Na początku stycznia opublikowany został projekt ustawy o ochronie osób uczestniczących w debacie publicznej przed oczywiście bezzasadnymi roszczeniami lub stanowiącymi i nadużycie postępowaniami sądowymi. Ma to służyć implementacji unijnej dyrektywy anty-SLAPP-owej (strategiczne pozwy przeciwko partycypacji publicznej ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation), która jest odpowiedzią na zjawisko pozywania dziennikarzy, aktywistów czy naukowców za krytykę osób wpływowych, czy nagłaśnianie nadużyć władzy.

 

Sąd oceni, czy powództwo jest nadużyciem

Pierwszy artykuł projektowanej ustawy ma stwierdzać, że reguluje ona środki ochrony osób uczestniczących w debacie publicznej przed dochodzonymi w postępowaniach sądowych w sprawach cywilnych roszczeniami, zmierzającymi głównie do stłumienia, ograniczenia lub zakłócenia debaty publicznej, w tym przed roszczeniami oczywiście bezzasadnymi, a także czynnościami procesowymi stanowiącymi nadużycie prawa procesowego. A art. 7 ustawy będzie przewidywał, że jeżeli wyłącznym celem wytoczenia powództwa jest stłumienie, ograniczenie lub zakłócenie debaty publicznej, sąd w każdym stanie sprawy może uznać wytoczenie powództwa za nadużycie. W takiej sytuacji sąd będzie mógł oddalić powództwo w całości lub w części.

Czytaj: Pozwem czy aktem oskarżenia w aktywistę - Polska przoduje w SLAPPach>>

Ta propozycja została z uznaniem przyjęta przez organizacje społeczne i media od lat zabiegające o ograniczenie możliwości nękania ich przez firmy i różne instytucje za krytykę ich działalności. - Jako członek Unii Europejskiej Polska ma obowiązek wprowadzenia rozwiązań mających przeciwdziałać SLAPP-om. Dobrze więc, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego przedstawiła projekt ustawy, której przyjęcie może utrudnić inicjowanie cywilnych postępowań typu SLAPP – stwierdzają we wspólnym stanowisku Helsińska Fundacja Praw Człowieka Izba Wydawców Prasy, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, Press Club Polska, Rada Polskich Mediów, Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Stowarzyszenie Gazet Lokalnych i Stowarzyszenie Mediów Lokalnych. Ubolewają jednak, że pracująca równolegle Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego nie zgadza się na depenalizację zniesławienia.

 

Za zniesławienie nawet więzienie

Artykuł 212 kodeksu karnego w par. 1. stanowi, że: Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. A par. 2. dodaje: Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w paragrafie 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Środowisko wydawców i dziennikarzy oraz organizacje społeczne od lat apelują o dekryminalizację zniesławienia. - Wielokrotnie podkreślaliśmy, że prawo karne nie jest proporcjonalnym środkiem ochrony reputacji. Obecność przestępstwa zniesławienia w kodeksie karnym wywołuje efekt mrożący, uderzając w wolność mediów i swobodę wypowiedzi, na czym tracimy wszyscy jako społeczeństwo demokratyczne – stwierdzają autorzy wspomnianej opinii. I dodają, że plany pozostawienia odpowiedzialności karnej za zniesławienie, zapowiedziane przez zespół działający przy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, zawodzą ich oczekiwania. - Samo złagodzenie i ograniczenie zakresu przestępstwa zniesławienia – choć jest krokiem w dobrą stronę – nie zniweluje efektu mrożącego związanego z art. 212 Kodeksu karnego – czytamy w opinii organizacji.

Jak podaje Marzena Błaszczyk z Sieci Obywatelskiej Watchdog, w Polsce SLAPP-y to najczęściej pozwy z art. 212 kodeksu karnego, o tzw. zniesławienie lub o naruszenie dóbr osobistych. Według analiz Watchdog, schemat takiego działania jest zwykle podobny. Dziennikarz lub aktywista skrytykuje działania polityka, spółki skarbu państwa czy korporacji, powołując się na udokumentowane przez siebie fakty. Niedługo potem zostaje oskarżony o zniesławienie z art. 212 kodeksu karnego lub otrzymuje pozew o naruszenie dóbr osobistych (art. 23 i 24 kc).

Czytaj: Prof. Safjan: Projekt szybkich zmian w prawie cywilnym prawie gotowy, ale wejście w życie niepewne>>

Czytaj w LEX: Problematyka konstytucyjności penalizacji zniesławienia > >

 

Trudniej na drodze cywilnej, więcej procesów karnych

Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego proponuje rezygnację z paragrafu drugiego artykułu 212 kodeksu karnego, który przewiduje karę pozbawienia wolności w przypadku czynów dokonanych za pomocą środków masowego komunikowania.  - Znika karalność pomówień niepublicznych, znika karalność pomówień wobec instytucji czy grup, znika zagrożenie karą pozbawienia wolności, znika karalność pomówień wobec osób pełniących funkcję publiczną, albo które o taką funkcję się ubiegają lub pełnił ją w przeszłości, chyba że celowo wobec takich osób stawia się zarzuty nieprawdziwe. Jeżeli wiec zarzut wobec osoby publicznej stawiany jest w przekonaniu, że jest on prawdziwy, choćby to przekonanie nie było dostatecznie uzasadnione, także nie ma karalności – wyjaśnia prof. Włodzimierz Wróbel, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Zdaniem środowisk zabiegających o zniesienie karalności zniesławienia, to krok w dobrym kierunku, ale niedostateczny. - Rezygnacja z kary pozbawienia wolności jest niewątpliwie dobrą zmianą – ale dalece niewystarczającą. W praktyce kluczowym elementem represyjnym postępowań o zniesławienie jest konieczność stanięcia przed sądem w charakterze oskarżonego i ryzyko usłyszenia wyroku skazującego. Nawet bowiem najłagodniejsza kara za popełnienie przestępstwa zniesławienia wiąże się ze statusem osoby karanej, który uniemożliwia wykonywanie wielu zawodów i pełnienie niektórych funkcji społecznych. Zapowiadana nowelizacja nic w tym zakresie nie zmieni – czytamy w apelu. A jego autorzy jeszcze raz proszą o rozważenie możliwości, całkowitej depenalizacji zniesławienia i pozostawienia w tym zakresie tylko drogi cywilnej.

- Zapowiedź redukcji odpowiedzialności karnej na podstawie artykułu 212 kodeksu karnego to dobra wiadomość – mówi dr Piotr Kładoczny, wiceprezes zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ale zaznacza, że najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak zniesienie kary pozbawienia wolności za zniesławienie. Natomiast zdaniem wypowiadających się w tej sprawie organizacji, wprowadzenie proponowanych zmian w praktyce oznaczałoby, że dziennikarze, wydawcy i inni uczestnicy debaty publicznej dalej musieliby się mierzyć z ryzykiem procesu karnego o zniesławienie. Podkreślają, że gdy nowa ustawa ograniczy możliwość wykorzystywania drogi cywilnej dla tłumienia krytyki, art. 212 kodeksu karnego byłby częściej środkiem wykorzystywanym do inicjowania spraw typu SLAPP, czyli tzw. strategicznych działań prawnych zmierzających do stłumienia debaty publicznej.

Sprawdź w LEX: Sygnaliści zewnętrzni a odpowiedzialność za zniesławienie > >

 

Cena promocyjna: 94.06 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 74.26 zł


Potrzebne kary na fake-newsy i trolle

Sprawa nie jest jednak tak oczywista i są argumenty za pozostawieniem karalności zniesławienia. Pisał o tym niedawno w serwisie Prawo.pl prof. Rafał Adamus z Uniwersytetu Opolskiego. - Choć jest to modny pogląd, to nie jestem zwolennikiem likwidowania przestępstwa zniesławienia w jego postaci podstawowej z art. 212 par. 1, ani w postaci kwalifikowanej z par. 2, tzn. dopuszczenia się czynu za pomocą środków masowego komunikowania. Byłoby to bowiem wylanie dziecka z kąpielą - stwierdził. I dodał, że jest druga strona medalu, czyli plaga, jaką stały się „fake-newsy”, czyli fałszywe informacje, które za pośrednictwem algorytmów, wykarmionych na zebranych danych, można kierować do szczególnie podatnych na nie osób. Jego zdaniem potrzebna jest adekwatna represja prawna wobec aktywności trolli.

Czytaj: Prof. Adamus: Słów kilka o tłumieniu krytyki publicznej>>

Zdaniem prof. Adamusa, należałoby zaznaczyć w ustawie karnej, że nie popełnia przestępstwa zniesławienia osoba, która występując za pośrednictwem środków masowego przekazu działała w interesie publicznym, zachowała szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu przekazywanych treści, a zwłaszcza sprawdziła zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub posiadając wyraźną zgodę osoby, której to dotyczy podała ich.

Na motywy związane z fake-newsami wskazuje także prof. Włodzimierz Wróbel, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. - Z jednej strony trzeba promować wolność słowa i wycofywać się ze środków reakcji prawno-karnej, które miałyby na celu hamowanie zwłaszcza swobody dziennikarskiej, obywatelskiego prawa do informacji. Z drugiej strony, trzeba chronić zwłaszcza obywateli - nie instytucje, nie funkcjonariuszy publicznych, nie podmioty działające w sferze publicznej - ale obywateli, przed bardzo groźnym atakiem za pomocą środków rozpowszechniania informacji – mówił, zapowiadając zmiany w artykule 212 kodeksu karnego. - Prawo nie powinno grozić więzieniem za „naruszenie dobrego imienia gminy” w artykule prasowym. Taka redukcja odpowiedzialności jest z naszego punktu widzenia zrozumiała sama przez się. Będą jednak pytania, jak miałaby być ograniczona i w jakim zakresie odpowiedzialność karna za naruszenie dóbr osobistych osób fizycznych. Bo naszym zdaniem wystarczy w takim przypadku odpowiedzialność cywilna – komentuje dr Kładoczny.

Czytaj: Dr Kładoczny: Zniesienie kary za zniesławienie lepsze niż redukcja>>

Czytaj również w LEX: Kwalifikowana postać przestępstwa zniesławienia a Prawo prasowe > >