Samorządowcy pozytywnie odnoszą się do zwiększenia zadań, które mogą być realizowane ze środków Funduszu Dróg Samorządowych, ale ich zdaniem zakres zmian nie uzasadnia zmiany nazwy na Rządowy Fundusz Rozwoju Dróg. Przeciwni są też m.in. brakiem jasnych reguł modyfikowania list przez premiera.

Najważniejsze zmiany w projekcie nowelizacji ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych to wprowadzenie nowych zadań, które mogą uzyskać finansowanie. Są to zadania polegające na budowie obwodnic w ciągu dróg wojewódzkich - tzw. „zadania obwodnicowe” oraz budowie, przebudowie lub remoncie dróg zarządzanych przez prezydenta miasta na prawach powiatu będącego siedzibą wojewody lub sejmiku województwa tzw. „zadania miejskie”.

Nowe zadania i dodatkowe pieniądze

W związku z dodaniem tych dwóch kategorii zadań rząd chce zasilić Fundusz dodatkowymi 3 mld zł – z czego 2 mld zostaną przeznaczone na obwodnice, a 1 mld – na zadania miejskie. Decyzja rządu o zwiększeniu katalogu zadań i zasileniu Funduszu dodatkowymi środkami ma na celu z jednej strony pobudzić aktywność przedsiębiorców walki ze skutkami kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią COVID-19, a z drugiej – wesprzeć samorządy przy realizacji inwestycji drogowych. Projekt zakłada również dofinansowanie zadań mających na celu poprawę bezpieczeństwa pieszych w obrębie przejść dla pieszych. - Konsekwencją uzupełnienia katalogu zadań dofinansowanych ze środków Funduszu jest propozycja zmiany nazwy Funduszu na Rządowy Fundusz  Rozwoju Dróg. Są to bowiem zadania, które w niewątpliwy sposób pozytywnie wpływają na rozwój dróg oraz poziom bezpieczeństwa drogowego – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Samorządy będą mogły otrzymać dofinansowanie z Funduszu do wysokości 80 proc. kosztów realizacji danego zadania. Wprowadza się przy tym ograniczenie, zgodnie z którym wysokość dofinansowania przyznanego na zadanie obwodnicowe nie może przekroczyć 100 mln zł, a miejskie – 30 mln zł, tak aby umożliwić dofinansowanie większej liczby zadań. Rząd chce uzależnić poziom dofinansowania obwodnic w ciągu dróg wojewódzkich od dochodów własnych gmin i powiatów, na terenie których ma ona powstać. Celem tego rozwiązania jest większe dofinansowanie zadań na terenach mniej zamożnych, tak aby aktywizować obszary słabiej rozwinięte gospodarczo.

 

Małgorzata Izabela Ofiarska, Zbigniew Ofiarski

Sprawdź  

Cena promocyjna: 103.2 zł

|

Cena regularna: 129 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Słowo „samorządowy” na cenzurowanym?

Samorządowcy pozytywnie odnoszą się do zwiększenia zadań, które mogą być realizowane ze środków Funduszu, jednak do szczegółowych rozwiązań mają sporo uwag. Nie podoba im się już zmiana nazwy z Funduszu Dróg Samorządowych na Rządowy Fundusz Rozwoju Dróg. Zakres dokonanych zmian nie uzasadnia takiej nazewniczej korekty.

- Odnosimy wrażenie, że komuś w rządzie i to niekoniecznie bezpośrednim autorom projektu, nazwa „samorządowy” staje w gardle. W uzasadnieniu nie ma żadnych racjonalnych przesłanek do tej zmiany – uważa mec. Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura ZPP. - Pieniądze są państwowe, zadania realizują samorządy, które dokładają swoje pieniądze, a program ma być rządowy - to jest po prostu nieprawda. Tu chodzi o uczciwość - uważają samorządowcy.

Zdaniem projektodawców z resortu infrastruktury, nazwa Funduszu ma drugorzędne znaczenie, liczy się efekt, jaki można osiągnąć dzięki temu narzędziu.

