W sprawie zakończonej wyrokiem Sądu Rejonowego dla Łodzi-Widzewa z 24.10.2018 r. (sygn. VIII C 2202/17) Hubert K. (imię gracza zmienione – M.K.) domagał się od bukmachera zapłaty 1760 zł. Na jesieni 2016 r. gracz obstawił wynik meczu młodzieżowej piłki kobiecej Tadżykistan U-19 – Uzbekistan U-19 (Puchar Azji). Zawarł zakład w trakcie meczu w czasie rzeczywistym (live), a kurs na wygraną wytypowanej przez niego drużyny wynosił wtedy 200:1. Pan Hubert postawił 10 zł, potencjalna wygrana wynosiła więc 10 x 200 x 0.88 (gdyż wygrane w zakładach bukmacherskich są w Polsce podatkowe zryczałtowaną stawką 12%). Mecz zakończył się wynikiem 3:0, ale pomimo wyniku zgodnego z typem gracza, bukmacher STS odmówił wypłaty wygranej powołując się na wystąpienie oczywistych błędów podczas wprowadzenia danych do systemu informatycznego.
Błędne kursy w ofercie
Gracz ma możliwość reklamowania jego zdaniem nieprawidłowo rozliczonych zakładów, a dokładną procedurę reklamacji opisuje regulamin konkretnego bukmachera, z takiej też opcji skorzystał gracz, a po odmowie uznania reklamacji wystąpił do sądu. Gracz podkreślał w pozwie, że strony zawarły umowę zakładu wzajemnego, której cechą jest jej losowy charakter, a rozmiar świadczenia i jego istnienie zależą w mniejszym lub większym stopniu od przypadku. Potwierdzeniem zawarcia zakładu był wydany kupon i to on powinien być podstawą wypłaty wygranej. W pozwie czytamy, że bukmacher, jako zawodowo trudniący się organizacją zakładów wzajemnych powinien ponosić skutki błędnie oznaczonego zakładu. Nie może ryzykiem związanym z ewentualnymi nieprawidłowościami obciążać gracza. Choć bukmacher przyznaje sobie prawo anulowania zakładu w każdym czasie w przypadku oczywistych błędów podczas wprowadzania danych do systemu informatycznego, to jednak postanowienia regulaminu nie powinny być interpretowane na niekorzyść gracza. Ponadto w regulaminie nie było dokładnego określenia, co jest tzw. oczywistym błędem. Przez to powstaje dysproporcja stron – profesjonalista ma więcej praw niż gracz i ryzyko związane z własnym błędem bukmacher przenosi na konsumenta. Zgodnie z art. 3851 kodeksu cywilnego zapisy w regulaminie pozwalające na takie praktyki - jako nieuzgodnione indywidualnie, a kształtujące prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszając jego interesy - nie powinny wiązać graczy-konsumentów.
Bukmacher bronił się argumentując, że postanowienia regulaminu odpowiadają zwyczajom obowiązującym w branży zakładów wzajemnych oraz specyfice tej działalności. Regulamin został też zaakceptowany przez ministerstwo finansów. W przypadku błędów drukarskich, błędów na kuponach lub oczywistych błędów podczas wprowadzania danych do komputera bukmacher anuluje takie zakłady, nawet jeśli błąd zostanie zauważony już po ich zawarciu (a nawet po rozstrzygnięciu zdarzenia).
Urzędnicy sprawdzają regulaminy
Sąd oddalił powództwo uznając, że przez zawarcie umowy gracz wyraził zgodę na związanie się treścią regulaminu, jednocześnie nie mając możliwości ingerowania w jego treść. W razie typowania wyników w czasie rzeczywistym kursy na zdarzenia są najczęściej dynamiczne i zmieniają się odpowiednio do przebiegu obstawianych przez graczy spotkań, jednak to nie sam STS autonomicznie określa większość kursów live, ale zamawia te kursy od jednego z dostawców. Tak było też z feralnym meczem Pucharu Azji. Kursy dla typowanego przez gracza zdarzenia zostały błędnie zamienione przez dostawcę i przez to w ofercie STS kolejność drużyn była odwrotna. W konsekwencji kurs na wygraną zdecydowanego faworyta został ustalony na początkowym poziomie 50, a następnie rósł, mimo tego, że Uzbekistan w pierwszej połowie meczu zdobył gola na 1-0. Dostawca jeszcze w trakcie zawodów poinformował STS mailowo o zaistniałym problemie, pytając o możliwość dokonania zwrotu. Stąd bukmacher stwierdził, że błąd jest ewidentny i powołując się na regulamin dokonał zwrotu wszystkich zakładów zagranych po błędnych kursach.
