"Ci oferenci, którzy nie spełnili wymogów, powinni mieć pretensje przede wszystkim do siebie. Liczyliśmy, że będą dobre oferty, konkurencja i że w testach wezmą udział trzy typy śmigłowców" – powiedział Siemoniak dziennikarzom, odnosząc się do zarzutów opozycji i przegranych oferentów w przetargu śmigłowcowym. Przypomniał, że dwie oferty odrzucono ze względów formalnych, dotyczących np. uzbrojenia śmigłowca i terminu dostaw.
MON: oferta Airbusa jako jedyna spełnia wymogi przetargu na śmigłowce >>
„Zaprzeczam, by były tu jakieś nieprawidłowości nazywane "ustawieniem". To postępowanie było pod stałą kontrolą biura procedur antykorupcyjnych i Służby Kontrwywiadu Wojskowego” – podkreślił Siemoniak. Dodał, że rząd zdaje sobie sprawę, iż dokumentacja przetargu będzie skrupulatnie sprawdzana.
Głosy związkowców uznał za „wyraz rozczarowania”, ale – zaznaczył, „trzeba pamiętać, że nowa oferta też przynosi miejsca pracy” – w należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej wojskowych zakładach lotniczych w Łodzi, Bydgoszczy i Warszawie.
„Jeśli chodzi o głosy polityczne, to choć kalendarz modernizacyjny nie ma związku z kalendarzem politycznym, zdajemy sobie sprawę, że nasze decyzje będą oceniane pod tym kątem” – powiedział.
„O ile jeśli w przypadku systemu obrony powietrznej jedno z kryteriów było polityczne – dotyczyło bezpieczeństwa Polski, o tyle w przypadku śmigłowców decydowały wyłącznie względy merytoryczne” – dodał.
MON: zakup pocisków Patriot w drodze umowy międzyrządowej >>
Za „niestosowne” uznał sugestie, że wybór Airbusa jako dostawcy śmigłowców zagraża miejscom pracy w Mielcu i Świdniku, które przegrały rywalizację. "Co by było, gdyby jeden zakład z Polski wygrał, drugi nie? Co by było, gdybyśmy się zdecydowali nie kupować śmigłowców? Te zakłady zostały wiele lat temu kupione przez zagranicznych inwestorów. Pracują, przynoszą dochody, mają swoje portfele zamówień" – argumentował.
„Jestem otwarty na dialog, zaprosiliśmy obserwatora związkowego, zapoznał się z dokumentami. Ale to nie związki zawodowe będą decydować, jaki sprzęt ma armia” – powiedział szef MON. W piątek na spotkaniu ze związkowcami resort ma przedstawić informacje na temat postępowania.
Wicepremier odrzucił zarzut, by wybrane zestawy obrony powietrznej nie były zdolne przechwytywać rakiet Iskander, sugestię, by w obu postępowaniach naruszono przepisy offsetowe uznał za dziwną. Przypomniał, że oferty śmigłowców oceniało pod kątem offsetu Ministerstwo Gospodarki i wszyscy oferenci spełnili te wymagania, „natomiast jeśli chodzi o system obrony powietrznej, nie operujemy kategorią offsetu, bo będzie to umowa międzyrządowa; będziemy oczekiwali oferty przemysłowej, nazywamy to inaczej”.
Offset był obowiązkowym wymogiem w przetargu na śmigłowce >>
„To nietrafne zarzuty, warto zanim się coś powie, opierać się na faktach” – podsumował Siemoniak, który powiedział, że nie boi się zarzutu złamania prawa.
Informacja MON w sprawie przetargu na śmigłowce i wskazania zestawu Patriot dla obrony powietrznej ma być jeszcze w środę tematem posiedzenia sejmowej komisji obrony.
We wtorek rząd postanowił o wyborze dla systemu obrony powietrznej zestawów średniego zasięgu Patriot amerykańskiej firmy Raytheon, której rywalem było konsorcjum Eurosam, zawiązane przez francuskie oddziały MBDA i Thalesa. W przetargu na śmigłowce wielozadaniowe zdecydował się na ofertę Airbus Helicopters, odrzucając propozycje konsorcjum Sikorsky-PZL Mielec z maszyną Black Hawk i włosko-brytyjskiej grupy AgustaWestland z należącym do niej PZL Świdnik, oferujących maszynę AW149. Popisanie kontraktu na śmigłowce jest planowane na jesień tego roku, a na zestawy przeciwlotnicze - na przyszły rok.
PZL Mielec i PZL Świdnik wyraziły zawód decyzją MON. „S” przemysłu lotniczego zapowiedziała, że będzie się domagać ujawnienia kryteriów wyboru śmigłowca. W środę SLD zapowiedział wystąpienie o zbadanie postępowań przez NIK i poddanie ich pod sejmową debatę. (PAP)