Pan Grzegorz (imię zmienione) uczestniczył w wycieczce rowerowej. Grupa liczyła około 10-15 osób. Rowerzyści poruszali się w kolumnie jeden za drugim. On jechał jako ostatni rowerem kolarzówką, o cienkich kołach. W pewnym momencie wjechał w wyrwę w jezdni, w następstwie czego upadł i doznał skomplikowanego, wieloodłamowego złamania kości łokcia i kości udowej z przemieszczeniem. Biegli ocenili 30 procentowy stały uszczerbek na zdrowiu.
Do wypadku doszło na odcinku drogi powiatowej - będącej ścieżką rowerową - utwardzonej destruktem tj. sfrezowanym asfaltem z innych odcinków dróg. Dziura znajdowała się w około 50 centymetrów od pobocza, była dość duża. Innym członkom grupy rowerowej udało się ją ominąć, w przypadku pana Grzegorza oraz jadącego przed nim rowerzysty okazało się to niemożliwe, gdyż zarówno przed nim jak za nim jechały samochody (od upadku rowerzystę jadącego przed panem Grzegorzem uchronił typ roweru górskiego o szerokich kołach).
Powiat nie uznał odpowiedzialności za wypadek. Twierdził, że doszło do niego na skutek niezachowania przez rowerzystę ostrożności, bo mógł ominąć wyrwę zarówno z lewej jak i prawej strony. Powiat podkreślił, że odpowiedzialność zarządcy nie może mieć charakteru absolutnego, a fakt zarządzania drogami nie oznacza istnienia nieograniczonej odpowiedzialności za zdarzenia, które miały na nich miejsce. Także towarzystwo ubezpieczeniowe w którym powiat miał wykupioną polisę OC odmówiło wypłaty odszkodowania.
Zarządca mógł załatać dziurę
Sąd Rejonowy w Łasku stwierdził, że powiat odpowiada za zdarzenie, bo jako zarządca drogi nie dopełnił obowiązku usunięcia dziury z drogi. Sąd wskazał, że zgodnie z przepisami ustawy o drogach publicznych do podstawowym obowiązków zarządcy drogi należy obowiązek wykonywania ogółu prac remontowych i zabezpieczających, przywracający pierwotny stan nawierzchni oraz bieżących robót konserwacyjnych, porządkowych i innych, których celem jest poprawa i zwiększenie bezpieczeństwa ruchu.
Zadania swoje zarządca powinien realizować w szczególności poprzez koordynację robót w pasie drogowym, przeprowadzanie okresowych kontroli stanu dróg i obiektów mostowych, zaznaczanie remontowanych lub zniszczonych odcinków drogi poprzez odpowiednie oznakowanie przy użyciu znaków drogowych, a w sytuacji wyłączenia drogi z użytku – innych zabezpieczeń, uniemożliwiających korzystanie z drogi (art. 20 ust. 1 – 20 cytowanej ustawy).
W tej sprawie zarządca drogi zaniedbał utrzymania drogi w należytym stanie i nie zapewnił bezpieczeństwa jej użytkownikom. Sąd wskazał, że okoliczność, że ubytek drogi został uzupełniony po wypadku świadczy o tym, że zarządca drogi dysponował odpowiednim sprzętem i możliwościami w celu utrzymania drogi w należytym stanie. Powiat dopuścił się co najmniej niedbalstwa, tym bardziej, że miał świadomość, że w sezonie turystycznym ruch po tej trasie jest większy.
Technika jazdy nie miała znaczenia
Sąd Okręgowy w Sieradzu utrzymał wyrok w mocy oddalając apelację powiatu i jego ubezpieczyciela, który w sprawie był interwenientem ubocznym. Sąd stwierdził jednocześnie, że rowerzyście w żaden sposób nie można przepisać przyczynienia się do szkody. Poruszał się on z prędkością około 15-20 km/h, w trakcie jazdy z nikim nie rozmawiał, wcześniej ominął kilka innych ubytków w jezdni, natomiast w chwili zdarzenia chwilowo się zdekoncentrował sytuacją panującą na drodze (był wyprzedzany przez samochód, a z przeciwka jechał kolejny) dlatego nie zauważył owej dziury. Nie ma też znaczenia sposób poruszania się na ścieżce rowerowej (kolumna lub peleton), bo istotny dla sprawy jest fakt istnienia ubytku w jezdni oraz odpowiedzialność zarządcy drogi za stan nawierzchni drogi.
Sąd okręgowy wskazał, że zarządzanie drogami nie oznacza istnienia nieograniczonej, absolutnej odpowiedzialności za zdarzenia, które miały na nich miejsce. Odpowiedzialność ta ogranicza się jedynie do zdarzeń za wywołanie, których można przypisać zarządcy drogi winę. Istnieje zawsze, gdy nie usunięto zagrożeń, które mogły i powinny być usunięte. Tak było w tej sprawie.
Powiat ma zapłacić poszkodowanemu rowerzyście 60 tys. zł zadośćuczynienia oraz 5453 zł odszkodowania. (sygn. akt 20/18)
Robert Horbaczewski