Głównym celem rządowego programu kierunków zamawianych, który pochłonął aż 1,2 mld zł, było zwiększenie liczby studiujących na fakultetach technicznych, przyrodniczych i matematycznych. Nie wywołał on jednak istotnej zmiany w stosunku do tego, co samoistnie miałoby miejsce – wynika z raportu Bilans Kapitału Ludzkiego (BKL). Dokument został przygotowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości i Uniwersytet Jagielloński.
– Nie trzeba było tych pieniędzy wydawać, aby osiągnąć ten efekt. Rząd mógł lepiej wykorzystać te fundusze – przyznaje dr Magdalena Jelonek, współautorka raportu BKL.
Badaczka sprawdziła, czy liczba studentów ścisłych fakultetów wzrosłaby nawet wtedy, gdy uczelnie nie otrzymałyby wsparcia. Z raportu wynika, że tak.
– Znaczna część osób studiowałaby to samo, nawet w przypadku braku dofinansowania, część kształciłaby się na innych uczelniach lub kierunkach, ale najpewniej byłyby to przedmioty ścisłe – twierdzi dr Magdalena Jelonek.
Maturzyści rozważają bowiem wybór kierunków w obrębie tych samych profili kształcenia. Rzadko zdarzają się osoby wybierające między kierunkami humanistycznymi a ścisłymi.
– Większość specjalności, które znajdują się na liście zamawianych przedmiotów, jeszcze przed rozpoczęciem tego programu należała do tych wzrostowych, czyli cieszących się coraz większym zainteresowaniem maturzystów – wyjaśnia dr Magdalena Jelonek.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna