczyk.
Zagraniczne opracowania dotyczące turystyki dentystycznej jako jeden z głównych powodów wojaży podają także pozostawienie w niektórych krajach usług dentystycznych poza zakresem ubezpieczenia bądź nierefundowanie określonych zabiegów. Tezę tę potwierdzają słowa właściciela katowickiej kliniki, według którego istnieje przekonanie, że w Polsce zęby się leczy, a w Anglii usuwa. – W tym stwierdzeniu jest wiele prawdy. W Wielkiej Brytanii system wymusił proste rozwiązania, m.in. usuwanie sprawiających problemy zębów i zastępowanie ich protezą. Takie zabiegi były refundowane a polityka kas chorych miała tam wpływ na wybór metody leczenia. W Polsce natomiast nie ma takiego podejścia, ponieważ od zawsze stomatologia w Polsce była prywatna, stąd pacjent w porozumieniu z lekarzem decydował o metodzie leczenia – mówi dr Roman Borczyk.
Turysta też Polak
Kim są zagraniczni pacjenci odwiedzający polskie kliniki? – Najliczniej reprezentują oni Wielką Brytanię i Niemcy. Zdarzają się również pacjenci z Kanady, Francji, Australii, USA, Norwegii, Szwajcarii i Włoch – mówi właściciel Kliniki Implantologii i Stomatologii Estetycznej. Jak przyznaje, zdecydowana większość z nich to osoby polskiego pochodzenia. Wywodząca się z Gdańska dr Agnieszka Kapała przyznaje, że miała w rodzinnym mieście do czynienia głównie z pacjentami z Niemiec. Według dr. Romana Borczyka jednym z powodów, dla którego osoby polskiego pochodzenia przybywają do kraju przodków na leczenie, jest nieznajomość fachowych sformułowań medycznych w obcym języku. W Polsce nie muszą się obawiać, że nie będą w stanie przekazać stomatologowi wszystkich ważnych informacji.
Turyści dentystyczni, którzy odwiedzają katowicką klinikę, to w większości pracownicy zagranicznych przedsiębiorstw w Polsce bądź osoby polskiego pochodzenia, które spędzają u nas wakacje, święta czy odwiedzają tu rodzinę. Pobyt w Polsce wykorzystują, by poddać się leczeniu stomatologicznemu. – Zwykle są to zabiegi specjalistyczne, m.in. odbudowa kości, implantacje, podniesienie zatok szczękowych oraz skomplikowane leczenie endodontyczne (kanałowe) – przyznaje dr Roman Borczyk. Pytany o najważniejsze różnice między klientami z zagranicy oraz pozostałymi odpowiada: – pacjenci z zagranicy decydują się na kompleksowe leczenie, natomiast pacjenci z Polski najczęściej oczekują pomocy dla pojedynczych zębów sprawiających problem w danym momencie.
Bez opalenizny, ale z uśmiechem
Badania przeprowadzone w 2010 r. przez Center for Medical Tourism Research, pierwszy na świecie ośrodek badawczy zajmujący się turystyką medyczną, pokazują, że większość osób dowiaduje się o dobrej jakości usługach dentystycznych zagranicą z internetu, a także od rodziny i znajomych. Potwierdzają to wyniki badań Frost & Sullivan. Mówią one, że rynek turystyki dentystycznej rozwija się tyko w nieznacznym stopniu dzięki informacjom czerpanym z reklam usług. Wyprawy po tanie leczenie mogą być organizowane na własną rękę albo przez wyspecjalizowane agencje, które pomogą wybrać dobrą zagraniczną klinikę i zaplanują cały wyjazd. Turystom dentystycznym często udaje się połączyć przyjemne z pożytecznym. Korzystając z tanich linii lotniczych i niskich cen zakwaterowania w hotelu oraz transportu publicznego, a także oszczędności po wizycie w klinice dentystycznej, zwiedzają nie tylko ją, ale też miasto czy kraj, w którym się ona znajduje. W ten sposób w wielu miejscach na świecie pobudzany jest ruch turystyczny.
Aby wspomnienia z dentystycznego szlaku były miłe, kliniki kuszą nie tylko ceną i jakością usług. – Choć wszystkich pacjentów traktujemy podobnie, zapewniając im wysokiej jakości usługi, osobom z zagranicy proponujemy inne warunki gwarancji – mówi właściciel Kliniki Implantologii i Stomatologii Estetycznej. – Standardowo podstawą gwarancji na leczenie w naszym gabinecie jest zgłaszanie się na wizyty kontrolne. Z uwagi na to, że pacjentowi z odległego kraju trudno jest przyjeżdżać co pół roku na kontrolę, zachowuje on gwarancję bez konieczności odbywania wizyt w naszym gabinecie. Wystarczające są wizyty kontrolne w miejscu jego zamieszkania – dodaje. Typowy turysta dentystyczny wraca do niego bez opalenizny, za to z szerokim uśmiechem i bez pustych kieszeni.