Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym, a bez tego naruszenia podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby utrudnione – tak ma brzmieć przepis zaproponowany właśnie przez posłów Prawa i Sprawiedliwości.

Więcej: Złamanie prawa w walce z koronawirusem nie będzie przestępstwem>>
 

Czemu ma o służyć? Zabezpieczeniu urzędników, którzy w trudnej pracy dla ratowania społeczeństwa mogą popełnić jakiś błąd? Czy może tuszowaniu grubych przekrętów i politycznych decyzji polityków z najwyższych szczebli administracji państwowej? 
W internecie trwa właśnie spór, czy to bardziej Lex Sasin, czy Lex Szumowski. Może to niesłuszne podejrzenia, że autorom projektu chodzi o uchronienie pierwszego przed zarzutami i ewentualną odpowiedzialnością za wydanie bez podstawy prawnej milionów na pakiety wyborcze, a drugiego przed oskarżeniami o dziwne zakupy maseczek i respiratorów.  
Autorzy tej nowelizacji muszą mocno się postarać by przekonać opinię publiczną, że nie temu ma służyć ta "dobra zmiana", tylko zabezpieczeniu porządnych urzędników przed naturalnym w tak trudnym czasie ryzykiem. 

Łatwiej by im to przyszło, gdyby jednocześnie równie szybko uchwalili przepisy zabezpieczające medyków przed zagrożeniem karnym i cywilnym związanym z leczeniem chorych na koronawirusa, co jest działalnością dość ryzykowną, bo przecież wciąż muszą eksperymentować. A jeszcze bardziej by się uwiarygodnili, gdyby szybko wycofali niedawną zmianę artykułu 37a Kodeksu karnego, zaostrzającą kary m.in. za błędy medyczne. Ale o tym jakoś nie słychać. 

Czytaj: W pandemii urzędnik jest bezkarny, ale lekarz - nie>>