Za sprawą pandemii i programu szczepień przeciwko Covid-19 wielu Polaków założyło Internetowe Konto Pacjenta i odkryło jego zalety. Mogą na nim sprawdzić swoje wszystkie e-recepty i e-skierowania. IKP ma już 10 milionów Polaków. Tylko w I półroczu 2021 r. aktywowano ponad 5 mln kont – o 1,4 mln więcej niż w całym 2020 r. i ponad 6 razy więcej niż w całym 2019 r.
Dokumentacja, czyli nieliczne informacje o leczeniu
Wielu posiadaczy IKP było przekonanych, że za sprawą elektronicznej dokumentacji medycznej po 1 lipca na ich koncie będą dane o wizytach u lekarzy, w szpitalu, z pełnym opisem, wyniki wszystkich badań laboratoryjnych. Rozczarowani piszą do Prawo.pl, że jedyne, co widzą w historii leczenia, to datę wizyty. - Jak można mówić o cyfryzacji, zachęcać, jak na IKP widzę tylko historię wizyt, e-recepty i niektóre e-skierowania, bo wciąż wielu lekarzy, zwłaszcza prowadzących prywatne praktyki, wydaje papierowe - żali się Anna z Krakowa, która liczyła, że od wakacji jej dokumentacja od licznych specjalistów trafi do jednego miejsca w sieci.
Zobacz w LEX: Zarządzanie ryzykiem w podmiocie leczniczym w aspekcie elektronizacji dokumentacji medycznej - szkolenie online >
Podobnych maili z pytaniami, gdzie jest EDM jest więcej. Niestety, obecnie w formie elektronicznej jest tylko pięć dokumentów z ponad 100, jaką wytwarzają podmioty medyczne, a wiele z nich, mimo ustawowego obowiązku, wciąż nie ma odpowiednich systemów informatycznych, dopiero je wdraża, bo to się wiąże z wysokimi kosztami. Nie martwią się, że łamią przepisy, bo jak mówiła w Prawo.pl Anna Goławska, wiceminister zdrowia, na razie za opóźnienia żadnych sankcji nie będzie. A Ministerstwo Zdrowia planuje kolejne projekty. Jak ustaliło Prawo.pl Centrum e-Zdrowia kończ właśnie opracowywanie wzoru dokumentu "historia choroby". Wkrótce lekarze specjaliści dostaną automatyczny dostęp do dokumentów ich pacjentów, co może upowszechni bardziej EDM. Choć zdaniem ekspertów ważniejsze jest, aby EDM trafił do ratowników medycznych. Wówczas może więcej placówek doceni korzyści płynące z elektronicznej dokumentacji i stanie się ona bardziej powszechna.
Mikra Elektroniczna Dokumentacja Medyczna i jej wymiana
- To co się nazywa EDM, ma niewiele wspólnego z dokumentacją medyczną... to raczej system raportowania zdarzeń wszelakich - ocenia Rafał Janiszewski, ekspert ochrony zdrowia. To co bowiem zadziałało od 1 lipca, to raportowanie zdarzeń medycznych, czyli właśnie wizyt w danej placówce, o których piszą czytelnicy Prawo.pl. Pacjenci zaś liczyli na co innego. Od lipca 2021 roku, zgodnie z art. 56 ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia i rozporządzeniem w sprawie rodzajów elektronicznej dokumentacji medycznej powinna ruszyć elektroniczna wymiana pomiędzy placówkami określonej elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM). Chodzi o te dokumenty, które już od 2019 roku powinny być prowadzone w formie elektronicznej i w takim formacie, który pozwala ją przesłać na platformę P1 (publiczna platforma dedykowana dla systemu ochrony zdrowia) i pobranie przez inna placówkę (w standardzie HL7CDA).
