Na ministerialnej liście znalazło się 500 wydawnictw, za publikację w 36 można zdobyć 200 punktów, ale na tej liście znalazły się jedynie prestiżowe wydawnictwa międzynarodowe, jak np. wydawnictwa uniwersytetów: Yale, Stanford i Harvard.
Prof. Pisuliński: Po reformie jest problem z finansowaniem wydziałów prawa>>
Wydawnictwa drugiego sortu
Za monografię opublikowaną przez pozostałe wydawnictwa na liście można zdobyć jedynie 80 punktów. Jest to mocno krytykowane przez środowiska naukowe i wydawnicze. Zwraca się uwagę przede wszystkim na fakt, że żadne polskie wydawnictwo nie zostało zakwalifikowane do najwyższej kategorii. Pojawiają się też opinie, że na liście oprócz renomowanych wydawnictw znalazły się mało znaczące, znane z kiepskiego poziomu lub wręcz takie, które od dawna nic nie wydają i są jedynie: "pozycją w KRS".
- Trudno uwierzyć, że na świecie istnieją tylko międzynarodowe wydawnictwa "wyceniane" na 200 punktów, a potem długo nic i polskie w kategorii 80-punktowej. Ta lista wydawców została przygotowana dość liberalnie - rzetelne zbadanie wszystkich kryteriów przyjętych w rozporządzeniu z pewnością zajęłoby komisji wiele miesięcy - mówi Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki. Zaznacza, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby opublikowanie jasnych kryteriów naukowości, za które dostaje się punkty, zamiast subiektywnej listy setek wydawnictw.
Andrzej Chrzanowski, prezes zarządu Wydawnictwa Akademickiego SEDNO dodaje, że lista budzi wątpliwości także od strony formalnoprawnej, bo rozporządzenie daje ministrowi uprawnienia dyskrecjonalne i nie przewiduje żadnych trybów odwoławczych. Wskazuje, że sposób jej przygotowania jest nietransparentny i oparty na nieprecyzyjnych kryteriach. Lista nie była też konsultowana z Polską Izbą Książki, która jest przecież izbą branżową, reprezentującą wszystkie polskie wydawnictwa, a zatem takie konsultacje pomogłyby uniknąć błędów.
W mniej prestiżowej części listy znalazły się m.in. wszystkie wydawnictwa prowadzone przez polskie uczelnie, duże wydawnictwa prawnicze, jak Wolters Kluwer Polska i C.H. Beck oraz małe firmy zajmujące się wydawaniem książek katolickich (wydawnictwo pallotynów) oraz firmy zajmujące się wydawaniem książek publicystycznych, jak np. wydawnictwo Krytyki Politycznej.
- Lista jest niespójna i chaotyczna. Obok siebie wymieniono wydawnictwa od dawna funkcjonujące na rynku wydawnictw naukowych oraz wiele wydawnictw popularnych i kościelnych. Wpisano też Uniwersytet Warszawski bez wymienienia działających tam wydawnictw, a przede wszystkim wydawnictwa UW jako głównego tej uczelni - tłumaczy Andrzej Chrzanowski.
Lepiej niż na początku
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, tworząc listę wydawnictw, odeszło od najbardziej kontrowersyjnych pomysłów, które na etapie konsultacji społecznych krytykowali specjaliści, jak choćby Polska Izba Książki. Chodziło np. o pomysł, by zakwalifikowano na listę jedynie wydawnictwa, które publikują książki przynajmniej w zakresie czterech dziedzin nauki, który to warunek spełnia - jak podnoszono - jedynie Polskie Wydawnictwo Naukowe.
Polska Izba Książki krytykowała również pomysł, by to wydawcy, a nie naukowcy lub uczelnie, dbali o standardy etyczne publikacji. Wydawcy apelowali również o zniesienie dysproporcji między wpływem krajowym i międzynarodowym oraz o wyrównanie szans dla dyscyplin o typowo krajowym zasięgu. To problem, który dotyka przede wszystkim przedstawicieli nauk humanistycznych.
