Kim jest, w różnych środowiskach żartobliwie określany, „postrach szpitali”? Mężczyzną, kobietą, lekarzem ?
To radca prawny z Krakowa, wykonujący zawód od 1997 roku. Od 2009 roku, z ramienia Polski, członek zarządu międzynarodowej organizacji prawników specjalizujących się w sprawach dotyczących uszkodzeń ciała lub rozstroju zdrowia (Pan-European Organisation of Personal Injury Lawyers z siedzibą w Birmingham w Anglii), członek Komisji Praw Człowieka KRRP.
Od wielu lat zajmuje się sprawami cywilnymi w zakresie problematyki praw pacjenta i dochodzenia roszczeń odszkodowawczych z tytułu błędów medycznych.
fot. Anna Kaczmarz
Ewa Siedlak: Pani Mecenas, jest Pani partnerem w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy Radcowie z siedzibą w Krakowie, autorką szeregu komentarzy dotyczących praw pacjentów oraz roszczeń odszkodowawczych związanych z procesem leczenia, autorką publikacji i wykładów na powyższy temat, współautorką monograficznej publikacji PEOPIL (Pan-European Organisation of Personal Injury Lawyers z siedzibą w Birmingham w Anglii) dotyczącej uregulowań prawnych w dochodzeniu roszczeń z tytułu szkód na osobie w poszczególnych krajach świata. Zapytam śmiało, czy Pani doba liczy więcej, aniżeli 24 godziny?
Jolanta Budzowska: Nie przesadzajmy, mam wokół siebie mnóstwo osób, które żyją równie intensywnie. Im więcej się ma na głowie, tym lepiej jest się zorganizowanym. Oczywiście to działa tylko wtedy, kiedy wszystko przebiega według założeń. Półgodzinne spóźnienie gościa na spotkanie potrafi wywrócić misterny plan reszty dnia do góry nogami. Robie to, co lubię i co jest moja pasją, więc nie narzekam. Fakt, że życie z zegarkiem w ręku bywa męczące. Czasem tęsknię za tym, żeby moja lista spraw do załatwienia była chociaż na chwilę pusta …
Zobacz: Odpowiedzialność lekarza za błąd w sztuce medycznej>>>
Biorąc pod uwagę Pani zainteresowania zawodowe oraz specjalizację, może ciekawszym kierunkiem byłaby medycyna ?
Rzeczywiście, z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że co najmniej równie ciekawym i satysfakcjonującym, jak prawo. Ale jeśli miałabym być konsekwentna, to chyba powinnam w takim przypadku zostać patomorfologiem albo wybrać specjalizację z zakresu medycyny sądowej.
Jest Pani mężatką, matką dwójki dzieci, znanym i cenionym prawnikiem, „szefową” w Kancelarii. Jako kobieta i przyszły (mam nadzieję) prawnik chciałabym spytać, jak połączyć karierę zawodową: trudne studia, aplikację, przygotowania do egzaminu zawodowego oraz sam egzamin, praktyki w kancelariach, z życiem rodzinnym ?
Moim aplikantom zawsze powtarzam, że najlepiej dzieci urodzić w trakcie aplikacji, a po uzyskaniu pełnych kwalifikacji skoncentrować się na pracy (śmiech). To żart, ale coś w tym jest. Ja sama co prawda w programie aplikacji zmieściłam tylko jedną córkę. Dlatego druga musiała poczekać 6 lat. Pracowałam do ostatniego dnia przed porodami i traktuję to jako normalną rzecz, oczywiście czasem względy zdrowotne na to nie pozwalają. Miałam to szczęście, że moi wspólnicy – podobnie jak ja – nie traktują ciąży i macierzyństwa jako stanu niepełnosprawności czy choroby. Tą zasadą kierujemy się też w kancelarii. Nasze aplikantki i współpracujące radczynie rodzą i wychowują dzieci, godząc to z powodzeniem z pracą zawodową. Mamy nawet specjalny „program macierzyński” dla prawniczek, które prowadzą własną działalność gospodarczą – płatne urlopy. Podstawą jest równowaga w obowiązkach domowych. Nasz pies ma na przykład pięciu „wyprowadzaczy”: mąż rano w tygodniu, ja w weekendy (kiedy on odsypia), pani, która pomaga nam w prowadzeniu domu w południe, dzieci wieczorami. W pojedynkę byłoby trudno.
