- W Polsce na aparaty słuchowe decydują się przeważnie osoby, które z powodu uszkodzenia słuchu przestają sobie radzić w normalnym życiu i funkcjonowaniu, w pracy. Niestety, wtedy przestają już rozumieć mowę – tłumaczyła prezes Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu (PSPS) Joanna Bugaj. Zaznaczyła, że jeżeli pacjentowi z niedosłuchem aparat zostanie założony zbyt późno, gdy niedosłuch jest już głęboki, a mózg odzwyczaił się od słyszenia, przetwarzania i rozpoznawania mowy, "to nawet najlepszy sprzęt nic nie poradzi".
Dlatego tak ważne jest wczesne zgłaszanie się z zaburzeniami słyszenia do lekarza.
- Normalne wydaje się nam, że jeżeli mamy problem na przykład z nogą, to zgłaszamy się do lekarza i podejmujemy terapię. Niestety niedosłuch lekceważymy – podkreśliła Bugaj. Zwróciła też uwagę, że wciąż wiele osób wstydzi się noszenia aparatu słuchowego.
Tymczasem z najnowszego badania EuroTrak 2016 dotyczącego problemu niedosłuchu wynika, że protezowanie słuchu poprawia ogólne funkcjonowanie pacjentów, ich relacje z bliskimi, sytuację w pracy, zwiększa ich ogólną zdolność komunikacji, pewność siebie, poczucie bezpieczeństwa, niezależności, kondycję psychiczną. EuroTrak jest badaniem wykonywanym regularnie w wielu krajach świata na zlecenie Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Aparatów Słuchowych (EHIMA).
- Aparaty słuchowe pozwalają pacjentowi nie wycofywać się z życia społecznego. A aktywni ludzie, aktywni seniorzy będą dłużej sprawni fizycznie i psychicznie, a co za tym idzie - dłużej będą mogli przekazywać innym swoje wartości, doświadczenia życiowe, opiekować się swoimi wnukami. Ich dobre samopoczucie, chęć do życia, będą się przekładały na całość naszego społeczeństwa w przyszłości – przekonywała Bugaj.
Z przedstawionych przez nią danych wynika, że w badaniu EuroTrak 2016 Polska wypadła źle na tle wszystkich dziewięciu europejskich krajów, które wzięły w nim udział (oprócz Polski były to: Dania, Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Szwajcaria, Wielka Brytania i Włochy, a spoza Europy - Japonia). W naszym kraju przebadano ponad 15 tysięcy osób oraz blisko 1500 osób ze stwierdzonym niedosłuchem.
Odsetek osób z niedosłuchem (od I do IV stopnia) w Polsce wyliczono na 16 procent, co odpowiada około 6 milionom osób. Dało nam to pierwsze miejsce wśród krajów objętych badaniem. Okazało się też, że niemal 50 procent Polaków po 74. roku życia ma niedosłuch, a wśród osób między 65. a 74 rokiem życia odsetek ten wynosi około 30 procent.
Jest to o tyle istotne, że polskie społeczeństwo starzeje się obecnie w bardzo szybkim tempie, zaznaczyła prezes PSPS. Przypomniała, że zgodnie z prognozami do 2050 roku w Polsce będzie więcej seniorów, niż osób przed 50. rokiem życia. Już obecnie mamy więcej seniorów, niż osób mających mniej niż 18 lat.
Już w 2008 roku autorzy raportu Komisji Europejskiej (Scientific Commitee on Emerging and Newly Identified Hazards and Risk) wskazywali, że ryzyko uszkodzenia słuchu w związku ze słuchaniem muzyki przez słuchawki występuje u 5-10 procent nastolatków i młodych dorosłych, którzy to robią.
Bugaj zwróciła uwagę, że w ostatnim badaniu EuroTrak 2016 Polska zajęła ostatnie miejsce pod względem odsetka osób z niedosłuchem noszących aparat słuchowy. Jeden lub dwa aparaty słuchowe nosi niecałe 18 procent pacjentów z niedosłuchem, czyli co 5-6 pacjent. Ale z tej grupy jedynie 33 procent ma dwa aparaty.
- Dla porównania, w Danii aż 53 procent osób z niedosłuchem protezowanych od razu po diagnozie – podkreśliła Bugaj. Aż 77 procent z nich nosi aparat w obu uszach.
- Być może ma to związek z tym, że w Polsce dopiero od początku 2014 roku wprowadzono możliwość refundowania dwóch aparatów słuchowych w przypadku niedosłuchu obustronnego – oceniła prezes PSPS.
Obecni na wtorkowych warsztatach eksperci przestrzegli, że bardzo niebezpiecznym produktem są oferowane ostatnio tzw. wzmacniacze słuchu, które nie pomogą osobom z niedosłuchem a mogą jedynie dodatkowo uszkodzić słuch. (pap)