Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk, podejrzanymi są urzędniczka, która pracowała w Wydziale Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku oraz dwóch członków jej rodziny.
Pracownica magistratu miała w 2010 i 2011 roku przyjąć łapówki w wysokości 128 tys. zł. W zamian za te pieniądze obiecała załatwić poza kolejnością przydział na trzy lokale znajdujące się w zasobach gminy lub powiązanego z samorządem Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Jak poinformowała Wawryniuk, ostatecznie - mimo łapówek, zainteresowanym osobom lokali nie przyznano.
Zdaniem prokuratury w procederze mieli pomagać urzędniczce jej krewni – pośredniczyli oni m.in. w przekazywaniu pieniędzy.
W piątek gdański sąd na wniosek prokuratury zdecydował o tymczasowym areszcie dla dwójki podejrzanych: urzędniczki i jej krewnego.
Jedna z podejrzanych osób przyznała się do winy, pozostała dwójka zaprzeczyła jakoby miała coś wspólnego ze sprawą. Za płatną protekcję grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Ze względu na dobro śledztwa Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie chce informować o szczegółach postępowania. Rzeczniczka dodała, że - zdaniem prokuratury, sprawa jest rozwojowa.
To już druga w tym roku sprawa korupcyjna dotycząca przyjmowania przez urzędników gdańskiego magistratu łapówek związanych z przydziałem mieszkania. Trzy inne pracownice Urzędu Miejskiego w Gdańsku (jedna jest już na emeryturze) są podejrzane w śledztwie prowadzonym od sierpnia br. przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku. Wszystkim zarzucono przyznawanie mieszkań komunalnych w zamian za łapówki. Kobiety zostały aresztowane. Grozi im do 10 lat więzienia.