Zdaniem autora wynika to z braku synchronizacji przepisów poszczególnych aktów, a przez to konieczność żmudnego niekiedy odtwarzania woli ustawodawcy. Co więcej, brak przejrzystości skutkuje tym, że mogą zaistnieć sytuacje, w których - w zależności od przyjętej wykładni - osoby zatrudnione w takich samych jednostkach organizacyjnych prowadzonych przez różne jednostki samorządu terytorialnego będą kwalifikowane do pracowników samorządowych bądź też nie. Biorąc pod uwagę zakres odmienności statusu prawnego pracowników samorządowych w porównaniu z regulacjami kodeksu pracy (chociażby kwestie wynagrodzeń, czy też sposobu wykonywania poleceń służbowych), a także fundamentalną zasadę pewności prawa, należy postulować podjęcie działań legislacyjnych prowadzących do zaprowadzenia przejrzystości w omawianej materii.
Ustawodawca wprowadził co prawda w ustawie o pracownikach samorządowych pewne rozwiązania nieznane na gruncie ustawy z 1990 r. (jak choćby art. 4 ust. 2), jednak nie do końca rozwiały one wątpliwości wysuwane w poprzednim stanie prawnym. Należy zatem postulować dalsze zmiany w tym kierunku.
W szczególności pożądanym rozwiązaniem wydaje się mozolny, ale konieczny przegląd przepisów prawa ustrojowego w kierunku ujednolicenia stosowanych w nich pojęć pod kątem ich spójności z aparaturą, którą posługuje się ustawa o pracownikach samorządowych. Ewentualnie dokonanie działania odwrotnego polegającego na bardzo szerokim uwzględnieniu w definicji pojęcia pracownika samorządowego wprowadzonego ustawą o pracownikach samorządowych rozwiązań przyjętych w aktach prawa ustrojowego. - Osobiście uważam, że bardziej pożądany jest wybór pierwszego rozwiązania. Nie tylko uniknie się dzięki temu nadmiernego rozbudowywania ustawy o pracownikach samorządowych, ale wartością samą w sobie będzie większa spójność przepisów administracyjnoprawnych w kwestii terminologicznej - stwierdza autor artykułu.
Więcej: "Samorząd Terytorialny" - numer 3 z 2011 r.