To kolejne wystąpienie RPO w sprawie placówki w Gostyninie. Od 2014 roku umieszczane są w niej osoby uznane za stwarzające zagrożenie dla społeczeństwa, skazane uprzednio m.in. za najcięższe przestępstwa seksualne, w tym zabójstwa dzieci. Początkowo miało to być miejsce dla kilkunastu, szczególnie niebezpiecznych osób z zaburzeniami psychicznymi (nie chorych psychicznie). Ośrodek jest obecnie na granicy pojemności - na 60 miejsc przebywa tu 57 pacjentów.
Rozwiązaniem dozór elektroniczny?
Adam Bodnar uważa, że konieczna jest nowelizacja ustawy dotyczącej ośrodka. Proponuje szereg rozwiązań będących pokłosiem zarówno wizytacji pracowników Biura RPO jak i skarg umieszczonych tam osób. Jedną z propozycji jest stosowanie systemu dozoru elektronicznego w przypadku tych pacjentów, którzy mogliby opuścić ośrodek.
Zgodnie z przepisami może o to wnioskować dyrektor placówki i dotąd występował o to w przypadku pięciu pacjentów. Na możliwość zastosowania nadzoru prewencyjnego wskazywała opinia pracowników - psychiatry, psychologów - placówki. Sąd nie zwolnił żadnego z nich. Nieoficjalnie - jak mówią osoby pracujące w ośrodku - może to wynikać z obaw sędziów.
- W tym kontekście - uwzględniając, jak trudna jest to decyzja dla sądu - proponujemy przyznanie mu dodatkowego instrumentu przy orzekaniu nadzoru prewencyjnego. Chodzi o system dozoru elektronicznego, czyli elektroniczne obrączki - proponuje RPO. W jego ocenie system mógłby stanowić większą gwarancję nadzoru nad osobą zwolnioną z ośrodka.
- Niezbędne są jednak zmiany legislacyjne, które wprost uregulują stosowanie SDE przy nadzorze prewencyjnym - dodaje.
RPO podnosi też, że nadal nie zaczęła się budowa nowego ośrodka, który ma rozwiązać problemy lokalowe Gostynina. Początkowo sale miały być dwuosobowe, obecnie w niektórych umieszcza się nawet po osiem osób, z wykorzystaniem łóżek piętrowych.
- Plan budowy nowego budynku musi być dokładnie przemyślany, skoro mają tam przebywać ludzie zamknięci na wiele lat albo nawet dożywotnio. Trzeba im zapewnić zajęcia terapeutyczne, zagospodarować czas wolny, zapewnić aktywność fizyczną i prace aktywizujące. Planowana nowelizacja rozporządzenia, przewidująca nieokreślanie pojemności pokoi, jedynie usankcjonuje obecne przepełnienie sal. Nie spowoduje też, że przestaną być naruszane prawa pacjentów do humanitarnego traktowania, do prywatności i warunków umożliwiających terapię - podkreśla RPO. Zaznacza, że celem KOZZD jest prowadzenie postępowania terapeutycznego, a nie sama "izolacja od społeczeństwa".
Badania lekarskie w kajdankach
Kolejnym problem sygnalizowanym przez RPO, są środki stosowane wobec pacjentów Gostynina podczas wizyt u lekarzy specjalistów. Z ich relacji, wynika, że są zawożeni do lekarza w kajdankach i w asyście pracowników ochrony. Te kajdanki nie są też ściągane podczas badania, a ochroniarz jest przy nim obecny.
- O tym, czy lekarz potrzebuje wsparcia pracownika ochrony, powinien decydowac nie kierownik Gostynina ale sam lekarz. Ustawa nie daje też podstaw prawnych do przeprowadzania koniecznego zabiegu lekarskiego, jeśli pacjent się na to nie zgadza - zaznacza RPO.
Przepustki losowe - w Gostyninie brak
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zwraca też uwagę, że osoby przebywające w Gostyninie nie dostają przepustek losowych na pogrzeb najbliższych. Wnioski takie kierownik placówki kieruje do sądu w Płocku, a ten jednoznacznie odmawia. Takiej okoliczności nie przewiduje ustawa dotycząca placówki, mimo że przykładowo w zakładzie karnym przepustka losowa na pogrzeb osoby bliskiej istnieje.
- Ta luka prawna powinna być usunięta, biorąc pod uwagę art. 8 Konwencji Praw Człowieka o prawie do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Ustawodawca powinien przewidzieć możliwość udzielania takich przepustek pod konwojem - dodaje RPO.
Pierwsza skarga do Strasburga
Jeden z pacjentów o którego zwolnienie z Gostynina wnioskował dyrektor skierował skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Podniesiono w niej naruszenia przepisów Konwencji Praw Człowieka m.in. w zakresie przesłanek do pozbawiania wolności i zakazu podwójnego karania za ten sam czyn.
Czytaj: Pacjent Gostynina skarży się do Strasburga>>
Według nieoficjalnych informacji skarżący spędził w więzieniu ok. 10 lat. Nie był karany za pedofilię. Na kilka miesięcy przed zakończeniem odbywania kary przeniesiono go do systemu terapeutycznego z powodu wykrytych zaburzeń osobowości i preferencji seksualnych, a następnie na obserwacje do Gostynina.
- Po obserwacji wyszedł na wolność. Cała procedura związana z umieszczeniem go w ośrodku trwała ok. 10 miesięcy. Znalazł pracę, założył rodzinę. Był pod nadzorem policji, w żaden sposób go nie naruszył. Po tym okresie umieszczono go w ośrodku. Mimo opinii tamtejszych lekarzy i wniosków dyrektora o zwolnienie go z placówki, nadal w niej przebywa - mówi informator portalu Prawo.pl.