Południowa Obwodnica Warszawy obecnie urywa się na ul. Puławskiej. Początkowo, zgodnie z obietnicą ówczesnego premiera Donalda Tuska, miała zostać ukończona w 2019 r.
Jednak szanse na dotrzymanie tego terminu są niewielkie. Przetarg na budowę POW w formule "projektuj i buduj" ciągnie się od 18 grudnia 2013 r. A końca nie widać. Zgodnie z pierwotnymi planami oferty z cenami miały zostać otwarte 10 października. Od tamtego czasu termin otwierania kopert przekładano już sześciokrotnie, po raz ostatni tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nowe daty ujawnienia ofert dla trzech odcinków trasy to 12, 19 i 26 stycznia 2015 r.
Drogowcy twierdzą, że wybór wykonawcy opóźnia się, bo firmy złożyły ogromną liczbę pytań do dokumentacji przetargowej - blisko 2,4 tys.
- Na wszystkie pytania należało udzielić szczegółowej i wyczerpującej odpowiedzi - mówi Małgorzata Tarnowska z mazowieckiego oddziału GDDKiA.
Wykonawcy pytają np. o szczegółowe parametry wiaduktów i mają wiele wątpliwości wobec warunków kontraktu. Często okazuje się, że uzyskane odpowiedzi są mało zadowalające. W efekcie firmy składają odwołania do KIO. Izba z kolei część protestów uznała za zasadne i Dyrekcja musiała to uwzględnić w dokumentacji przetargu. Jak pisze wyborcza.pl, kolejne odwołania zostały złożone tuż przed świętami.
Tomasz Latawiec, prezes Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców, twierdzi, że planowany termin oddania trasy w 2019 r. jest nierealny. Jego zdaniem rekordowa liczba pytań pokazuje, że przetarg został fatalnie przygotowany. I nie to zdanie odosobnione.
- Tak to jest, kiedy inwestycja jest realizowana na polityczne zamówienie. Przetarg przygotowywano w dużym pośpiechu. Podstawowym błędem było to, że wybrano formułę "projektuj i buduj". Przy tak skomplikowanej inwestycji najpierw powinno się zlecić wykonanie dokładnego projektu, a dopiero potem powinien zostać wybrany wykonawca. A tak firmom trudno jest przygotować ofertę - podsumowuje Tomasz Latawiec.
Źródło: wyborcza.pl