Sąd podkreślił, że postanowienie regulaminu, na podstawie którego bukmacher anulował sporny zakład i odmówił wypłaty wygranej nie podlega ocenie sądu powszechnego w ramach kontroli dokonywanej na podstawie art. 3851 k.c. , nie może być zatem uznane za niedozwolona kluzuluę umowną (abuzywną) i nie wiązać gracza-konsumenta. Sąd powołał się m.in. na wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 26.10.2012 r. (sygn. VI ACa 613/12) podkreślając, że ustawa o grach hazardowych z 2009 r. w sposób odrębny reguluje zarówno kwestie reklamacji, jak i regulaminu zakładu wzajemnego, jako szczególnego wzorca umownego. Wyłączone jest stosowanie do postanowień regulaminu zatwierdzonego w drodze decyzji administracyjnej przepisów kodeksu cywilnego dotyczącego niedozwolonych klauzul umownych. Bukmacher ma obowiązek stworzenia regulaminu, jak i uzyskania jego zatwierdzenia w drodze administracyjnej, a treść tego regulaminu wiąże zarówno bukmachera, jak i graczy. Możliwość wprowadzania w nim zmian jest ograniczona i także wymaga decyzji administracyjnej. Gracza wiązało więc sporne postanowienie regulaminu pozwalające anulować zakład (nawet po zakończeniu zdarzenia, którego on dotyczył) w razie błędów drukarskich, błędów na kuponach lub oczywistych błędów podczas wprowadzania danych do komputera.
Pechowe karne i czerwone kartki
Odmówił racji graczowi w sporze z bukmacherem także Sąd Rejonowy w Nowym Sączu (wyrok z 25.04.2017 r., sygn. I C 1358/16). Poszło o obstawianie zakładów, czy w meczach polskiej ekstraklasy będzie odgwizdany jakiś rzut karny albo sędzi pokaże czerwoną kartkę. Gracz Bernard S. (dane zmienione – M.K.) domagał się zapłaty 15.775,44 zł i odsetek. W wakacje 2016 r. zawarł on trzy tzw. zakłady systemowe (czyli z możliwością obstawienia nie tylko poszczególnych zdarzeń, ale i ich kombinacji, a nawet wygranych w razie popełnienia błędów w stosunku do niektórych typów) płacąc łącznie 145,11 zł. Obstawił, że w kilku wybranych spotkaniach nie będzie rzutów karnych i czerwonych kartek. Kursy na te pojedyncze zdarzenia wynosiły odpowiednio 3,21 i 3,43, co po przemnożeniu dało wysokie ewentualne wygrane. Razem – jak wyliczył gracz – jego wygrana powinna sięgnąć kwoty, której potem żądał w pozwie (po wcześniejszym bezskutecznym składaniu reklamacji). Jednak już po zakupie kuponów w punkcie bukmacherskim kursy wszystkich zakładów uległy gwałtownej zmianie i zostały ustalone przez STS na poziomie jedynie 1,22, co w konsekwencji i tak dało wygraną graczowi, ale znacznie niższą niż się spodziewał. W tym przypadku bukmacher także powołał się na regulamin, który w przypadku oczywistych błędów przy wprowadzaniu danych do systemu daje mu prawo do anulowania zakładów nie tylko po ich zawarciu, ale nawet po ich rozstrzygnięciu. Bukmacher podkreślał m.in. statystyczne prawdopodobieństwo takich zdarzeń (karny bądź czerwona kartka zdarzają się średnio w co czwartym meczu), przyznał jednocześnie, że popełnił błąd zamieniając te kursy. Wskazał też, że swoich kursów nie ustala dowolnie, ale przyjmuje średnią kursów dla tego typu wydarzeń stosowanych przez przynajmniej przez dwóch innych bukmacherów, ma to nawet zastrzeżone w swoim regulaminie.
