Student – kandydat to już często spotykane połączenie. Porozmawiałam z kilkoma młodymi ludźmi, którzy 16 listopada chcą wejść na nową ścieżkę rozwoju – nie tylko swojego, ale i swoich regionów.
POCHODZĘ Z...
„Przez cztery lata z cierpliwością i uwagą przysłuchiwałem się mieszkańcom – poznałem ich poglądy oraz utrapienia. Chcę zostać radnym, ponieważ mam wiele pomysłów na rozwój mojego rodzinnego miasta.” – Mateusz Wanat (23), kandydat do Rady Miejskiej Bielska Białej.
Większość kandydujących studentów, z którymi udało mi się porozmawiać, wspomina już na początku rozmowy o swojej rodzinnej miejscowości. Podkreślają fakt, że mieszkanie od dziecka w jednym miejscu przywiązuje nie tylko do niego, ale przede wszystkim do ludzi. „Odbywam dużo spotkań z moimi koleżankami i kolegami z osiedla, okolicznych miejscowości i dochodzę do wniosku, że również ta grupa wiekowa powinna mieć swoją reprezentację. Moim zdaniem w ramach pojęcia „reprezentacji” mieści się realny wpływ na sprawy, które jeszcze nie dawno były tylko „światem dorosłych”.„ Paweł Nagórski (21), który jest kandydatem do Rady Gminy Kolbudy, właśnie od tego chce zacząć – od pokazania, że przyszłość małych społeczności naprawdę wiele znaczy dla młodego pokolenia. Kandydaci, z którymi rozmawiałam uważają swoją młodość jako zaletę. Wiedzą, że głowa pełna pomysłów i zapał są dzisiaj cenione również w świecie polityki.
„KOLEDZY ZE SZKOLNEJ ŁAWKI”
„Rówieśnicy reagują raczej pozytywnie, większość osób życzy powodzenia i wspiera, jednak jest grupa osób sceptycznych, co mnie szczerze mówiąc nie dziwi.” Mateusz Lewicki (20), kandydat do Rady Miejskiej w Tarnowie.
Kandydaci, z którymi rozmawiałam to bardzo specyficzna grupa. Sąsiedzi i znajomi nie są im obojętni. Wielu z nich zauważa problemy ludzi starszych i chorych. Ale przede wszystkim są to osoby, których rówieśnicy wchodzą właśnie na rynek pracy, co z pewnością stawia przed młodymi kandydatami duże wymagania z ich strony, ponieważ każdy z nich będzie tym „swoim” w lokalnym samorządzie, będzie reprezentował mieszkańców i ich największe potrzeby. Dlatego te wybory są tak ważne dla obecnych studentów: mieszają się tutaj potrzeby starszego pokolenia z potrzebami „kolegów ze szkolnej ławki”. Oprócz zainteresowania się problemami rówieśników z rodzinnych miejsc, kandydaci pragną też zachęcić ich do bycia aktywnym na rzecz lokalnych środowisk. Właśnie w ten sposób myśli Piotr Moszczeński (23), kandydat do Rady Miasta Poznania: „Moją osobistą ambicją jest skłonić moich przyjaciół, rówieśników, mieszkańców stałych i przejściowych do zainteresowania się kwestiami miejskimi. Chciałbym, żeby moi koledzy i koleżanki zostali tu po studiach. Obawiam się jednak, że wiele z nich osiedli się gdzie indziej. Będąc studentami nie przestajemy być mieszkańcami, pracownikami i to również od nas zależy, co dzieje się w naszych miastach, czy na uczelniach!”. Studenci oczywiście wspierają decyzje moich rozmówców, o czym mówią sami kandydaci. „Moi rówieśnicy bardzo dobrze reagują na moją decyzję kandydowania. Mówią: w końcu kandyduje ktoś z pomysłami, ktoś młody. Mamy dość karierowiczów na stołkach od kilkunastu lat.” – Michał Drewnicki (24) kandydat do Rady Miasta Krakowa
STUDIUJĘ-KANDYDUJĘ
Kiedy zapytałam kandydatów o kierunki ich studiów, w większości padały: prawo, ekonomia, zarządzanie, czy politologia. Później dopytywałam o możliwości pogodzenia studiowania z pracą w radach i mówiąc szczerze – padły odpowiedzi, jakie miałam nadzieję usłyszeć. Ci studenci – kandydaci są tak niesamowicie zdeterminowani, że pogodzenie studiów z działalnością na rzecz środowisk lokalnych wydaje się być ich najmniejszym problemem. Poza tym, większość z nich wiąże swój kierunek studiów właśnie z taką pracą. Zupełnie jak mój rozmówca Sebastian Olszowski (23), który Kandyduje do Rady Gminy Czernichów w powiecie Żywieckim: „Ukończyłem zarządzanie w sektorze publicznym, a nadal studiuję politykę społeczną oraz ekonomię stosowaną. Wszystkie te kierunki są pośrednio lub bezpośrednio związane z działalnością publiczną, samorządową. Dlatego chciałem skonfrontować teoretyczną wiedzę jaką posiadłem z praktyką.
