Dostęp do niej pozwoliłby dwukrotnie wydłużyć życie chorych, oceniają.
- Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym obowiązuje stary schemat leczenia pierwszoliniowego pacjentów ze szpiczakiem, zakwalifikowanych do autologicznego przeszczepienia szpiku kostnego - mówi dr Dominik Dytfeld z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Jak wyjaśnia hematolog, autologiczna transplantacja szpiku polega na przeszczepianiu pacjentowi jego własnych krwiotwórczych komórek macierzystych. W tym celu muszą one być najpierw pobrane i zamrożone. Następnie konieczne jest zniszczenie szpiku chorego przy pomocy bardzo silnej chemioterapii (określanej czasem jako megachemioterapia) i przeszczepienie z powrotem komórek macierzystych, z których szpik się odtworzy.
Czytaj także: Eksperci: szpiczak chorobą uleczalną dla niektórych chorych >>>
- Ta procedura znacznie wydłuża życie pacjentów ze szpiczakiem, choć nie powoduje wyleczenia, nowotwór zawsze po jakimś czasie nawraca - tłumaczy dr Dytfeld.
Ponieważ bardzo obciąża ona organizm, lekarze oferują ją młodszym chorym na szpiczaka – najczęściej do 65. lub 70. roku życia i w dobrym stanie ogólnym, bez współistniejących poważnych schorzeń. Jak ocenia profesor Anna Dmoszyńska przewodnicząca Polskiej Grupy Szpiczakowej, stanowią oni mniej niż 50 procent. wszystkich chorych na ten nowotwór.
Dr Dytfeld przypomina, że choć szpiczak nadal jest nowotworem nieuleczalnym, to przeżycie osób, które na niego cierpią wydłużyło się w ostatnich 15 latach co najmniej dwukrotnie, dzięki wprowadzeniu nowych leków z dwóch grup: leków immunomodulujących (talidomid, lenalidomid) oraz tzw. inhibitorów proteasomu.
- Gdy zaczynałem pracę 12 lat temu to pacjent żył średnio trzy lata, a teraz sześć – siedem lat. Ale część pacjentów żyje 10 lat i dłużej. Tę zmianę zawdzięczamy właśnie nowym lekom - podkreśla specjalista.
- To, o co walczymy bezskutecznie od kilku lat, to możliwość zastosowania bortezomibu w tzw. leczeniu indukcyjnym u chorych zakwalifikowanych do autotransplantacji komórek krwiotwórczych szpiku - wyjaśnia profesor Dmoszyńska.
Lek hamuje działania proteasomu, tj. kompleksu enzymatycznego, który działa w komórkach jak niszczarka dokumentów, gdyż niszczy i degraduje niepotrzebne już białka.
- W komórkach szpiczaka aktywność proteasomu jest bardzo wysoka, bortezomib hamuje ją i wówczas w komórkach robi się bałagan, zaburzone zostają ich ważne szlaki sygnałowe - opowiada dr Dytfeld. To sprawia, że ostatecznie komórki nowotworu giną śmiercią samobójczą, w procesie tzw. apoptozy.
Zastosowanie bortezomibu jako jednego z trzech leków przed autotransplantacją dwukrotnie wydłuża przeżycie chorych. W całej Unii Europejskiej, łącznie z Bułgarią i Rumunią, można go podawać łącznie w ramach tzw. leczenia indukującego wraz z lekiem steroidowym deksametazonem oraz z talidomidem, bądź lekiem cytostatycznym – adriamycyną, zaznacza dr Dytfeld.
- W Polsce wciąż jednak stosujemy stary schemat – zamiast bortezomibu podajemy starszy lek cytostatyczny cyklofosfamid - wyjaśnia.
Hematolodzy przyznają, że lek jest drogi. Zwykle wystarcza podanie 3-4 cykli (co trwa ok. 3 miesięcy), a koszt takiej terapii wynosi około 65 tysięcy złotych.
Jednak eksperci Polskiej Grupy Szpiczakowej wyliczyli, że stosowanie terapii trójlekowej z bortezomibem w grupie zakwalifikowanej do autotransplantacji kosztowałoby rocznie 22-25 mln złotych.
- Ta kwota jest naszym zdaniem do zaakceptowania. Są znacznie droższe terapie - oceniła profesor Dmoszyńska.
Na pytanie o to, czy w Ministerstwie Zdrowia trwają jakieś prace nad finansowaniem terapii indukcyjnej bortezomibem dla chorych na szpiczaka oczekujących na autotransplantację rzecznik resortu Krzysztof Bąk poinformował, że obecnie prowadzone jest postępowanie w tym zakresie. Minister zdrowia analizuje ofertę producenta leku, który złożył wniosek w tej sprawie, zaznaczył.
Przypomniał też, że obecnie w ramach programu lekowego leczenie bortezomibem jest finansowane pacjentom z nowo zdiagnozowanym szpiczakiem, którzy nie kwalifikują się do autotransplantacji szpiku i spełniają przynajmniej jedno z trzech kryteriów: mają niewydolność nerek, specyficzne zaburzenie cytogenetyczne i są w wieku 75 lat lub więcej.
Ponadto, bortezomib finansuje się chorym na szpiczaka, u których wystąpiła oporność w trakcie zastosowanej terapii lub nawrót po skutecznej terapii.
Szpiczak plazmocytowy jest nowotworem układu krwiotwórczego, który wywodzi się z dojrzałych limfocytów B (tzw. komórki plazmatyczne). Co roku rozpoznaje się 1300-1500 nowych przypadków szpiczaka w Polsce, a z nowotworem tym żyje obecnie w naszym kraju ponad 10 tysięcy osób. Przeważnie jest on wykrywany u ludzi po 65. roku życia. (pap)