Dzięki wprowadzeniu nowych przepisów, dzieła polskich naukowców miały być bardziej widoczne i promowane za granicą.
- Jakkolwiek intencja umiędzynarodowienia polskiej nauki jest niewątpliwie ważna, to jednak przyjęty model punktacji wprowadza ogromną przewagę wydawców zagranicznych, nad krajowymi - mówi Włodzimierz Albin, prezes PIK. Zauważa, że dobrze, że została podniesiona liczba punktów, którą otrzymuje się za monografię naukową wydaną w renomowanym wydawnictwie.
Zdaniem Andrzeja Chrzanowskiego, promowanie polskiej nauki za granicą nie wymaga tworzenia listy wydawnictw, bo to nie ma wpływu na odbiór, z jakim spotka się publikacja. Wskazuje, że obecnie żaden polski wydawca nie ma problemu, by książkę dostarczyć w dowolne miejsce na świecie, a dorobek uczonego jest sumą jego osiągnięć, a zwłaszcza funkcjonowania w środowisku międzynarodowym. Zatem przewaga wydawnictw międzynarodowych jest z tego powodu niezrozumiała.
- Ministerstwo powinno wspierać polskich wydawców i uczonych tak, by to polskie książki mogły funkcjonować w obiegu międzynarodowym. Pożądana byłaby zatem inwestycja w tłumaczenia monografii na języki obce - dodaje prezes wydawnictwa SEDNO.
Trudniej o publikację artykułu
Wiele wątpliwości mają też naukowcy, którzy krytykują zwłaszcza pomysł preferowania wydawnictw międzynarodowych.
- Rozporządzenie zakłada, że punkty będą przyznawane za artykuły opublikowane w czasopismach znajdujących się w dwóch bazach danych: Web of Science i Scopus. Nie ma w nich, póki co, żadnego polskiego czasopisma prawniczego. W dodatku znaczna część naszej działalności naukowej jest skierowana do czytelników w kraju - podkreślał profesor Jerzy Pisuliński w wywiadzie dla Prawo.pl. Zwraca on uwagę, że teksty prawnicze nie będą miały takich szans na publikację w zagranicznych periodykach, jak te, dotyczące nauk przyrodniczych.
Innego zdania są twórcy ustawy - jak tłumaczył Piotr Müller, wiceminister nauki, nowe zasady punktowania czasopism zachęcą do usystematyzowania wiedzy syntezy i tworzenia bardziej ambitnych prac. - Chciałbym obalić pewien mit, w bazach znajduje się kilkaset polskich czasopism (w tym polskojęzycznych), więc nie będzie wymogu publikowanie artykułów w języku angielskim. Ponadto w wykazie czasopism znajdzie się 500 polskich czasopism, których nie ma jeszcze w międzynarodowych bazach naukowych - uspokajał wiceminister.
Czasopisma z dotacją ministerstwa
Resort nauki chce zainwestować w rozwój polskich czasopism naukowych - część z nich ma dostać dotację w wysokości 120.000 złotych.
Na dofinansowanie mogą liczyć czasopismo, które m.in.:
- posiada aktualny adres redakcji lub wydawcy na terenie Rzeczypospolitej Polskiej,
- nie jest ujęte w żadnej z następujących międzynarodowych baz czasopism naukowych: Scopus, Science Citation
- Index Expanded, Social Sciences Citation Index, Arts & Humanities Citation Index, Emerging Sources Citation Index,
- było wydawane przez okres co najmniej 2 lat kalendarzowych poprzedzających rok ogłoszenia konkursu
- w ramach programu,
Ministerstwo chce też finansować czasopisma, w których publikują autorzy z różnych ośrodków - a nie np. z jednego uniwersytetu. Naukowcy z tej samej jednostki naukowej mogą stanowić jedynie 50 proc. autorów publikujących w danym periodyku w ciągu dwóch lat, których dotyczy starający się o dofinansowanie projekt. Artykuły naukowe, które znajdą się w dofinansowywanym czasopiśmie, mają być udostępniane w internecie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.