Chodzi o informacje o wypis ze szpitala, dokument odmowy przyjęcia do szpitala, informacja dla lekarza kierującego, wyniki badań laboratoryjnych i opis badań diagnostycznych. - Przepisy wymagają tworzenia w formie EDM tylko 5 dokumentów, a pacjenci liczą na pełny dostęp do dokumentacji medycznej, np. do opisu wizyty - Tomasz Judycki, prezes Polskiej Izby Informatyki Medycznej. Nie wystarczy jednak, że dokumenty te będą stworzone w jakimś systemie informatycznym. - Prowadzona w systemie informatycznym dokumentacja nie musi być EDM. Aby była, musi być prowadzona w standardzie HL7CDA - wyjaśnia Tylko wówczas jest możliwe elektroniczne udostępnianie jej innym podmiotom. Obecnie jednak wiele placówek nie prowadzi w odpowiednim standardzie nawet tych kilku dokumentów. I nawet jak CeZ opracuje już standard dla historii choroby, to nie każdy podmiot, będzie w stanie go wdrożyć.
---------------------------------------------------
---------------------------------------------------
Placówki nie mają odpowiednich systemów informatycznych
Z badania przeprowadzonego przez Centrum e-Zdrowie między kwietniem a majem tego roku tylko 68 proc. wszystkich ankietowanych podmiotów zadeklarowało, że ma narzędzia IT do elektronicznego prowadzenia dokumentacji. W tej kategorii dobrze wypadają szpitale - oprogramowanie ma 81 proc. ankietowanych, a gorzej przychodnie specjalistyczne i podstawowej opieki zdrowotnej - ma je odpowiednio 67 proc. i 65 proc. Jednak aż 50 proc. podmiotów świadczących ambulatoryjną opiekę specjalistyczną nie ma e-informacji dla lekarza kierującego do specjalisty. Aż 88 proc. podmiotów nie ma usługi udostępniania dokumentacji innym podmiotom.
Czytaj w LEX: Definicja, zakres i rodzaje elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) >
Henryka Koperniak, prezes Stowarzyszenia Twórców Oprogramowania Rynku Medycznego STORM mówi, że jeżeli podmioty nie mają odpowiednich narzędzi, to nic dziwnego, że dopiero uruchamiają wdrożenie EDM. W ogóle jeszcze nie są dostępne wyniki badań diagnostycznych, choć na IKP powinny być i te zlecane na NFZ, i te wykonywane na koszt pacjenta. Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych liczące 44 strony rekomendacje dotyczące EDM Uzgodnione z Centrum e-Zdrowia opublikowała dopiero 23 lipca.
- Wdrożenie EDM to największe i najważniejsze z dotychczasowych wyzwań w procesie cyfryzacji ochrony zdrowia - przekonuje Jarosław Kieszek, dyrektor Centrum e-Zdrowia. - Przynosi wymierne korzyści zarówno dla pacjentów, jak i placówek medycznych. Jest też cennym narzędziem informacji dla menedżerów. Wpływa na poprawę jakości leczenia, skrócenie czasu obsługi pacjenta oraz optymalizację procesów, w tym pracę kadry medycznej. Eliminuje ryzyko wystąpienia błędu i podnosi efektywności całego sektora - dodaje. Tylko że zgodnie z przepisami EDM powinno być już wdrożone, a tymczasem CeZ dopiero obserwuje, że EDM zyskuje coraz więcej entuzjastów. - Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że w szpitalach, większych przychodniach proces informatyzacji jest zaawansowany, ale to raptem ok. 2 tys. podmiotów. Obecnie prowadzimy prace, by wyniki laboratoryjne i obrazowe trafiały do systemów szpitalnych i gabinetowych w standardzie HL7CDA - dodaje.
Czytaj w LEX: Prawo pacjenta do wyniku badania diagnostycznego >
Nie wdrażają, bo to kosztuje i jest trudne
Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny w Wysoki, w lubelskim, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego i Polskiej Izby Informatyki Medycznej, wysłał do wszystkich szpitali w województwie pytanie o wdrożenie EDM i dowiedział się, że część z nich nawet o tym nie myśli. - Część napisała, że nie jest zainteresowana współpracą. Szpital powiatowy działający jako Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej napisał mi, że chętnie by wdrożył EDM, ale nie przewidziano takiej pozycji w budżecie, a firma informatyczna wyceniła usługę na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nawet duży szpital kliniczny będzie gotowy do udostępniania dopiero w czwartym kwartale tego roku - wyjaśnia Zieliński.
Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala powiatowego w Makowie Mazowieckim zwraca uwagę, że problem jest szerszy. - Jak prosimy dostawcę o wdrożenie nowych rozwiązań, dostajemy zaporową cenę, bo wiedzą, że nie zmienimy go łatwo na innego. Dostawcy wiedzą, w jakiej jesteśmy sytuacji i to wykorzystują. Co prawda ja mam umowę, że wymagania narzucone przepisami prawa, muszą mi dostarczyć, ale ta umowa kiedyś się skończy. Dlatego może lepszym rozwiązaniem, byłby system centralny. A tak dziś placówki medyczne obsługują różne firmy, w efekcie są różne oprogramowania, które nie są kompatybilne - mówi Wielgolewski. Producenci oprogramowania zwracają uwagę, że taki pomysł jest utopijny, bo lepiej jest, aby na rynku była konkurencja. Ponadto szpitale obsługuje kilka dużych firm, i te rzeczywiście mogą windować ceny. Na rynku działa jednak kilkanaście mniejszych, które wdrażają oprogramowanie w małych podmiotach opieki zdrowotnej. Trudno byłoby więc po 13 latach cyfryzacji wdrażać rozwiązanie centralne. Jak jednak przyznają eksperci oprogramowanie różnych firm nie zawsze ze sobą współpracują. W efekcie zdarza się, że np. szpital twierdzi, że udostępnił dokumentację, ale lekarz POZ jej nie widzi.
Czytaj w LEX: Prowadzenie i udostępnianie elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) >
Nowa ustawa to wymusi
Wkrótce to może się zmienić. Projekt ustawy o jakości i bezpieczeństwie pacjenta przewiduje zmiany w ustawie o systemie informacji w ochronie zdrowia. Zgodnie z nią usługodawcy będą obowiązani zapewniać, by ich systemy teleinformatyczne identyfikowały się wobec innych systemów oraz porozumiewały się z nimi w sposób bezpieczny. Nie wiadomo jednak na kim będzie ciążyć ten obowiązek, czy na producencie czy placówce. Minister zdrowia zaś określi, w drodze rozporządzenia, szczegółowe wymogi dotyczące wspólnych i bezpiecznych otwartych standardów komunikacji. - To jest bardzo dobre rozwiązanie, choć bardzo trudne do zrealizowania - ocenia Zieliński.
A producenci oprogramowania zwracają uwagę, że trudna jest także współpraca z Centrum e-Zdrowie, które odpowiada za platformę P1. - Wiele działań jest podejmowanych bez zapowiedzi i konsultacji, a w efekcie my się dowiadujemy z dnia na dzień, że trzeba coś dostosować, uaktualnić - mówi Tomasz Judycki. Henryka Koperniak też podkreśla, że jakość wsparcia Centrum e-Zdrowie dla dostawców aplikacji gabinetowych i szpitalnych pozostawia wiele do życzenia. - Dokumentacja projektowa zawiera błędy. Czas reakcji na zgłoszone problemy jest trudny do zaakceptowania przez producentów. P1 to ogromne przedsięwzięcie i wyzwanie organizacyjne dla wszystkich, świadczeniodawców, producentów oraz CeZ. Wszystkim nam brakuje rąk do pracy – wyjaśnia.
Dobra wiadomość jest taka, że Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło wraz z przedstawicielami producentów i świadczeniodawców budowę platformy komunikacyjnej dzięki której już w niedalekiej przyszłości nastąpi udrożnienie łączności interesariuszy P1 z urzędami publicznymi. - Prace już trwają - przyznaje Henryka Koperniak
Czytaj w LEX: Rekomendacje dotyczące organizacji odwiedzin pacjentów przebywających na oddziałach szpitalnych w okresie epidemii COVID-19 >
Ministerstwo Zdrowia nie odpuszcza i wymusza cyfryzację
Anna Goławska, wiceminister zdrowia odpowiedzialna za cyfryzację ochrony zdrowia, mimo że EDM zamiast działać, jest dopiero wdrażany zapowiada kolejne zmiany, które mają z jednej strony ułatwić życie pacjentom, a z drugiej przekonać do cyfryzacji. - Przygotowaliśmy projekt ustawy, dzięki któremu zgoda dla lekarza specjalisty na wgląd do dokumentacji pacjenta będzie niejako automatyczna - mówiła w Sejmie. - W momencie, kiedy pacjent udaje się do danego specjalisty, to automatycznie wydaje mu zgodę na dostęp do jego elektronicznej dokumentacji medycznej. Natomiast gdyby takiej zgody nie chciał wydać, to może zaznaczyć, że nie zgadza się na to, aby ten specjalista widział całość jego dokumentacji medycznej - powiedziała Goławska.
