W Polsce toczy się już kilka postępowań w sprawie fałszywych unijnych certyfikatów covid (UCC). Ostatnio gdańscy policjanci zatrzymali pielęgniarkę ze spółki Szpitale Pomorskie i pięć innych osób właśnie za handel certyfikatami covidowymi. Pod koniec listopada ur. Komenda Główna Policji poinformowała, że Lubelskie Centralne Biuro Śledcze Policji i Prokuratura Krajowa zatrzymała 11 osób zamieszanych w proceder fałszowania covidowych paszportów.

KOMENTARZ PRAKTYCZNY: Maruszkin Radosław, Unijne cyfrowe zaświadczenia COVID >

Ostatnio jednak dużym echem rozniosło się zatrzymanie z tego powodu 10 stycznia przez Żandarmeria Wojskową pięciu osób, a następnie zwolnienie z aresztu jednego z nich Łukasza Sz. W mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że sąd w Poznaniu uznał, że certyfikat covidowy nie jest dokumentem, ponieważ nie ma umocowania w polskim prawie, nie można więc mówić o jakiejkolwiek społecznej szkodliwości czynu podrabiania, przerabiania czy używania certyfikatu. Tyle, że to nieprawda, bo postępowania wciąż się toczą, a stawiane zarzuty dotyczą właśnie fałszowania dokumentów, ale także oszustwa wobec NFZ.

 

Brak aresztu nie kończy sprawy

Sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu wyjaśnia, że w postanowieniu uchylającym środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego wobec Łukasza Sz., podejrzanego o fałszowanie unijnych certyfikatów covidowych, nie ma ani słowa o tym, że UCC nie jest dokumentem, a zarzucane czyny mają znikomą szkodliwość społeczną. - Sąd jedynie uchylił areszt, najsurowszy środek, stosowany w ostateczności, w przypadku ciężkich przestępstw, bo uznał, że materiał dowodowy w sprawie jest już zgromadzony i nie ma możliwości mataczenia. Z uwagi zatem na zabezpieczenie dowodów, dalszy tok postępowania nie wymaga najsurowszych środków – podkreśla sędzia Brzozowski.

Jak ustaliliśmy w Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu, czterech podejrzanych trafiło do aresztu, a Łukasz S. złożył zażalenie na postanowienie sądu w tej sprawie. Rozpatrujący je sąd uznał zaś, że można go wypuścić. To jednak nie oznacza, że sprawa została zakończona. Prokuratura bowiem jemu i innym podejrzanym stawia już konkretne zarzuty, w tym fałszowania dokumentu w celu uzyskania korzyści majątkowych.

Czytaj też: Bujalski Rafał, Covid-19: status osoby ma decydować o swobodzie podróży >

Czy paszport covidowy to dokument

Adwokat Paweł Litwiński, wspólnik w kancelarii Barta Litwiński, nie ma wątpliwości, że dokument, który potwierdza prawa osób posługujących się nim, do np. swobodnego przemieszczania się, zabezpieczony przed fałszerstwem, wytwarzany według wzoru określonego w przepisach prawa powszechnie obowiązującego jest dokumentem publicznym zgodnie z definicją zawartą w art. 5 ustawy o dokumentach publicznych. Został bowiem wydany na podstawie rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady 2021/953 z 14 czerwca 2021 r. w sprawie ram wydawania, weryfikowania i uznawania interoperacyjnych zaświadczeń o szczepieniu, o wyniku testu i o powrocie do zdrowia w związku z COVID-19 i decyzja wykonawczej Komisji (UE) 2021/1073 z  28 czerwca 2021 . Jego emitentem jest zaś organ administracji publicznej, właściwy do wprowadzenia do obrotu prawnego dokumentu publicznego, którego wzór został określony w przepisach prawa Unii Europejskiej - rozporządzeniu i decyzji.

Jak dodaje dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego zgodnie z art. 115 par. 14 Kodeksu karnego dokumentem jest każdy przedmiot lub inny zapisany nośnik informacji, z którym jest związane określone prawo, albo który ze względu na zawartą w nim treść stanowi dowód prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne. - Osoba, która okazuje taki certyfikat na lotnisku lub urzędnikom Sanepidu, by dowieść, że nie podlega kwarantannie, dopuszcza się użycia dokumentu, który nie jest autentyczny – tłumaczy dr Zontek. Tyle że łatwiej jest zarzucić jego sfałszowanie niż posługiwanie się sfałszowanym i zarzuty są stawiane głównie osobom znajdującym chętnych na fałszywy paszport gotowych zapłacić za jego otrzymanie i tym, które poświadczały nieprawdę.

Jakie zarzuty stawia prokuratura

- Podejrzanym zarzucono popełnienie kilku przestępstw – mówi Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Chodzi o poświadczenie nieprawdy z art. 271 par. 3 kodeksu karnego i to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, poprzez wprowadzenie do systemu informacji medycznej wykonanego świadczenia w postaci szczepienia przeciwko Covid 2, w sytuacji, gdy takiego zabiegi nie wykonano, a szczepionkę zniszczono – wyjaśnia. I jak zauważa sędzia Brzozowski, nie mamy tu do czynienia z fałszerstwem materialnym – podrobieniem dokumentu, ale intelektualnym, czyli poświadczeniem nieprawdy w oryginalnym dokumencie przez pielęgniarkę, która była uprawniona do wpisywania danych do Systemu Informacji Medycznej.

Zarzut działania na szkodę NFZ

Co więcej, pojawia się też zarzut oszustwa na szkodę NFZ. Jak wyjaśnia Łukasz Wawrzyniak, do systemu informacji medycznej wpisywano informację o wykonaniu świadczenia w postaci szczepienia przeciwko Covid 2, w sytuacji, gdy takiego zabiegu nie wykonano, a szczepionkę zniszczono. Tymczasem NFZ za wykonanie szczepienia płaci 61 zł. - Oszustwo popełniono na szkodę NFZ – podkreśla Wawrzyniak.

Zgodnie zaś z art. 286 kodeksu karnego kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Z ustaleń Prawo.pl wynika jednak, że do sądów nie wpłynęły jeszcze akty oskarżenia przeciwko fałszerzom paszportów covidowych. Postępowania są jeszcze w toku.