– Samorząd będzie musiał zapłacić za odprawy dla odchodzących nauczycieli, bo nie jest tak, jak twierdziła pani minister Zalewska, że wszyscy zachowają pracę. W naszej gminie mamy cztery podstawówki i jedno gimnazjum. Do kosztów przekształcania dojdą te związane ze zmianami podstaw programowych – przypomina Paweł Werłos, wójt gminy Mniszków. – Nasz samorząd dokłada do oświaty ok. 2 mln zł rocznie. To są duże pieniądze. Tymczasem subwencję na rok 2017 mamy mniejszą o 60 tys. zł w porównaniu z rokiem 2015.
Jego zdaniem samorządy w ogóle nie powinny dokładać do oświaty, ale do zadań, które na danym terenie są potrzebne, np. finansować kółka zainteresowań czy stypendia dla dzieci wybitnych w nauce czy sporcie.
– Na pytanie, czy skoro dojdzie dodatkowo jeden rok nauki w liceum i technikum, to samorządy dostaną proporcjonalnie więcej środków, otrzymałem odpowiedź, że środki zostaną zwiększone adekwatnie, co nie znaczy proporcjonalnie – mówił na III Kongresie Edukacja i Rozwój Grzegorz Kubalski. Jego zdaniem taka deklaracja oznacza, że w kwestii finansowania reformy samorządy zostaną same ze swoimi problemami.
Ukryte koszty
– W 2017 r. możemy napotkać zupełnie nieplanowane wydatki, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć w budżecie. Uchwalać go będziemy w części dotyczącej oświaty na bardzo niepewnych podstawach. W ciągu dwóch pierwszych lat dodatkowo wydamy co najmniej miliard złotych – szacuje Marek Olszewski. – Nie wiemy, ile będzie odpraw, jakie będą wydatki inwestycyjne, adaptacyjne, remontowe. To ogromna niewiadoma, a w sprawach finansowych, organizacyjnych nie powinno być niewiadomych na początku roku budżetowego – podkreśla przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Obawy samorządowców budzi też finansowanie szkolnictwa zawodowego. – Minister Zalewska chciałaby, aby jak największą część zadań kształcenia w szkołach branżowych przejęli przedsiębiorcy. Rozmawiam z naszymi lokalnymi przedsiębiorcami i obawiam się, że to się może nie udać – przestrzega wicestarosta Andrzej Marek Lenart. – Pracodawcy nie chcą inwestować w uczniów energii i niemałych pieniędzy po to, żeby po zdobyciu zawodu ich uczeń wyjechał do Gdyni czy Warszawy szukać lepiej płatnej pracy. Jeśli mają uczyć dzieci zawodu, trzeba im za to dopłacić.
Jak widać, związanych z reformą oświaty wyzwań, z którymi przyjdzie się zmierzyć samorządom od 2017 r., jest wiele. Oczywiście wykonają swoje zadania. Chcieliby jednak w edukacji więcej trwałości. I nie tylko oni.
Więcej: www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/koszty-reformy-nie-do-przewidzenia