Rżnięcie głupa niekorzystne
Sąd uznał, że błąd STS był oczywisty, ale też zauważył, że korekta kursów odbyła się na kilka dni przed rozegraniem meczów ligowych. Ponadto sąd zauważył, że powód był doświadczonym graczem (obstawiał już 15 lat) i specyfikę zakładów na rzuty karne i czerwone kartki na pewno dobrze znał. Wytypowanie błędnego zakładu nie było więc w zasadzie dziełem przypadku – sąd uznał, że doświadczony typer, miłośnik futbolu, nie mógł nie dostrzec tak oczywiście błędnych kursów. -Naturalną konsekwencją jest, że wyższy może być kurs dla tego wydarzenia, które występuje rzadziej – napisał sąd w uzasadnieniu wyroku oddalającego pozew.
Anulowanie zakładu możliwe jest nawet po wypłacie wygranej. Przekonał się o tym boleśnie jeden z mieszkańców Sochaczewa pozwany przez STS do sądu. Teodor N. (personalia zmienione – M.K.) specjalizował się w typowaniu sportów zimowych. W pewien lutowy ranek w 2015 r. obstawił przez Internet zawody supergiganta mężczyzn w narciarstwie alpejskim. Bukmacher (STS) nie dostrzegł, że zawody, które miały się rozpocząć dopiero w południe, wystartowały godzinę wcześniej. Doszło więc do sytuacji, że system informatyczny bukmachera nie odrzucał zakładów wnoszonych na zawody już trwające, choć dla tego wydarzenia akurat nie przewidziano obstawiania na żywo przez Internet (live). Gracz postawił najpierw drobną kwotę, ale widząc że system przyjmuje zakłady na już trwające zawody, po pół godzinie zagrał już za znacznie wyższą stawkę, co dało mu wpływ na internetowe konto gracza w wysokości aż 3349,52 zł, które to pieniądze od razu przelał na własny rachunek bankowy. STS dopiero po dwóch dniach zorientował się, że popełnił błąd przyjmując zakłady na zawody już trwające, wystąpił więc do gracza o zwrot wygranej. Bukmacher powołał się na swój regulamin, z którego wynika, że można uznać za nieważne wszelkie zakłady zawarte po rzeczywistym rozpoczęciu wydarzenia, którego dotyczą te zakłady (z wyjątkiem oczywiście zakładów live). Przy ocenie zakładów bierze się pod uwagę godzinę faktycznego rozpoczęcia się wydarzenia, a nie czas zakończenia przyjmowania zakładów wprowadzonych do bazy danych systemu informatycznego.
Sąd uznał, że gracz musi zwrócić wygraną (wyrok Sądu Okręgowego w Płocku z 7.09.2016 r., sygn. IV Ca 468/15), która w jego ocenie jest świadczeniem nienależnym w rozumieniu art. 410 § 2 k.c. (podstawa świadczenia odpadła). Zakład taki był zakazany przez regulamin i STS słusznie go unieważnił, odpadła więc podstawa prawna dla spełnionego świadczenia. Gracz, wbrew spoczywającemu na nim ciężarowi dowodu, nie przedstawił też żadnych dowodów na wyzbycie się wygranej, poprzestając na enigmatycznym stwierdzeniu, że wydał ją na bieżące potrzeby. Tymczasem powinien on był się liczyć z obowiązkiem zwrotu tego świadczenia już w momencie akceptacji regulaminu bukmachera. Gracz nie powinien też wykorzystywać sytuacji, gdy zawody już trwają, a mimo to system informatyczny bukmachera błędnie przyjmuje zakłady na to zdarzenie. Wtedy bukmacher może domagać się zwrotu wygranych na podstawie art. 413 § 1 kodeksu cywilnego (możliwość żądania zwrotu świadczenia z gry lub zakładu gdy były one nierzetelne).
Autor: Michał Kosiarski, radca prawny