DGP przytacza przykład Politechniki Radomskiej, która zamknęła ubiegły rok ze stratą czterech milionów złotych. Zmniejszająca się liczba studentów i związanych z tym dotacji z ministerstwa spowodowała, że uczelnia dostała o 1,3 mln zł mniej dotacji niż przed rokiem, a na studentach niestacjonarnych zarobiła o pół miliona mniej. Dla porównania Uniwersytet Warszawski odnotował spadek wpływów z opłat za studia wieczorowe o 6 proc. – jeszcze większe straty są na studiach uzupełniających i podyplomowych.
To pierwsze przejawy niżu demograficznego. Do 2020 roku studentów ma być o kilkaset tysięcy mniej niż do tej pory. Uczelnie niepubliczne już walczą o pozostanie na rynku, a uczelnie państwowe odczuwają pierwsze syndromy nadchodzącego kryzysu.
Czasami zagrożeniem dla budżetu uczelni jest to co mogłoby się wydawać korzyścią. Współfinansowane przez Unię Europejską projekty często doprowadzają uczelnie do pozbawienia płynności finansowej. Przedłużające się unijne procedury i zaciągnięte kredyty na pokrycie kosztów inwestycji stanowiły dla nich problem.
Ze spadkiem dochodów uczelnie radzą sobie na różne sposoby. Uniwersytet Marii Curii-Skłokowskiej przeprowadził drastyczne cięcia – zwolnił prawie pół tysiąca pracowników i wprowadził oszczędności. W ciągu dwóch lat jest jego budżet jest „nad kreską” dwanaście milionów złotych.
Z kolei Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie zyski osiąga poprzez kooperacje z biznesem, ale także nie stroni od unijnych pieniędzy. Firmy takie jak IBM, KGHM czy Orlen współfinansują projekty badawcze i rozbudowę infrastruktury.
Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej, 13 sierpnia 2012 r.