Mówili o tym we wtorek na warsztatach edukacyjnych dla dziennikarzy, które zorganizowano w Warszawie. ,,Musimy podkreślić, że w przypadku zaawansowanego, nawrotowego raka jajnika nie dysponujemy dziś możliwościami wyleczenia choroby" - zastrzegł prof. Mariusz Bidziński, kierownik Działu Klinicznego Ginekologii w Świętokrzyskim Centrum Onkologii. Nowe leki również nie dają nadziei na zupełne wyleczenie, ale mogą przyczynić się do zatrzymania choroby, jej stabilizacji lub opóźnienia rozwoju, zaznaczył.
Specjalista przypomniał, że rak jajnika jest ciągle wyzwaniem dla onkologów. Choć zajmuje dopiero 10. miejsce wśród najczęstszych nowotworów złośliwych u kobiet, to stanowi piątą przyczynę ich zgonów z powodów nowotworowych.
Dzieje się tak głównie dlatego, że choroba jest przeważnie wykrywana późno. ,,Rak jajnika jest bardzo podstępny, daje niewielką liczbę objawów i często nie są one charakterystyczne. Dlatego, ponad 70 proc. pacjentek trafia do nas w stadium zaawansowanym" - tłumaczył prof. Bidziński.
ylko 17 proc. kobiet, u których zdiagnozowano raka jajnika przeżywa 10 lat, czyli można mówić, że są wyleczone" - podkreślił dr hab.
Radosław Mądry z Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Dodał, że są to dane niemieckie, gdzie wyniki leczenia są lepsze niż w Polsce, m.in. dlatego, że operacje chirurgiczne u chorych na raka jajnika wykonuje się tam wyłącznie w wybranych ośrodkach, które mają duże doświadczenie. Ma to ogromny wpływ na jego skuteczność.
Dr Mądry zaznaczył, że leczenie raka jajnika - niezależnie od stopnia zaawansowania choroby - musi mieć charakter skojarzony. Najpierw stosuje się operację, a następnie kolejne linie chemioterapii, które wydłużają życie pacjentkom. Niestety, u większości z nich na pewnym etapie dochodzi do nawrotu choroby. U nieco ponad 17 proc. chorych dzieje się to w ciągu sześciu miesięcy od zakończenia pierwszej linii chemioterapii.
Jak wyjaśnił dr Mądry w rozmowie z PAP, przeważnie są to panie, u których raka jajnika wykryto w zaawansowanymstadium (III lub IV).
O tych pacjentkach mówi się, że są oporne na leki zawierające związki platyny (które stosuje się w pierwszej linii chemioterapii - PAP). ,,Ich rokowania są złe i obecnie brak terapii, która w istotny sposób wydłużyłaby ich przeżycie. Najlepsze wyniki, jakie uzyskujemy to nieco więcej niż rok, ale często jest to kilka miesięcy" - tłumaczył dr Mądry.Dla tej grupy pacjentek przeznaczony jest najnowszy lek, który uzyskał obiecujące wyniki w tzw. II fazie badań klinicznych. Jest to cząsteczka kwasu foliowego połączona z klasycznym lekiem cytostatycznym (hamującym podziały komórek ).
Komórki wielu złośliwych nowotworów jajnika mają na swojej powierzchni bardzo duże ilości receptorów dla kwasu foliowego.
,,Dla tych komórek nowotworowych nowy lek jest czymś w rodzaju zatrutego jabłka. Gdy zawarty w nim kwas foliowy połączy się z odpowiednim receptorem na komórce to do jej wnętrza transportowany jest związek cytostatyczny" - wyjaśnił dr Mądry.
Co ważne, w przypadku tej terapii można ocenić wcześniej, u kogo zadziała. Przed zastosowaniem leku chorej podaje się kwas foliowy połączony z izotopem i przy pomocy odmiany tomografii komputerowej sprawdza obecność receptorów dla kwasu foliowego w guzie oraz ich liczebność.
,,Dzięki temu stosujemy lek u tych chorych, u których ma on szansę skuteczniej zadziałać" - zaznaczył dr Mądry. Według niego istnieją duże szanse, że trzecia faza badań klinicznych potwierdzi skuteczność nowej terapii.
Innym lekiem, który jako pierwszy od wielu lat dał dobre wyniki w leczeniu pacjentek z zaawansowanym rakiem jajnika jest bewacizumab (inhibitor czynnika wzrostu śródbłonka naczyń ). W grudniu 2011 r. został on zarejestrowany w Unii Europejskiej do stosowania w pierwszej linii terapii u tych chorych.
Jak powiedział PAP dr Mądry, badania wykazały, że u pacjentek z III i IV stadium raka jajnika oraz resztkowym guzem w jamie brzusznej o średnicy powyżej 1 cm wydłuża on przeżycie aż o 6-9 miesięcy. ,,Niestety, program lekowy z bewacizumabem jest w Polsce stworzony w ten sposób, że wiele pacjentek nie spełnia kryteriów włączenia do niego" - ocenił specjalista.
Innym obiecującym lekiem jest olaparib - lek z grupy tzw. inhibitorów PARP. Poprawia on wyniki leczenia pacjentek z rakiem jajnika, które mają mutację w genie BRCA 1 (tę samą, z powodu której w lutym 2013 r. Angelina Jolie poddała się obustronnej mastektomii). Panie te stanowią ok. 13 proc. chorych na raka jajnika w Polsce.
Jak podsumował prof. Bidziński, w dzisiejszych czasach leczenie nowotworów staje się coraz bardziej celowane i spersonalizowane, czyli dopasowane do cech i stanu zdrowia pacjenta. ,,Każdy z nas ma swoje indywidualne cechy i każdy nowotwór też ma swoje linie papilarne. Terapia celowana jest w stanie pomóc uzyskać lepsze wyniki leczenia wielu nowotworów" - powiedział.