Przypuszczam, że logistyka u Państwa na najwyższym poziomie.
Jestem mamą w pigułce, w koncentracie. Rzadko leniuchujemy na kanapie. Rozmowy są treściwe. Bywa także, że przypominają przesłuchanie świadka (śmiech), jeśli zapomnę wyjść z roli prawnika procesowego, kiedy próbuję się dowiedzieć, co tam w szkole czy na uczelni. Minimum raz na tydzień synchronizujemy kalendarze: kto, gdzie i kiedy wyjeżdża. Łączy nas sport: narty, tenis. Młodsza córka trenuje pływanie, więc zamiast dowozić i odwozić ją na basen i tkwić na galerii dla publiczności, pływamy na sąsiednim torze.
Pani znajduje jednak w tym napiętym harmonogramie jeszcze czas na angażowanie się w działalność pro bono.
Tak, to istotna część mojego życia. Począwszy od pierwszego projektu „Kobiety Prawa” jestem zaangażowana w działalność Fundacji Między Niebem a Ziemią, której założycielem i pomysłodawcą jest radca prawny Sylwia Zarzycka. W ubiegłym roku trwała trzecia seria aukcji organizowanych przez tę Fundację. Koncentrujemy się również na projekcie: „Prawnicy Czytają Dzieciom”. Razem z innymi adwokatami i radcami prawnymi z całej Polski nagraliśmy dwa audiobooki z bajkami dla dzieci. Płyty są już gotowe. Nie wiem, czy dzieci zasną przy bajkach czytanych przez prawników - mnie np. przypadła zaszczytna rola strzygi… - ale najważniejsze, że dochód z ich sprzedaży zostanie w całości przeznaczony na pomoc śmiertelnie chorym dzieciom i ich rodzinom. Pod opieką Fundacji mamy obecnie 24 takie rodziny. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych: w ubiegłych latach licytowaliśmy m.in. przelot samolotem wojskowym Casa (został sprzedany za ponad 20 tys zł.), udział w programie kulinarnym TV, występ na scenie w regularnym spektaklu teatralnym, wiersz napisany od ręki przez Michała Zabłockiego, poetę i reżysera na zamówienie licytującego czy tomik wierszy Wisławy Szymborskiej z dedykacją autorki.
Od marca tego roku „po godzinach” jestem też prezesem zarządu stowarzyszenia prowadzącego zespół szkół społecznych w Krakowie - STO KT 64. W naszych: przedszkolu, szkole podstawowej, gimnazjum i liceum uczy się ponad 450 uczniów. Duże wyzwanie!
Ostatnio rekordy popularności bije serial „Program Agaty”, emitowany w stacji TVN. Ambitna serialowa Pani adwokat „walczy do upadłego” na sali rozpraw, poświęca swoje życie prywatne w imię dobra klientów, jej zaangażowanie w sprawy jest wręcz niesłychane. A do tego zawsze świetnie wygląda. Czy rzeczywiście tak wygląda praca oraz życie kobiety- prawnika?
Obejrzałam jeden odcinek, bo wszyscy o tym mówią. Przyjemnie się ogląda: sąd, do którego prowadzą złocone wrota, krwistoczerwone obicia foteli, prawnicy, którzy nigdzie się nie spieszą, wartko toczące się procesy. Każdy adwokat, radca walczy z zaangażowaniem, a przynajmniej powinien, ale z tym, że „zawsze świetnie wygląda” to już przesada (śmiech). Znam prawie wszystkie większe miasta w Polsce – od strony dojazdu do sądu okręgowego. Jak jednego dnia zrobię kilkaset kilometrów i przesłucham np. 6 świadków, to wieczorem na pewno nie wyglądam jak mecenas Agata Przybysz (śmiech).
Na jednym z moich wykładów doświadczony wykładowca – praktyk stwierdził, że kobiety – prawnicy, generalnie jako ta słabsza płeć, bywają niejako gorszymi negocjatorami, fighterami (fighter z języka angielskiego oznacza bojownika, wojownika – przyp. autorki wywiadu), a to z uwagi m.in. na nasze kobiece cechy: delikatność, rozwagę, długi czas podejmowania decyzji.
Zgadza się Pani z tą tezą ? Moim zdaniem, chociażby z uwagi na charakter spraw, którymi się Pani zajmuje, jest Pani totalnym jej zaprzeczeniem.
Sugeruje Pani, że mam wizerunek fightera, nie jestem delikatna, rozważna i szybko podejmuję decyzję ? (śmiech). Pozory mylą, wg mnie przytoczona przez Panią opinia to stereotyp. Nie ma reguły. Dobry negocjator niekoniecznie musi być mężczyzną, a kobiety to od dawna nie jest słaba płeć. Odwaga w podejmowaniu decyzji jest rzeczywiście ważną cechą. Prawnik, a w szczególności prawnik procesowy, bez niej nie przeżyje. Dlatego ważny jest charakter, a technik negocjacyjnych można się nauczyć. Oczywiście zdolność podejmowania decyzji jest też pochodną wiedzy i doświadczenia; kiedy mam pewność w ocenie sytuacji, zdaję sobie sprawę z szans i zagrożeń, łatwiej jest mi wówczas wziąć odpowiedzialność za dany ruch. Dlatego zawsze trzeba być przygotowanym. Nie raz na sali rozpraw widziałam sytuację, gdzie błędna decyzja prawnika spowodowana jest nieznajomością akt.
Na co dzień, jako pełnomocnik procesowy osób pokrzywdzonych, styka się Pani z ludzkimi tragediami: utratą zdrowia, śmiercią, bólem i cierpieniem, a do tego niekompetencją lekarzy oraz znieczulicą. W jaki sposób się Pani dystansuje ?
Poszkodowani pacjenci oczekują wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. Prawnik w takich sytuacjach musi być nie tylko fachowcem od prawa, ale i po części psychologiem. Bardzo trudno jest postawić granicę między wymaganym zawodowym dystansem do sprawy i klienta, a zwykłą ludzką empatią, której przecież nie sposób się wyzbyć na czas pracy. Najważniejsze to mieć wewnętrzne przekonanie, że prowadząc sprawę, robi się to z maksymalną profesjonalną starannością. Świadomość, że niejako przy okazji jest się w jakiś sposób współtwórcą zmian na lepsze w życiu klienta, też na pewno pomaga w odnalezieniu się w relacjach z osobami ciężko doświadczonymi przez los, które w poszukiwaniu pomocy trafiły właśnie do nas.
Jaki rodzaj błędów medycznych jest najczęściej występującym przedmiotem procesów sądowych i z czego wynika ? Jakie czynniki, w Pani ocenie, wpływają na powstawanie błędów lekarskich ?
Największa ilość spraw w naszej kancelarii jest obecnie związana z błędami okołoporodowymi. Skutkiem niestarannej opieki podczas porodu jest najczęściej głębokie niedotlenienie dziecka lub jego śmierć, często do tego dochodzą powikłania u matki, z koniecznością usunięcia macicy włącznie. To są chyba najbardziej tragiczne sprawy, z najpoważniejszymi konsekwencjami. Przyczyny? Najbardziej prozaiczne: jednowładztwo ordynatora, który nie pozwala ginekologom-położnikom na swoim oddziale samodzielnie podejmować decyzji o cięciu cesarskim, brak zdecydowania u lekarza prowadzącego poród co do metody rozwiązania ciąży, błędna ocena ryzyka niedotlenienia, w tym brak umiejętności właściwej oceny wyniku badania KTG w kontekście sytuacji klinicznej, niedostateczna obsada dyżurowa położnych, wadliwa organizacja pracy na oddziale – np. brak diagnosty, który potrafiłby wykonać i zinterpretować badanie USG z Dopplerem – przyczyny mogłabym jeszcze długo wymieniać. Także te najbardziej nieprawdopodobne zdarzenia, które jednak miały miejsce.
Jak wygląda procedura dochodzenia roszczeń przez pacjentów ?
Na ten temat można by napisać książkę. Generalnie, pacjent ma w sądzie „pod górkę”, a będzie coraz trudniej, ponieważ szpitale i personel medyczny jest coraz lepiej wyedukowany i wie, jak bronić się w sądzie. Podkreślam, że nie chodzi o to, że leczenie jest na coraz lepszym poziomie, a o to, że obecnie często lekarze zakładając, że może dojść do procesu sądowego, wiedzą, jak się do niego na wszelki wypadek przygotować. Jeszcze przed wypisaniem pacjenta do domu, a już na pewno przed wydaniem mu kopii pełnej dokumentacji medycznej…
Pani praca i poświęcenie nie idą jednak na marne, gdyż na Pani dorobek zawodowy składają się m.in. najwyższe wygrane w historii polskiego sądownictwa. Czy mogłaby Pani zdradzić jakie to były sumy pieniężne i jaki był stan faktyczny tychże spraw ?
Takich spraw było wiele, podam dla przykładu dwie.
W prowadzonej przez Kancelarię sprawie dotyczącej błędu medycznego popełnionego w czasie porodu małoletniego powoda Sąd Okręgowy w Lublinie przyznał zadośćuczynienie w kwocie 600 tys. zł i 5 tys. zł miesięcznej renty. Poszkodowanym był chłopiec, który w wyniku niedotlenienia okołoporodowego ma ciężkie objawy uszkodzenia układu nerwowego. Chłopiec nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, ma małogłowie, samodzielnie nie siedzi, nie stoi, wymaga ciągłej rehabilitacji i pomocy osób trzecich do końca życia. Celem zaspokajania potrzeb małoletniego powoda w trakcie trwania procesu wystąpiono do sądu o przyznanie renty tymczasowej. Sąd pozytywnie rozpatrzył wniosek. Specyfika spraw dotyczących błędów lekarskich sprawiła, iż postępowanie wymagało m.in. przesłuchania wielu świadków, sporządzenia wielu pism procesowych zawierających obszerną argumentację prawniczą oraz wydania wielu opinii przez biegłych. W efekcie postępowanie trwało ponad 6 lat. W jego toku obyło się 17 posiedzeń sądu, wydano 11 opinii lekarskich.
Na skutek apelacji złożonej do Sądu II instancji przez Kancelarię w imieniu Klienta poszkodowanemu małoletniemu chłopcu zasądzono łącznie kwotę ponad 1,4 mln zł, na którą składa się kwota zadośćuczynienia i odszkodowania (wraz z odsetkami ustawowymi) oraz renta na dzień wydania wyroku. Oprócz powyższej kwoty chłopiec otrzyma również odsetki ustawowe od kwot przyznanej mu renty za ponad 6 lat procesu.
Kancelaria prowadziła także sprawę przeciwko Szpitalowi Klinicznemu Dzieciątka Jezus Centrum Leczenia Obrażeń w Warszawie i towarzystwu ubezpieczeniowemu. Dotyczyła przebiegu hospitalizacji w 2000 roku i niedołożenia należytej staranności w toku leczenia 21-letniego wówczas powoda, czego skutkiem była utrata przez niego prącia. Zaniedbanie szpitala dotyczyło niepodjęcia diagnostyki i leczenia wtedy, kiedy rokowało ono najlepiej. Pomimo wielu operacji rekonstrukcji, usunięcie skutków zaniedbań nie było możliwe. Sąd Apelacyjny w Warszawie w 2010 roku zasądził 1,2 mln zł zadośćuczynienia z odsetkami ustawowymi za 7 lat trwania procesu przed Sądem I instancji. Jest to obecnie najwyższa do tej pory rekompensata za błąd medyczny w Polsce. Ponadto sąd przyznał poszkodowanemu również odszkodowanie oraz miesięczną rentę. Istotne jest, że Sąd Apelacyjny dokonał całkowicie odmiennej oceny dowodów i zgodził się z twierdzeniami i zarzutami pełnomocnika powoda. O skali trudności sprawy świadczy fakt, że ogłoszenie wyroku było odraczane dwa razy.
Krajowa Rada Radców Prawnych powołała do życia w 2014 roku Komisję Praw Człowieka, której jest Pani członkiem. Jaki był cel powołania takiej Komisji oraz co należy do jej zadań ?
W ramach działalności Komisji Praw Człowieka przy KRRP zajmuję się głównie prawami pacjentów. Prawa pacjentów w stosunku do praw człowieka mają charakter komplementarny, zabezpieczają bowiem dodatkowe potrzeby i interesy człowieka wynikające z korzystania ze świadczeń zdrowotnych, to znaczy ich rolą jest zabezpieczenie praw przyznanych każdemu człowiekowi w trakcie specyficznej sytuacji, w jakiej znajduje się podczas udzielania mu świadczeń zdrowotnych. Aktualna koncepcja praw pacjenta oparta jest na Deklaracji Praw Pacjenta WHO oraz Europejskiej Karcie Praw Pacjenta. Akty te z kolei nawiązują do przepisów prawnych poświęconych ochronie podstawowych praw człowieka i obywatela, m.in. Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Europejskiej Karty Społecznej. W zakresie praw pacjenta istnieje również bogate orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
W Polsce nadal niedoceniana jest konieczność ochrony praw człowieka podczas udzielania pomocy medycznej. Podmioty świadczące usługi zdrowotne są co prawda ustawowo zobligowane do przestrzegania praw pacjenta, a przez to do zapewnienia każdemu pacjentowi warunków niezbędnych do poszanowania jego godności osoby ludzkiej, ale w praktyce bywa z tym różnie.
Komisja Praw Człowieka przez KIRP ma za zadanie m.in. uświadomić podmioty uczestniczące w udzielaniu świadczeń zdrowotnych, że zgodnie z orzeczeniami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka naruszenie praw pacjenta może stanowić równocześnie naruszenie praw człowieka. Np. w jednym z wyroków Trybunał stwierdził, że naruszenie prawa pacjenta do informacji stanowi jednocześnie naruszenie prawa człowieka do poszanowania życia prywatnego, gwarantowanego każdemu przez art. 8 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. W innym orzeczeniu Trybunał wywiódł, że “(…) wdrożenie leczenia bez zgody świadomego dorosłego pacjenta będzie stanowić zakłócenie jego prawa do nietykalności osobistej”. Należy wywieść z tego wniosek, że prawa pacjenta stanowią integralną część praw człowieka, wobec tego ich ochrona powinna stanowić najwyższy priorytet dla organów państwa oraz podmiotów wykonujących zadania publiczne. Jako Komisja Praw Człowieka przy KIRP chcemy doprowadzić do faktycznego, a nie tylko deklaratoryjnego przestrzegania praw pacjenta – praw człowieka w Polsce.
Pani Mecenas, pozostając pod wielkim wrażeniem, bardzo dziękuję za rozmowę.
Ewa Siedlak