Z roku na rok spada liczba podmiotów świadczących ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, przez co zmniejsza się liczba obsłużonych pacjentów i rosną kolejki. Spada też liczba pacjentów korzystających z przychodni rodzinnych. Dlatego też Rzecznik Praw Pacjenta powołał Zespół do spraw dostępności do świadczeń, który ma wypracować rekomendacje zmian. Prawo.pl dotarło do pierwszych wniosków. Wynika z nich m.in., że by poprawić dostępność nie wystarczy zwiększyć wycen, trzeba też zmienić zasady kontraktowania i pakietowania świadczeń. 

Czytaj: Sieć szpitali a ambulatoryjna opieka specjalistyczna >

 

Coraz mniej pacjentów w przychodniach

W 2018 roku w Polsce ambulatoryjną opiekę specjalistyczną finansowaną z Narodowego Funduszu Zdrowia udzielało 5955 świadczeniodawców, w 2018 – 5815, a w  2020 roku już tylko 5607, i to mimo wzrostu nakładów odpowiednio z 4,6 mld złotych w 2018 r., do 5,3 mld złotych w 2020 r.

Wzrost wydatków nie oznacza, że więcej pacjentów otrzymało opiekę.  W 2018 r. z 86 mln świadczeń skorzystało 17,6 mln pacjentów, a w 2020 roku 15 mln pacjentów z 68,9 mln świadczeń. 

Dane za I półrocze 2021 roku w ogóle nie napawają optymizmem - przychodnie specjalistyczne wykonały 34,8 miliona świadczeń, gdy w tym samym  okresie 2019 roku - 40,1 miliona. To spadek o blisko 16 proc. 

Dla porównania liczba świadczeniodawców podstawowej opieki zdrowotnej spada nieznacznie: w 2018 roku było ich 9510, w 2019 – 9531, a w 2020 – 9452 przy wzroście finansowania z 11,1 mld złotych w 2018 r. do 13,8 mld zł w 2020 r. Tyle, że POZ także przyjmują coraz mniej pacjentów – w 2018 roku 28 mln pacjentów otrzymało 163 mln świadczeń,  w 2020 r. już tylko 26 mln pacjentów – 148,9 mln zł świadczeń. To zaś oznacza, co podkreśla NFZ, spadek liczby pacjentów z jednoczesnym spadkiem liczby świadczeń w porównaniu z latami ubiegłymi.  To oznacza wydłużenie czasu oczekiwania na dostęp do specjalistów. - Mniejsza ilość przychodni z kontraktem AOS, to w sytuacji trwającej pandemii oraz najbliższych miesięcy czy lat niekorzystna sytuacja dla pacjentów - przyznaje Magdalena Kołodziej, prezes Fundacji My Pacjenci. 

Czytaj: Opieka koordynowana w POZ - zadania świadczeniodawców >

NFZ zniechęca do współpracy

Skąd takie spadki? -  NFZ przez lat zniechęcił do pracy dla niego - ocenia Artur Prusaczyk, wiceprezes spółki Centrum Medyczne, członek zarządu Stowarzyszenia Opieki Integrowanej IFIC Polska. – Nie zachęcają nie tylko niskie wyceny i niedawno zlikwidowane limity przyjęć, ale też zła konstrukcja kontraktów, które nie przystają do realiów obsługi pacjenta – dodaje.

Dr Jerzego Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie, przewodniczący zespołu ds. dostępności do świadczeń przy RPP, dodaje, że lekarze niechętnie pracują  w poradniach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej  finansowanych przez NFZ   , bo otrzymują 5-6 krotnie niższe stawki za poradę niż  w gabinetach prywatnych czy  gdy świadczą usługi w ramach abonamentów medycznych. – Ponadto  część lekarzy  w trakcie pandemii preferowała pracę w  szpitalach ze względu na wyższe wynagrodzenie często powiększone o tak zwane  dodatki covidowe, co też zmniejszyło  ich dostępność dla pacjentów w poradniach specjalistycznych  – dodaje dr Gryglewicz.

Wywiad z dr. Jerzym Gryglewiczem opublikujemy w sobotę.