Skoro zdobyłem odpowiednią wiedzę to dlaczego nie miałbym jej wykorzystać w mojej rodzinnej miejscowości, w której się wychowałem.” Bycie studentem traktują jako atut, z którego można korzystać na wiele sposobów – od wprowadzenia do polityki lokalnej powiewu świeżości po dotarcie do grupy ludzi młodych, z którymi starsze pokolenie często nie potrafi się porozumieć.
INTERESUJĘ SIĘ…
Nie siedzą z założonymi rękami czekając na to, co przyniesie los. Wyczekując na wybory, rozmawiają z wieloma osobami, tak jak ze mną w ramach wywiadu, odwiedzają znajomych w swoich rodzinnych miejscach, badają, co jeszcze można by poprawić i zrobić. Ludzie młodzi tak mają – są aktywnymi obserwatorami. Aktywnymi, bo nie kończą na narzekaniu, że „nie ma na kogo głosować”. Być może słysząc tego typu wniosek zdecydowali się głosować? A może mieli zamiar działać jeszcze zanim poszli na studia? Tak było z Adamem Kandziorą (23) z Poznania, który kandyduje do Rady Miasta. Jego zainteresowanie historią i polityką przeplotły się z działalnością w ZHP, dzięki czemu kontakt z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi nie sprawia mu trudności. Adam, jak większość kandydatów nie marzy o wielkiej karierze politycznej, ale o zmianach, które mogą nadejść i które mogą zainicjować młodzi ludzie.
CO DALEJ?
„Kandydowanie i perspektywa bycia wybranym to wspaniała przygoda, możliwość weryfikacji tego co przeczytało się dotychczas w podręcznikach od marketingu politycznego.” – Dominik Bób (23), kandydat do Rady Miasta Gdańska.
Kandydaci, z którymi rozmawiałam mają sprecyzowane plany, które będą chcieli zrealizować w oparciu o swoją wiedzę, doświadczenie, ale przede wszystkim o obserwacje swoich miejsc zamieszkania. Stawiają na młodość, czemu nikt nie powinien się dziwić, ponieważ pełne zapału, odwagi i żądne przygody młode osoby mogą być naprawdę dobrym „nabytkiem” dla każdej rady gminnej, czy miejskiej. Obserwując i słuchając opowieści znajomych, którzy wyjechali za granicę, czy to na czas studiów czy na stałe, porównują swoje lokalne środowiska i chcieliby, aby negatywne różnice zaczęły się w końcu zacierać. „Wielu moich znajomych podróżuje, widzieli poziom życia oraz możliwości rozwoju zagranicznych rówieśników - różnica jest bardzo widoczna. Młodzi widzą problemy i szukają rozwiązań .” – komentuje Mateusz Wiatr (23) z Sosnowca, kandydat do Rady Miasta. - „Potencjał młodych nie jest wykorzystywany, tylko marnowany na darmowych praktykach i bardzo teoretycznych studiach.”.
Wszystkim kandydującym studentom, a szczególnie moim rozmówcom, którzy zgodzili się na wywiad mimo trwających kampanii wyborczych, życzę powodzenia. Nie traćcie hartu ducha i zróbcie wszystko, aby nie zawieść zaufania ludzi, którzy oddadzą na Was swoje głosy. Warto głosować, warto kandydować, warto zmieniać lokalne władze na lepsze.
Marta Rozkwitalska
Niezależne Zrzeszenie Studentów