Pisząc o wątpliwych osiągnięciach w kontekście rewizji stawek minimalnych, które często są wyznacznikiem zasądzenia prawnikowi z urzędu wynagrodzenia myślę o coraz częściej pojawiających się głosach oburzenia, zdziwienia czy zażenowania dobiegających z obu najbardziej zainteresowanych samorządów prawniczych.
Gdyby brać pod uwagę zmiany rozporządzeń regulujących wynagrodzenie pełnomocników i na tej podstawie rozliczać efektywność głosów sprzeciwu i całej machiny lobbingowej należałoby natychmiast wprowadzić bezwzględną cenzurę. W ostatnim czasie zmniejszono 6-krotnie (z 360 zł na 60 zł) stawki minimalne w sprawach o uznanie postanowień wzorca umowy za niedozwolone i uregulowano na poziomie 120 zł stawkę minimalną w sprawach o odszkodowanie lub o zadośćuczynienie związane z warunkami wykonywania kary pozbawienia wolności obniżając nawet 60-krotnie dotychczas obowiązujące progi kwotowe.
Prócz nieracjonalnych stawek wynagrodzenia, na krytykę zasługuje też sam mechanizm ich przyznawania. Wniosek o przyznanie kosztów nieopłaconej pomocy prawnej powinien zawierać oświadczenie, że opłaty nie zostały zapłacone w całości. Część sądów i prokuratur rozumie przez to formułkę „wnoszę o przyznanie kosztów nieopłaconej w całości pomocy prawnej”, część oczekuje jeszcze dopisania, że pełnomocnik oświadcza, iż nieopłacone koszty pomocy prawnej nie zostały opłacone w całości. Przezorny zawsze ubezpieczony, lepiej więc pisać więcej niż zostać obiektem pouczeń referendarzy sądowych procedujących w przedmiocie przyznania kosztów pełnomocnikowi.
Dalej jednak nie jest wcale lepiej. Podstawę zasądzenia wysokości wynagrodzenia stanowią stawki minimalne jednak zdarza się miarkowanie zasądzanej wysokości opłat poniżej jednej stawki minimalnej.
Z ciekawszych przypadków wiem, że prokurator odmówił przyznania wynagrodzenia adwokatowi, który zgłosił się do sprawy jako obrońca z urzędu, wniósł o przeprowadzenie przy jego obecności czynności procesowych, w których może brać udział oraz o umożliwieniu mu zapoznania się z aktami sprawy. Postępowanie umorzono, a obrońca napisał dodatkowo opinie o odmowie sporządzenia środka zaskarżenia. Odmowę przyznania mu wynagrodzenia wyjaśniono tym, że nie wziął on udziału w czynności przed osobą prokuratora, choć jedyna jaka się odbyła po przystąpieniu do sprawy – ponowne przesłuchanie osoby pokrzywdzonej, która wycofała dotychczasowe zeznania – została przeprowadzona bez poinformowania o niej obrońcy.
Nie łatwiej jest w sądach, gdzie przykładowo pełnomocnik jadący na rozprawę może otrzymać zwrot kosztów podróży, ale raczej jak za bilet PKP w drugiej klasie niż za paliwo wlane do baku samochodu, choćby i przedstawił na jego zużycie odpowiedni dokument.
Praktyka sądów administracyjnych jest warta przybliżenia. Z jednej strony są one solidnymi płatnikami, a sekretariaty często niezwłocznie same rozsyłają prośby o wystawienie rachunków. Z drugiej strony zasądzane (ustalone) stawki wynagrodzenia stanowią obrazę dla autorytetu tychże sądów. Wszak wojewódzkie sądy administracyjne to odpowiednik sądów apelacyjnych, a Naczelny Sąd Administracyjny konstytucyjnie równy jest Sądowi Najwyższemu. Trybunał Konstytucyjny ratuje niskie stawki za sporządzenie skargi konstytucyjnej praktyką zasądzania ich 6-krotności, w sądach administracyjnych tylko wyjątkowo można otrzymać wynagrodzenie wyższe niż stawka minimalna.
Tymczasem stawka minimalna za pomoc prawą z urzędu przed sądem administracyjnym to 240 zł. Za sporządzenie i wniesienie skargi kasacyjnej do NSA należy się 75% tej stawki, a za sporządzenie opinii o odmowie wniesienia skargi kasacyjnej 50% stawki. Jest to rozwiązanie ciekawe, zaczerpnięte za pewne z sądownictwa powszechnego, gdzie z założenia postępowanie w pierwszej instancji jest bardziej czasochłonne niż w instancji apelacyjnej. W postępowaniu sądowoadministracyjnym skarga kasacyjna owszem jest wyłącznie zwyczajnym środkiem zaskarżenia, ale obarczona jest nie tylko przymusem adwokacko-radcowskim, ale w przeciwieństwie do apelacji jej podstawy zostały ograniczone. Do tego w obu instancjach sprawa w przeważającej większości przypadków kończy się na pierwszej rozprawie. Konkludując trudniej jest sporządzić skargę kasacyjną niż skargę do sądu administracyjnego. Ustawodawca jednak uważa chyba inaczej, a przynajmniej daje temu wyraz w przyjętych kryteriach wynagrodzenia.
Żeby w ogóle dostać jakiekolwiek pieniądze za sporządzenie opinii o odmowie wniesienia skargi kasacyjnej sądy administracyjne często oczekują przedstawienia dowodu nadania takiej opinii stronie, a zdarza się, że chcą poznać treść samej opinii, choć wewnętrzne regulacje adwokatury na to nie pozwalają. Czasem sądy zgadzają się z pełnomocnikami i przyznają im także zwrot kosztów korespondencji uznając to jako uzasadnione wydatki, innym razem wskazują - przedstawiając bogatą już linię orzeczniczą -, że tzw. drobne wydatki (które pochłaniają i 20% wynagrodzenia) obciążają wyłącznie pełnomocników.
Nie chce sobie nawet wyobrażać jak sędziowie sądów administracyjnych mający w referatach 9 (sędziowie NSA) do 12 spraw miesięcznie, w których są sprawozdawcami na rozprawach, a więc piszą w tych sprawach uzasadnienia zareagowaliby na postulat żeby płacić im „od sprawy” wedle stawek minimalnych adwokatów uznając koszty wysłania wyroków jako drobne wydatki.
Jeśli już pełnomocnik przebrnie przez krętą drogę zasad przyznawania wynagrodzenia pozostaje wystawienie dokumentu księgowego. I tutaj może czekać niemiła niespodzianka, bo choć już od kilku lat nie istnieje wymóg podpisywania faktur VAT, zdarza się zwracanie ich pełnomocnikom z powodu braku podpisu.
To chyba ostatnia pułapka „formalna”. Po tym pozostaje już tylko czekać – niekiedy i wiele miesięcy, po dokonaniu formalności – na uregulowanie należności przez sąd. Jak się więc wydaje nie tylko kwoty wynagrodzeń ale i procedury ich przyznawania wymagają rewizji.
Autor, Karol Pachnik jest doktrem nauk prawnych i adwokatem
Trudna droga obrońcy do wynagrodzenia za urzędówki
Głównym postulatem w dyskusji o tzw. urzędówkach jest ich zwiększenie pełnomocnikom z urzędu. Choć na tym polu osiągnięcia są wątpliwe, równie karkołomna jest sama droga do uzyskania gratyfikacji za świadczenie takiej pomocy prawnej - pisze adwokat Karol Pachnik.