W efekcie specjalistyka to najbardziej zaniedbany obszar kontraktowany przez NFZ i najbardziej przez pacjentów oczekiwany. Nieoficjalnie mówi się zaś, że specjaliści mają ulubionych pacjentów - średniochorych, których przyjmują regularnie, bo opieka nad nimi jest i łatwa, i opłacalna. A wówczas brakuje terminów dla tych czekających na pierwszą wizytę. Co zrobić, by pacjenci szybciej byli diagnozowani?  We wstępnych rekomendacjach działający przez Rzeczniku Praw Pacjenta Zespół do spraw dostępności do świadczeń zaleca nie tylko zwiększenie wycen, ale także zmiany w kontraktowaniu. 

Triaż w POZ i AOS, czyli kliniczny podział na przypadki pilne i stabilne

W POZ i AOS musi być triaż tak jak w szpitalnych oddziałach ratunkowych - czytamy w rekomendacjach. – Trzeba określić, czy dany przypadek jest pilny, czy stabilny, i to zarówno w POZ jak i w AOS – mówi dr Gryglewicz. Dla AOS konsultanci krajowi powinny opracować kliniczne wskaźniki dla przypadku pilnego dla każdego zakresu poradni  A Artur Prusaczyk w pełni się z nim zgadza. - Brak priorytetów powoduje, że skierowania wszystkich pacjentów są traktowane tak samo, a nie każdy przypadek jest taki sam – mówi. Obecnie obowiązują tzw. skierowania pilne (na CIITO), ale niepowiązane z wystandaryzowanymi wskazaniami klinicznymi. Można więc poprosić lekarza o dopisanie na skierowaniu „pilne”, by nieco przyspieszyć przyjęcie do specjalisty. - Wystawiane skierowania nie są kontrolowane. Chodzi o to, aby rekomendacje wskazań klinicznych zostały określone przez  konsultantów krajowych i następnie wdrożone przez NFZ do walidacji i weryfikacji. Lekarze uczą się na studiach, a także w trakcie specjalizacji,  które wskazania decydują o tym, że dany pacjent jest przypadkiem nagłym, pilnym, czy stabilnym – wyjaśnia Prusaczyk. 

Czytaj: Zasady segregacji medycznej pacjentów na SOR >

Pakietowanie badań, by diagnozę można było postawić po dwóch wizytach

Ponadto ważne jest tworzenie warunków, by w AOS wykonywać większość procedur diagnostycznych. - Obecnie, ze względu na niską ich wycenę, często bywa tak, że pacjent musi być hospitalizowany, żeby zrobić mu wszystkie niezbędne badania diagnostyczne – tłumaczy dr Jerzy Gryglewicz.  Przychodni takie działanie się nie opłaca, bo traci na tym finansowo. – Teoretycznie lekarz mógłby za jednym razem zlecić wszystkie niezbędne badania, ale jeśli tak zrobi, straci na tym finansowo, bo tak są skonstruowane umowy z NFZ. Nie ma tzw. systemu pakietowego diagnostyki wstępnej, poza endokrynologią gdzie wdrożenie pakietu bardzo usprawniło obsługę pacjentów. Przez to znacznie zwiększa się liczba porad i wydłuża czas diagnozy, a system męczy pacjenta – zgadza się Artur Prusaczyk.. W efekcie Polak konsultuje się z lekarzem średnio 7,6 raza, gdy w Dani, która ma sprawnie działający system ochrony zdrowia mniej niż 4 razy.

ROZPORZĄDZENIE z 6 listopada 2013 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej >

To, że tzw. pakietowanie działa, pokazuje wdrożenie go w poradniach endokrynologicznych w diagnozowaniu chorób tarczycy. - W ramach tego pakietu można uzyskać pełną diagnostykę w ciągu dwóch wizyt. Pacjent otrzymuje diagnozę, ale także indywidualny plan leczenia. Część chorych leczona jest w POZ, a część przez specjalistów, jeśli wymaga tego stan kliniczny. Dzięki temu pakietowi skraca się kolejka do endokrynologa, m.in. dlatego, że wycena tych nielimitowanych obecnie świadczeń jest bardzo atrakcyjna finansowo, co powoduje, że lekarze endokrynolodzy chętniej je realizują – tłumaczy dr Gryglewicz. Artur Prusaczyk dodaje, że pakiety diagnostyczne należy przygotować dla pozostałych przychodni. I zaznacza, że pakietowanie jest ważne dla pacjentów, którzy danego specjalistę odwiedzają pierwszy raz. Pozostali potrzebują opieki koordynowanej.

