W lipcu 2019 r. jadąc drogą wojewódzką Marian M. w terenie miejskim potrącił sarnę, która nagle wtargnęła na drogę taki sposób, że nie miał możliwości zareagować. W wyniku kolizji uszkodzony został samochód. Właściciel auta wystąpił z roszczeniem odszkodowawczym do ubezpieczyciela Zarządu Dróg Wojewódzkich w Olsztynie. Dowodził, że wina zarządcy drogi polegała na zaniechaniu utrzymania właściwej widoczności pobocza.
Czytaj także: Koszty uprzątnięcia drogi po kolizji to obowiązek zarządcy drogi, nie ubezpieczyciela>>
Towarzystwo ubezpieczeniowe wartość szkody ustaliło na kwotę ponad 6,7 tys. zł, ale odmówiło wypłaty odszkodowania uzasadniając, że nie dostrzega winy zarządcy drogi. Wskazywało, że właściciel auta nie wykazał zawinionego działania bądź zaniechania po stronie zarządcy drogi w zakresie jej utrzymania. Ubezpieczyciel podnosił ponadto, że droga, na której doszło do zdarzenia, nie spełnia kryteriów umieszczenia na niej znaku ostrzegawczego „dzikie zwierzęta”.
Zarządca drogi nie miał informacji o dzikich zwierzętach
Sąd Rejonowy w Biskupcu uznał, że zarządca drogi dopuścił się zaniedbania, a co za tym idzie jego ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą.
Sąd ustalił, że w dniu zdarzenia na poboczu rosły wysokie krzaki i trawy, które znacznie ograniczały widoczność pobocza. Na ulicy nie ma oznakowania ostrzegającego przed dzikimi zwierzętami. Służby leśne nie występowały o stosowne oznakowanie tego odcinka drogi znakiem A-18b ostrzegającym przed dzikimi zwierzętami. Zarząd Dróg Wojewódzkich jako zarządca tej drogi nie miała informacji na temat przebiegających tam szlaków wędrówek zwierząt oraz problemach związanych z migracją zwierząt i wypadkach tym spowodowanych.
Nie można mu więc postawić zarzutu zaniechania posadowienia w tym miejscu znaku.
Sąd: Zarządca drogi musi wiedzieć, którędy chodzą dziki>>
Zakrzewienia wpłynęły na widoczność drogi
Sąd uznał jednocześnie, że istnieją podstawy dla przypisania zarządcy drogi winy w nienależytym utrzymaniu jej stanu, bowiem nie utrzymywał pobocza drogi w stanie umożliwiającym należytą obserwację pobocza przez kierującego pojazdem.
W ocenie biegłego sądowego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego, rekonstrukcji kolizji, wypadków i zdarzeń drogowych, brak takich krzaków z pewnością by wypływał na widoczność drogi i umożliwiłaby uniknięcie zdarzenia. To znaczy ewentualną reakcję obronną przed zdarzeniem w sytuacji nieoczekiwanego wtargnięcia zwierzyny na drogę. Tym samym zarządza drogi nie utrzymał drogi w należytym stania zapewniającym bezpieczeństwo w ruchu i odpowiada za wypadek.
Nie udowodniono przyczynienia
W procesie pozwany ubezpieczyciel podnosił, że Marian M. przyczynił się do zdarzenia w 50 procentach, bo nie dostosował prędkości do panujących warunków drogowych i terenu po którym się poruszał (do kolizji doszło na łuku drogi).
Powód kategorycznie zaprzeczał, aby w chwili zdarzenia poruszał się z większą prędkością niż dopuszczalna – 50 km/h, zaś biegły sądowy w opinii wskazał, iż nie jest w stanie określić z jaką prędkością on poruszał się.
Ubezpieczyciel zarządcy drogi ma więc zapłacić poszkodowanemu 6,7 tys. zł odszkodowania.
Wyrok Sądu Rejonowego w Biskupcu z 7 października 2020 r. sygn. akt I C 321/19