Uznaniowość premiera nie do przyjęcia

Procedury przyznawania pieniędzy z Funduszu wciąż budzą emocje wśród samorządowców. Ustawa mówi, że najpierw samorządy składają wnioski do wojewodów, ci tworzą listy rankingowe projektów wraz z propozycją dofinansowania. Potem te listy są przesyłane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdyż – zgodnie z art. 26 ustawy o FDS - premier ma prawo dokonywania zmian na listach. I właśnie ten element, którego nowelizacja nie zmienia, wciąż budzi kontrowersje.

Samorządowcy, jak podkreślają, cieszą się na wyjątkowo duże pieniądze na budowę i remonty dróg, jednak niepokoją ich niejasne procedury zmian dokonywane przez premiera. Nie ma bowiem jasnych reguł modyfikowania list, co więcej - resort infrastruktury nie chce nawet ujawnić danych – gdzie, o ile i komu premier zwiększył przyznane środki. A przecież chodzi o wydatkowanie pieniędzy publicznych, więc procedury powinny być jasne i przejrzyste. – Nasze zastrzeżenia budzi duży zakres uprawnień prezesa Rady Ministrów, który może dokonywać głębokich zmian we wnioskach, które do niego trafiają. Szczególnie bulwersujące jest, że może dopisać do listy przedsięwzięcie, które w ogóle nie było zgłoszone w standardowym trybie. To powinno być poprawione nie tylko w nowelizowanej części, ale w całej ustawie – mówił mec. Kubalski.

Samorządowcy nie są informowani, komu i o ile premier zmienił dofinansowanie zadań drogowych, Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich po raz kolejny zaapelował o przekazanie danych o zmienionych przez premiera wniosków gmin i powiatów z pierwszego naboru.

Poprawić obliczanie dochodów samorządowych

Samorządowcy chcą też wskazania, co będzie podstawą do obliczenia potencjału ekonomicznego jednostek samorządu terytorialnego, które przesądzają o wsparciu z Funduszu – czy to mają być wszystkie dochody własne, czy też np. te objęte wskaźnikiem G (to wskaźnik dochodów podatkowych w przeliczeniu na jednego mieszkańca dla poszczególnych gmin), co zdaniem Wójcika byłoby błędem, gdyż nie uwzględniałoby systemu wyrównawczego. Z kolei starostowie chcą usunięcia ze wzorów dochodów uzyskiwanych przez powiaty na świadczenie usług o charakterze społecznym, jak np. na prowadzenie domów pomocy społecznej, które mają wysokie opłaty, lecz cały dochód z tego tytułu powiaty przekazują na ich prowadzenie. Samorządowcy opowiadają się za tym, by brać pod uwagę tzw. dochód rozporządzalny, czyli podatkowy, jako że obecny stan jest niesprawiedliwy.

Przy obliczaniu potencjału ekonomicznego projektodawcy zaproponowali podział kraju na subregiony. To jednak pojęcie niedookreślone, rodzi więc obawy, że będzie można do niego podchodzić uznaniowo. Lepsze byłoby podzielenie na regiony lub przeciwnie - zejście na podział bardziej szczegółowy NUTS 4, uważa Marek Wójcik z ZMP.

Czytaj też: Konsultacji projektów prawa nie ma, są pozorne lub trwają… dwa dni>>

Duże miasta chcą więcej

Unia Metropolii Polskich uważa, że zapisy projektu nadal ograniczają ubieganie się o dofinansowanie z Funduszu 18 miast będących siedzibą wojewody lub sejmiku województwa - gdyż wykluczają je ze wsparcia na budowę mostów oraz na drogi o znaczeniu obronnym. Miasta te chciałyby wprowadzenia dodatkowego zapisu, że inwestycje dotyczące dróg wojewódzkich na ich terenie mogłyby uzyskać dofinansowanie w wysokości nie przekraczającej 100 mln zł, podczas gdy projekt zakłada maksymalnie 30-milionowe wsparcie. Uzasadniają to tym, że koszt inwestycji na drogach wojewódzkich w tych miastach często oscyluje, a niekiedy przewyższa wartość zadań obwodnicowych.

UMP chce też, by duże miasta mogły startować w konkursach na poprawę bezpieczeństwa pieszych na pasach - w ramach zadań miejskich. Uzasadnia to faktem, że ruch pieszych jest największy właśnie w dużych miastach, również w tych 18 będących siedzibami wojewodów oraz sejmików wojewódzkich. - To także w dużych miastach mamy do czynienia z największym ruchem pojazdów i występowaniem sytuacji konfliktowych z niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego – czytamy w uwagach zgłoszonych przez korporację.

- Argument, że miasta wojewódzkie mają pieniądze na realizację swoich zadań w tzw. rezerwie drogowej wskazuje na brak szacunku dla partnerów samorządowych. Przypominam, że ta rezerwa miała być dla miast na prawach powiatu w związku z przejęciem dróg krajowych i pojawiła się w ustawie o dochodach JST z 2003 roku. W tej chwili jest wykorzystywana także przez województwa i powiaty i mówienie, że tam są środki na zadania drogowe dla największych miast, podczas gdy są jednymi z wielu „klientów” rezerwy wynoszącej zaledwie około 350 mln jest nadużyciem. Nie zgadzamy się, by kierować te miasta tylko do rezerwy. Drogi w tych miastach nie służą tylko ich mieszkańcom, ale wpływają również na rozwój całego obszaru funkcjonalnego – argumentował Marek Wójcik z ZMP, popierając tym samym wniosek Unii Metropolii.

Ograniczenie pozostanie

Jak informowała zastępca dyrektora Departamentu Dróg Publicznych w resorcie infrastruktury, Agnieszka Krupa, projektodawcy nie zrezygnują z ograniczenia dostępu do Funduszu dla miast tzw. wojewódzkich.

– Zaproponowaliśmy, by dla tych miast wydzielić odrębną pulę pieniędzy w wysokości 1 mld zł i zorganizować osobny konkurs. Nie ma więc uzasadnienia, by te miasta mogły  startować w konkursach ogłaszanych przez wojewodów w ramach puli gminnej i powiatowej – wyjaśniała dyrektor Krupa.

Również uprawnienia premiera dotyczące możliwości wprowadzania zmian na ostatnim etapie pozostaną niezmienione, by „cała ustawa była spójna” pod tym względem.

Natomiast w wyniku dyskusji z resortem finansów, projektowane rozwiązanie uwzględnia zdanie samorządów dotyczące dochodów JST i wprowadza zapis, że to dochody podatkowe, a nie wszystkie dochody będą brane pod uwagę przy obliczaniu ich potencjału.

Projektodawcy postanowili też dać możliwość wojewodom wydzielenia pewnej puli środków na inwestycje drogowe mające na celu poprawę bezpieczeństwa pieszych i ogłoszenia dla nich odrębnych konkursów. Ze względu na fakt, że takie drobne, punktowe rozwiązania nie miałyby szans w konkursie z dużymi inwestycjami drogowymi. Związek Województw RP domagał się, by również województwa mogły zgłaszać projekty na poprawę bezpieczeństwa pieszych. Jednak zdaniem resortu infrastruktury na razie nie ma to wystarczających środków, te zadania mogą realizować tylko gminy i powiaty na swoich drogach.

Samorządy mogą łączyć środki

Podczas spotkania padło ważne zapewnienie o możliwości łączenia środków z Funduszu Dróg Samorządowych z niedawno powołanym Rządowym Funduszem Inwestycji Lokalnych, którego źródłem finansowania jest Fundusz COVID-19, co powinno bardzo ułatwić samorządom znalezienie środków na wkład własny na inwestycje.

- Jeśli chodzi o zapisy naszej ustawy, to ona absolutnie tej kwestii nie blokuje. Nasza ustawa jest elastyczna, natomiast środki z Funduszu COVID-19 nie pochodzą z Unii Europejskiej – mówiła dyrektor Krupa.