 

Cena promocyjna: 103.2 zł

|

Cena regularna: 129 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 129 zł


Opieka koordynowana z korzyścią dla pacjenta

- Chodzi o to, aby lekarz rodzinny mógł zadzwonić do specjalisty: kardiologa, diabetologa i skonsultować z nim wyniki badań pacjenta i ustalić plan leczenia – wyjaśnia Artur Prusaczyk. Z jego szacunków, na podstawie realizacji programu POZ Plus, takie konsultacje redukują liczbę wizyt o 30-40 proc. – To jest bardzo dużo, ale na razie działa to tylko w endokrynologii. Jak pacjent wraca po konsultacji u specjalisty do POZ, to dany podmiot powinien  dostać wyższą stawkę za profesjonalną obsługę pacjenta poza opieką szpitalną. Teoretycznie podobnie mogłoby być w kardiologii, diabetologii, reumatologii, neurologii, pulmonologii i geriatrii, ale tak się nie dzieje, bo brakuje  racjonalnego  finansowania i odpowiednich przepisów – wyjaśnia Prusaczyk. I podkreśla, że potrzebne jest zbalansowanie korzyści interesariuszy systemu.

Czytaj: Budżetowanie w podmiotach leczniczych - zagadnienia ogólne >

Obecnie tylko NFZ kontraktuje świadczenie. W opiece koordynowanej POZ powinien dostać tzw. budżet powierzony z NFZ, który pozwoliłby mu zawrzeć umowę o współpracę z przychodnią specjalistyczną. Krajowy Plan Odbudowy przewidywał, że taka możliwość będzie od 1 października 2021 roku. Wiadomo, że NFZ nad nią pracuje, ale efektów ciągle nie widać. Magdalena Kołodziej dodaje, że należy zwiększyć zakres badań możliwych do zlecenia przez lekarzy POZ. – To postulat 41,5 proc.  ankietowanych w naszym badaniu w kontekście odrobienia długo zdrowotnego. To z pewnością pomogłoby rozładować kolejki w AOS, część pacjentów po zrobieniu badań w POZ w ogóle nie trafiałaby do kolejki do AOS - ocenia prezes Kołodziej.

Bez wyższych wycen, przychodnie specjalistyczne będą się zamykać

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że przy braku lekarzy, najważniejsza jest podwyżka wyceny świadczeń specjalistycznych. – Tylko wyższe stawki mogą spowodować większe zainteresowanie lekarzy pracą w poradniach specjalistycznych finansowanych ze środków NFZ – ocenia dr Gryglewicz. To zaś oznacza, że NFZ powinien zwiększyć nakłady na AOS, tak się jednak nie dzieje.

- NFZ w planie finansowym na 2022 r. na AOS przeznacza jedynie 6,9 mld zł z ponad 105 miliardowego budżetu. POZ otrzymają 14,5 miliarda złotych, a szpitale 52,8 mld złotych – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. I dodaje, że struktura finansowania pokazuje, że AOS nie jest dla NFZ priorytetem.

- We wszystkich dokumentach strategicznych opracowanych przez Ministra Zdrowia , np. Krajowy Plan Odbudowy, Zdrowa Przyszłość, Krajowym Planie Transformacji, jako najważniejsze zadanie wskazywana jest poprawa w dostępie do AOS. Na razie niestety nie widać jednak działań w tym kierunku.  Potrzebny  jest  pilny co najmniej dwukrotny  wzrost wyceny ambulatoryjnych ,a nie o 10-20 proc gdyż to nie pokryje  nawet wzrostu inflacji. Kierownicy poradni ambulatoryjnych sygnalizują gwałtowny wzrost kosztów głównie płacowych  i bez reakcji NFZ istnieje ryzyko że wiele  poradni może zostać zlikwidowanych – podsumowuje  dr Jerzy Gryglewicz.