Trwają wzmożone kontrole na uczelniach i w firmach szkoleniowych. Zakład Ubezpieczeń Społecznych chce wiedzieć, dlaczego wykładowcy prowadzą odpłatne kursy czy zajęcia na podstawie umowy o dzieło, która jest wyłączona z systemu ubezpieczeń społecznych i nie trzeba od niej odprowadzać żadnych składek. W wyniku kontroli ZUS stwierdza, że prowadzenie wykładów tak naprawdę polega na świadczeniu usług, a nie stworzeniu dzieła. Zatem powinna być zawarta umowa-zlecenie, od której odprowadza się składki. W efekcie zakład wydaje decyzję o zapłacie. Nawet za 6–7 lat wstecz. Sytuacja tym bardziej zaskakuje, że kontrolerzy podważają umowy o dzieło, które wcześniej uznali za prawidłowe.
Zobacz: Wykładowcy nie chcą rezygnować z dorabiania w innych szkołach>>>
– Sytuacja jest niepojęta. Przedsiębiorcy z branży szkoleniowej gromadzą zaświadczenia, że ZUS nie widzi u nich żadnych nieprawidłowości. A potem przychodzi nowa kontrola i okazuje się, że jednak coś jest nie w porządku, choć zasady szkoleń w tym czasie się nie zmieniły. Takich przypadków jest coraz więcej – mówi Dorota Wolicka, dyrektor Biura Interwencji i Organizacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Tegoroczna kontrola objęła m.in. uczelnie w Krakowie, we Wrocławiu, w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Białymstoku czy Sosnowcu.
– W pierwszym półroczu 2014 r. przeprowadziliśmy trzy kontrole w szkołach wyższych – potwierdza Aleksandra Jamroz z II Oddziału ZUS w Warszawie.
– Kontrole odbyły się już na dwóch uczelniach. Kolejna jest realizowana w trzeciej – informuje Anna Krysiewicz z oddziału ZUS w Białymstoku. ZUS nie ujawnia nazw sprawdzanych szkół.
Zakład przyznaje, że interesują go umowy cywilnoprawne. Zbadaniu podlegają przedmiot umowy, warunki wykonywania pracy, uregulowania określające odpowiedzialność wykonawcy za osiągnięcie konkretnego rezultatu, powtarzalność czynności oraz to, czy możliwe jest poddanie dzieła badaniu na istnienie wad.
– Warunkiem uznania, że mamy do czynienia z umową o dzieło, jest w szczególności określenie w kontrakcie rezultatu, jaki powinien być osiągnięty w wyniku jej wykonania. Musi być on z góry wyraźnie sprecyzowany – twierdzi Radosław Milczarski.
Tu ZUS jednak stosuje oryginalną interpretację przepisów. Mimo że sam przyznaje, iż istotą umowy o dzieło jest osiągnięcie ściśle określonego celu, to rozumie go po swojemu. Przyjmuje bowiem, że jej rezultatem ma być nie tyle samo odbycie zajęć, ile przede wszystkim nabycie stosownej wiedzy przez słuchaczy. I trudno go przekonać, że celem jest stworzenie możliwości zdobycia wiadomości czy umiejętności. A skorzystanie z tego leży już w interesie uczestników kursu czy wykładów, nie zaś stron umowy.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna