Zdaniem sygnatariuszy "Listu w obronie filozofii" do minister nauki i szkolnictwa wyższego, sytuacja finansowa studiów filozoficznych – z wyjątkiem Krakowa, Poznania i Warszawy - jest tragiczna w całej Polsce. "Wydziały filozofii zostały w ciągu dwóch ostatnich lat spauperyzowane przez wprowadzenie opłat za drugi kierunek studiów oraz oparcie finansowania działalności szkół wyższych na przelicznikach ilościowych. Wprowadzenie opłat za drugi kierunek zniechęciło do studiowania filozofii większość zainteresowanych nią studentów" - piszą sygnatariusze listu. Wyjaśniają, że wysokość finansowania szkół wyższych zależy od liczby studentów. Wydziały, aby przetrwać, często muszą obniżać aspiracje edukacyjne i przyjmować kandydatów bez względu na ich kwalifikacje.
Autorzy pisma uważają, że rozwiązaniem tych problemów będzie stopniowa rezygnacja z pobierania opłat za studiowanie drugiego kierunku. Kolejnym ich oczekiwaniem względem resortu nauki jest to, by wprowadzić mechanizmy prawne zachęcające rektorów do częściowego finansowania mniej rentownych – a dla kultury niezwykle ważnych – wydziałów ze środków wypracowanych przez lepiej prosperujące wydziały.
"Bardzo chciałabym się spotkać z sygnatariuszami listu, by porozmawiać o konkretnych rozwiązaniach" - zaznaczyła w rozmowie z PAP minister nauki i szkolnictwa wyższego i dodała, że zamówiła już w ministerstwie przeprowadzenie odpowiednich analiz. "Chciałabym przeprowadzić rozmowy w oparciu o analizy i fakty: wiedząc, kto wybiera drugi kierunek studiów; ile osób wybierze drugi kierunek studiów, jeśli rozszerzy się do nich bezpłatny dostęp; jakie to by miało konsekwencje dla dobrych i słabszych uczelni. Chciałabym też zobaczyć, ile osób studiuje teraz filozofię jako drugi kierunek i czy po wprowadzeniu nowych przepisów zmieniła się ilość osób studiujących filozofię jako drugi kierunek. Może zmiana wcale nie dotknęła studentów filozofii" - powiedziała minister.
Pretekstem do napisania listu do resortu nauki stała się sytuacja na Uniwersytecie w Białymstoku. Tam 28 listopada br. rada naukowa Instytutu Socjologii podjęła decyzję o likwidacji kierunku filozofia. Decyzję tę uzasadniono „nierentownością” kierunku, na który zapisało się niewielu kandydatów. "Jeżeli ta decyzja zostanie zatwierdzona przez wyższe uczelniane instancje, powstanie instytucjonalny precedens. Wiele wydziałów prowadzących studia z filozofii znajduje się w dużo gorszej sytuacji finansowej niż ośrodek białostocki. W ciągu paru lat we wszystkich ośrodkach akademickich poza Krakowem, Poznaniem i Warszawą filozofia może zostać po prostu zlikwidowana" - napisano w liście.
Minister nauki prof. Lena Kolarska-Bobińska wyjaśniła, że filozofia funkcjonuje na Uniwersytecie w Białymstoku dopiero od roku akademickiego 2011/2012, czyli niedługo. Polska Komisja Akredytacyjna nie przeprowadziła nawet jeszcze oceny jakości kształcenia na tym kierunku. "Nie możemy więc na razie nic powiedzieć na temat tego kierunku studiów, tego jak on jest uczony - powiedziała minister. - Ważne jest też to, że na UwB nie zapadła jeszcze decyzja o likwidacji kierunku". Szefowa resortu nauki wyjaśniła, że decyzję rady naukowej instytutu musi jeszcze podtrzymać senat uczelni. "Na razie trudno się więc na ten temat wypowiadać" - przyznała minister.
Kolarska-Bobińska podkreśliła, że wiele uczelni w Polsce w obliczu niżu demograficznego otwiera nowe kierunki studiów, a jeśli z jakiegoś powodu pomysł się nie sprawdzi, zamykają je. "Są to autonomiczne decyzje uczelni" - zaznaczyła minister.
Sygnatariuszami "Listu w obronie filozofii" skierowanego do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest ponad sto osób. Są to nie tylko filozofowie (m.in. Jacek Hołówka, Krzysztof Pomian, Jan Woleński), ale i m.in. przedstawiciele innych dziedzin nauki (w tym Krzysztof Meissner, Jadwiga Staniszkis, Jerzy Styka, Jerzy Szacki), czy ludzie świata sztuki (wśród nich Julia Hartwig, Krzysztof Penderecki, Adam Zagajewski, Krzysztof Zanussi).