Ruszyły też już prace nad centralną e-rejestracją. Umożliwi ona dostęp do grafików wszystkich placówek medycznych w jednym miejscu. Dzięki temu będzie możliwe wyszukanie specjalisty w wybranej przez siebie miejscowości i zapisanie się na konsultację. Tyle, że jak zauważa Tomasz Judycki na spotkaniu w sprawie e-rejestracji, CeZ przedstawił gotową wersję projektu, którą przygotował bez konsultacji. W efekcie producenci oprogramowania mają wątpliwości, jak zadziała w praktyce.
Jednocześnie już w Sejmie jest projekt, który pozwoli lekarzom specjalistom uzyskać dostęp do recept dla danego pacjenta. To jest ważne, bo bez tego specjaliści nie mogą wystawiać dla osób 75 plus recept S. Ostatnio na IKP niektórych pacjentów pojawiła się nowa funkcja - możliwość złożenia zamówienia na receptę. Jak wyjaśnia Tomasz Zieliński, mają ją jednak tylko ci pacjenci, których przychodnia zgłosi, że jest gotowa na przyjmowanie zamówień. - Z punktu pacjenta to dobrze, bo jego zlecenie nie trafia w próżnię. Tak było np. w przypadku wniosku wyboru lekarza POZ. Pacjenci składali przez IKP, ale nie wiedzieli, że tam może być - wyjaśnia Zieliński. Jak jednak ustaliło Prawo.pl, resort zdrowia planuje też rozszerzyć katalog e-dokumentów o historię choroby i historię zdrowia (gdy pacjent odbywa wizytę profilaktyczną).
Potrzeba więcej zachęt do korzystania z EDM
Eksperci nie mają wątpliwości, że to krok w dobrym kierunku, ale ich zdaniem należy pójść dalej. - Ja udostępniam całą dokumentację EDM, w tym historię zdrowia i choroby. Zakładam bowiem, że jako lider cyfryzacji, powinienem dawać więcej od siebie. Dzięki temu też inni zobaczą, że w P1 jest dużo dokumentów, które ułatwiają prace - dodaje Zieliński. Z tego też powodu jego zdaniem bardzo ważne jest zintegrowanie P1 z platformą dla ratowników medycznych. Oprogramowanie dla ratownictwa było robione oddzielnie. I choć dziś ratownicy jeżdżą z tabletami, w których wszystko odnotowują, to nie mają dostępu do dokumentacji pacjenta z P1. - Ratownik ma nieprzytomnego pacjenta, ale zidentyfikowanego. By poznać jego historię mógłby skorzystać z danych na P1 , a to ułatwiłoby mu pracę. Z kolei my lekarze POZ zyskalibyśmy wgląd do ich dokumentów. Dziś często pacjent mówi, że wezwał karetkę, podali mu coś i odjechali. A tak wiedziałabym, co ratownicy zdiagnozowali i jakie czynności podjęli - kwituje Zieliński.
– EDM chwalą lekarze, którzy zrozumieli ten system i widzą płynące z niego korzyści - przyznaje Krzysztof Zaczek, wiceprezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego i prezes Szpitala Murcki. - Niestety świadomość technologiczna jest wciąż w Polsce mizerna. Kartka papieru była dana raz na zawsze. Teraz systemy się zmieniają i personel musi się cały czas uczyć nowych rozwiązań - dodaje.