Jak informuje Centralny Zarząd Służby Więziennej, w dniu 31 grudnia 2013 roku pojemność oddziałów mieszkalnych w jednostkach penitencjarnych wynosiła 83 660 miejsc zakwaterowania. A ponieważ przebywało w nich tylko 78 994 osadzonych, to zaludnienie oddziałów mieszkalnych w aresztach śledczych i zakładach karnych wynosiło 91,8 proc.
Rok wcześniej przebywało w placówkach penitencjarnych 84 156 osób, a średnio w całym 2012 roku - 82 558, co dawało zaludnienie na poziomie 98 proc. Podobny stan zaludnienia więzień utrzymywał się do października ubiegłego roku (83 295 osadzonych), by w kolejnym miesiącu spaść do 80 482 (o 2813 mniej). W grudniu 2013 roku nastąpił dalszy spadek o prawie 1,5 tys., co doprowadziło do liczby 78 994 osadzonych i tego niespotykanego dawno poziomu zaludnienia – 91,8 proc.
Co takiego stało się w tym czasie w Polsce? Jedyne wytłumaczenie tego zjawiska to wejście w życie nowelizacji kodeksu karnego. Od 9 listopada jazda na rowerze po pijanemu nie jest już przestępstwem, a jedynie wykroczeniem. Sądy musiały więc dostosować kary wymierzone pijanym rowerzystom do wchodzących w życie łagodniejszych przepisów. W listopadzie w życie weszła także zmiana progu, od którego kradzież z wykroczenia staje się przestępstwem. W nowelizacji zapisano, że jest to jedna czwarta minimalnego wynagrodzenia (dziś - 400 zł), a nie jak dotychczas 250 zł. Tu też sądy musiały dokonać przeglądu akt tysięcy spraw, dostosować orzeczone już wcześniej kary wobec tych kategorii skazanych i - tam, gdzie to konieczne - zamienić je na łagodniejsze, czyli np. zwolnić niektóre osoby z zakładów karnych. Nie nastąpiło to jednego dnia, ale mimo narzekań na taki ogrom pracy, sądy przeprowadziły tę operację. A w jej efekcie parę tysięcy skazanych opuściło zakłady karne. No i dało to blisko 4-tysięczny spadek polskiej populacji więziennej.
Czy ten relatywnie dobry wskaźnik może utrzymać się na dłużej? Raczej nie, bo według informacji Centralnego Zarządu Służby Więziennej zaludnienie zakładów karnych i aresztów śledczych w Polsce wynosiło od wielu lat do października 2013 roku średnio 97 – 98 proc. w skali kraju. Jednak ze szczegółowych danych statystycznych wynikało, że w wielu jednostkach zaludnienie przekraczało 100 procent. Podstawą tych statystyk jest jednak określona w kodeksie karnym wykonawczym norma trzech metrów kwadratowych na jednego więźnia, nie uznawana przez określającą standardy w tej dziedzinie Radę Europy. Norma ta jest jedną z najniższych w Europie, jest również niższa niż zalecana przez Europejski Komitet do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu lub Karaniu. Według rekomendacji tego komitetu powierzchnia przypadająca na jednego więźnia w celi wieloosobowej powinna bowiem wynosić minimum 4 m kw.
Gdyby więc zastosowano się do tej normy, zaludnienie wyniosłoby grubo ponad 100 procent. A do tego Krajowy Mechanizm Prewencji, którą to rolę spełnia w Polsce rzecznik praw obywatelskich, wskazuje również na problem włączania w ogólną pojemność zakładów karnych pomieszczeń takich jak np. izby chorych, oddziały dla matek z dzieckiem, cele izolacyjne do ogólnej powierzchni jednostek penitencjarnych.
Stosunkowo niski wskaźnik zaludnienia polskich jednostek penitencjarnych nie utrzyma się raczej na dłużej także dlatego, że cały czas jest długa kolejka osób skazanych na bezwzględne kary pozbawienia wolności oczekujących na wykonanie kary. Liczba ta szacowana jest w różnych okresach na około 35 – 45 tys. osób. Są w niej różne powody odkładania przyjęcia skazanego do więzienia (stan zdrowia, problemy rodzinne, nauka itp.), ale jako zasadniczy jest wymieniany w tym kontekście brak miejsc w zakładach karnych. Jednak niezależnie od struktury tej grupy, gdyby tylko niewielka część z tych osób stawiła się w placówkach penitencjarnych, natychmiast doszłoby w nich do przeludnienia.
Minister sprawiedliwości nie ma co cieszyć się z poprawy tej statystyki również dlatego, że rośnie liczba Polaków skazywanych na karę pozbawienia wolności za granicą. Obecnie ta liczba szacowana jest na kilkanaście tysięcy. Już obecnie część państw zabiega o przekazanie nam tych skazanych, a od 2017 roku w Unii Europejskiej państwa będą miały obowiązek przejmowania „swoich” więźniów.
Na budowę nowych i dużych więzień raczej się nie zanosi, więc jedyna szansa w zmianach proponowanych obecnie do kodeksu karnego, których skutkiem ma być szersze stosowanie nieizolacyjnych kar. Więcej: Andrzej Zoll: prawo ma być surowe, ale mniej represyjne
Oby te zmiany niedługo weszły w życie i oby przyjęły się w polskich sądach. W przeciwnym razie polskie więziennictwo czeka katastrofa.
Wyjątkowo luźno w naszych więzieniach
Od lat w polskich zakładach karnych i aresztach śledczych nie było tak luźno. W końcu grudnia przebywało w nich tylko niespełna 79 tys. osób, co stanowiło też tylko niecałe 92 proc. pojemności tych placówek. Nie jest to jednak efekt zmian w polityce karnej tylko skutek wypuszczenia paru tysięcy tzw. pijanych rowerzystów.