Onkolodzy mówili do niedawna o pięcioletnich przeżyciach głównie w odniesieniu do chorych, u których nie doszło jeszcze do przerzutów do innych narządów. Teraz tak długie przeżycia uzyskuje się u pacjentów z zaawansowanym, czyli tzw. rozsianym nowotworem złośliwym.
Profesor Cezary Szczylik powiedział na spotkaniu z dziennikarzami, że jednym z takich nowotworów jest rak nerkowokomórkowy. Jest to najczęściej występują nowotwór tego narządu, stanowi on 90-95 procent wszystkich raków nerki. Co roku wykrywany jest u 5 tysięcy Polaków, głównie u mężczyzn po 60. roku życia.
Czytaj: Pierwszy w Polsce przeszczep krzyżowy nerek od żywych dawców >>>
- W leczeniu tego nowotworu nastąpił ogromny postęp. Jeszcze 10 lat temu w zasadzie nie było czym leczyć chorych z tego rodzaju rozsianą chorobą. Dziś w zależności od jej przebiegu możemy zastosować pięć, a od niedawna nawet sześć kolejnych linii terapeutycznych. Pozwalają one wydłużyć życie chorego z rozsianym nowotworem do nawet 60. miesięcy – powiedział profesor Szczylik.
Poszczególne linie terapeutyczne zwykle składają się z kilku leków, które mogą być stosowane sekwencyjnie, czyli jeden po drugich. Główną rolę odgrywają leki stosowane w tzw. terapii celowanej, działające na określoną mutacje genetyczną, takie jak inhibitory mTOR i tzw. inhibitory kinaz. Drugą grupę tworzą preparaty hamujące angiogenezę, czyli tworzenie przez guza nowych naczyń krwionośnych.
- Guz nie może się rozwijać bez nowych naczyń krwionośnych. Gdy uda się zablokować ich powstawanie, przestaje się powiększać, a tworzące go komórki ulegają martwicy – wyjaśniał profesor Szczylik. Dodał, że nie trzeba zniszczyć całego guza, żeby go unieszkodliwić. Po takim leczeniu w badaniach obrazowych widoczne są obszary guza, które uległy martwicy.
Według onkologa, prowadzone są badania nad kolejnymi lekami, pozwalające mieć nadzieję, że życie przynajmniej niektórych chorych z przerzutowym rakiem będzie można jeszcze bardziej wydłużyć. Jednymi z najbardziej obiecujących są te, które od niedawna stosowane są w tzw. immunoterapii.
Preparaty te odblokowują niektóre mechanizmy układu immunologicznego, dzięki temu komórki odpornościowe bardziej aktywnie atakują rozsiane w organizmie komórki nowotworowe. W Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej zarejestrowano już pierwsze tego rodzaju leki w immunoterapii, stosowane w leczeniu przerzutowego czerniaka oraz płaskonabłonkowego niedrobnokomórkowego raka płuca.
- Rak nerki oraz czerniak są silnie związane z działaniem układu odpornościowego. U niektórych chorych się zdarza, że po usunięciu guza pierwotnego nerki, samoistnie znikają również guzy przerzutowe – powiedział profesor Szczylik.
Dr Krzysztof Antoni Bardadin z zakładu patomorfologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreślił, że nie ma sensu już mówić o tzw. pięcioletnich przeżyciach uznawanych za wyleczenie z choroby nowotworowej. - W przypadku raka nerki może dojść do przerzutów nawet po 10 i 20 latach od wykrycia guza pierwotnego - mówił.
Na szczęście, nawet w razie nawrotu choroby możliwe jest dalsze leczenie – podkreślili specjaliści.
Dr Bardadin opowiadał o pacjencie, u którego początkowo podejrzewano raka tarczycy. Biopsją pobrano mu próbkę komórek, który w badaniu histopatologicznym okazała się przerzutem z guza nerki. Dopiero wtedy chory przyznał, że przed 20 laty usunięto mu guza złośliwego nerki.
- Prawie co trzeci jasnokomórkowy rak nerki diagnozowany jest w ten właśnie sposób, czyli po wykryciu przerzutów. Pozostałe guzy nerki wykrywane są po badaniu USG, najczęściej przypadkowym – podkreślił dr Bardadin.
Specjalista dodał, że nawet wtedy, gdy nie mamy żadnych dolegliwości, warto co jakiś czas poddać się badaniu USG nerek, bo tylko w ten sposób można wykryć raka nerki we wczesnym stadium, gdy wystarczy go usunąć operacyjnie. Najlepiej rokują guzy do 7 cm niewykraczające jeszcze poza nerkę.(pap)