Profesor zaznaczył, że o sukcesie danego kraju w nauce nie decydują tylko środki przeznaczane na ten sektor. "Ważny jest również sposób podziału pieniędzy. Mówiąc w dużym uproszczeniu: nauka to przerabianie pieniędzy na wiedzę, a innowacje to przerabianie wiedzy na pieniądze. W krajach, które odniosły sukces innowacyjny - jak USA czy Wielka Brytania - dużo publicznych pieniędzy jest przeznaczanych na badania podstawowe" - ocenił dyrektor Narodowego Centrum Nauki (NCN). Dodał, że nauki podstawowe tworzą wiedzę, a nie skupiają się na jej zastosowaniach. "Dopiero to podglebie wiedzy, umiejętności, atmosfery tworzonej przez ludzi związanych z nauką tworzy bazę, na której wyrosną potem innowacje" - wyjaśnił.
Zdaniem dyrektora NCN w Polsce połączenie między naukami podstawowymi a innowacjami nie zawsze dobrze działa. Dlatego potrzebni są w naszym kraju m.in. aktywni brokerzy innowacji, którzy - nie czekając, aż naukowcy przyjdą do nich z pomysłami - sami będą wyszukiwać w nauce ciekawe badania i proponować przedsiębiorcom ich komercjalizację.
Prof. Jajszczyk odniósł się do zapowiedzi premier Ewy Kopacz z expose, że w 2020 r. w Polsce nakłady na badania i rozwój osiągną 2 proc. PKB. "Bardzo bym się cieszył, gdyby w tych dwóch procentach znacząca część pochodziła z gospodarki" - powiedział i przyznał, że jeśli kraj chce iść do przodu, muszą być w nim tworzone projekty innowacyjne. A żeby takie projekty powstawały, potrzebna jest nauka. "Jeżeli przedsiębiorstwa tego nie zrozumieją, to przepadną w konkurencyjnym wyścigu" - powiedział dyrektor NCN. Dodał, że jeśli środki na badania i rozwój nie będą się zwiększały, "jako kraj daleko nie zajdziemy".
"Taniością siły roboczej nie przyciągniemy już zbyt wielu inwestycji, bo mamy silną konkurencję w innych krajach. W świecie coraz większy jest też nacisk na własną innowacyjność" - mówił prof. Jajszczyk. Przypomniał, że kraje takie jak Chiny, które tradycyjnie były skoncentrowane na produkcji zmieniają się - przeznaczają teraz ogromne fundusze na badania i rozwój. "Wkrótce te kraje będą miały wszystko - i produkcję i innowacje. A my zostaniemy bez niczego. Rozwój nauki jest elementem koniecznym. Chyba, że chcemy się skazać na bycie krajem trzeciego świata, odtwórczym, który będzie zdany na łaskę wielkich" - skomentował prof. Jajszczyk.
Dyrektor NCN zwrócił jednak uwagę, że jeśli będzie się zwiększać nakłady na naukę, trzeba to robić ostrożnie, aby środków nie zmarnować. "Trzeba mieć odpowiednie kanały i stopniowo budować środowisko, w którym pieniądze będą sensownie wydawane. Samo dawanie pieniędzy naukowcom nie wystarczy. Trzeba to robić w odpowiedni sposób" - zaznaczył.
Przyznał, że taka instytucja jak Narodowe Centrum Nauki daje gwarancję, że nawet jeśli budżet na naukę się zwiększy, to pieniądza trafią tam, gdzie trzeba. "Oczywiście - bywamy omylni, w końcu wnioski oceniane są przez ludzi. Jednak z zasady pieniądze trafiają do najlepszych. I dobrze, bo gdyby środki na badania dostawali słabi, byłyby to pieniądze zmarnowane" - powiedział. Dodał, że pieniądze z NCN dostaje tylko około 15 procent wnioskodawców, a z powodu braku środków trzeba odrzucać także część projektów dobrych. Gdyby pieniędzy było więcej, odrzucanych byłoby mniej dobrych projektów. "Żeby dostać grant, trzeba spełnić trzy warunki: mieć dobrą propozycję badawczą, mieć dobry dorobek naukowy, ale również - jak i w życiu - trzeba mieć trochę szczęścia" - podsumował dyrektor NCN. (PAP)