Cały czas rozmawiamy i będziemy rozmawiać ze związkowcami. Aczkolwiek wydaje mi się, że nie powinniśmy używać słowa „strajk”. Mówmy o protestach. Dla mnie słowo „strajk” jest czymś dramatycznym, gdyż strajk to wyłączenie się z pracy i w przypadku strajku medyków oznacza to brak dostępności do leczenia dla pacjentów. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – mówi Wiceminister Zdrowia Jarosław Pinkas.
Jego zdaniem, po raz pierwszy nie idziemy od płotu do płotu. To, co zostało nakreślone przez prof. Religę, jest realizowane; to jest skuteczny Rząd. Jeżeli ktoś to przeanalizuje bardzo precyzyjnie, to zobaczy, że obiecaliśmy więcej pieniędzy w systemie i jest więcej pieniędzy, obiecaliśmy podwyżki i podwyżki były, istotne podwyżki. W tym roku pracujemy na takimi ustawami, które zmienią system ochrony zdrowia. I na to potrzebujemy lat.
Minister Pinkas przekonuje, że w naszym kraju nie ma takich pieniędzy, które by można w tej chwili dać lekarzom. – Chce on, aby wszyscy lekarze zarabiali pieniądze, o których marzą, a nawet większe pieniądze, bo na to zasługują. Ale oprócz lekarzy są pielęgniarki, jest inny personel ochrony zdrowia i wszystkich należy traktować tak samo.
Minister dodaje, że nie mogą oni w tej chwili usiąść do stołu i dać to, czego chcą lekarze. On by bardzo chciał, to jest jego marzenie. Jednak będą rozmawiać. Ostatecznie wysuniętym ramieniem Premiera, jeżeli chodzi o zdrowie, jest Minister Zdrowia. Premier nie ucieka od rozwiązywania problemów. Natomiast wydaje się, że absolutnie wystarczające są rozmowy z prof. Religą, członkiem Rządu.
Minister stwierdza na koniec, że zostało zrobione nadzwyczaj dużo. 2 lata to tak naprawdę będzie dopiero w listopadzie br., ale gdyby koledzy zechcieli pochylić się nad tym, co jest w tej chwili w Sejmie, nad ogromną ilością ustaw, nad którymi teraz pracujemy, nad tym, że z tych ustaw rzeczywiście są pieniądze, że wreszcie będzie rzetelnie powiedziane, ile powinno być w systemie ochrony zdrowia pieniędzy, to myśli on, że nie powinni strajkować. Nie powinni protestować, bo on dalej uważa, że słowo „strajk” jest słowem dramatycznym i nie powinno ono przechodzić przez usta lekarza.
Jego zdaniem, po raz pierwszy nie idziemy od płotu do płotu. To, co zostało nakreślone przez prof. Religę, jest realizowane; to jest skuteczny Rząd. Jeżeli ktoś to przeanalizuje bardzo precyzyjnie, to zobaczy, że obiecaliśmy więcej pieniędzy w systemie i jest więcej pieniędzy, obiecaliśmy podwyżki i podwyżki były, istotne podwyżki. W tym roku pracujemy na takimi ustawami, które zmienią system ochrony zdrowia. I na to potrzebujemy lat.
Minister Pinkas przekonuje, że w naszym kraju nie ma takich pieniędzy, które by można w tej chwili dać lekarzom. – Chce on, aby wszyscy lekarze zarabiali pieniądze, o których marzą, a nawet większe pieniądze, bo na to zasługują. Ale oprócz lekarzy są pielęgniarki, jest inny personel ochrony zdrowia i wszystkich należy traktować tak samo.
Minister dodaje, że nie mogą oni w tej chwili usiąść do stołu i dać to, czego chcą lekarze. On by bardzo chciał, to jest jego marzenie. Jednak będą rozmawiać. Ostatecznie wysuniętym ramieniem Premiera, jeżeli chodzi o zdrowie, jest Minister Zdrowia. Premier nie ucieka od rozwiązywania problemów. Natomiast wydaje się, że absolutnie wystarczające są rozmowy z prof. Religą, członkiem Rządu.
Minister stwierdza na koniec, że zostało zrobione nadzwyczaj dużo. 2 lata to tak naprawdę będzie dopiero w listopadzie br., ale gdyby koledzy zechcieli pochylić się nad tym, co jest w tej chwili w Sejmie, nad ogromną ilością ustaw, nad którymi teraz pracujemy, nad tym, że z tych ustaw rzeczywiście są pieniądze, że wreszcie będzie rzetelnie powiedziane, ile powinno być w systemie ochrony zdrowia pieniędzy, to myśli on, że nie powinni strajkować. Nie powinni protestować, bo on dalej uważa, że słowo „strajk” jest słowem dramatycznym i nie powinno ono przechodzić przez usta lekarza.