Krzysztof Sobczak: Jaki będzie ostateczny projekt ustawy porządkującej tę sytuację?
Krystian Markiewicz: To będą dwa projekty. Myślę, że pierwszym tygodniu lutego je zaprezentujemy.
Czytaj: Uregulowanie statusu tzw. nowych sędziów - w dwa albo cztery lata>>
Czy to ma być taki kalendarz, żeby ustawa została uchwalona gdzieś tak w okolicy wyborów prezydenckich, by była do podpisu przez nowego prezydenta?
Takie założenie przyjęliśmy od początku naszych prac, bo było przecież wiadomo, że ustawa, którą my projektujemy, nie może liczyć na podpis Andrzeja Dudy. Zakładamy więc, że w lipcu ta ustawa będzie uchwalona i trafi już na biurko nowego prezydenta, który obejmie urząd 6 sierpnia.
Rozumiem, że dwa projekty, to dwa warianty działania. Czym będą się różnić?
Trzeba zacząć od tego, że szczegółowo analizowaliśmy opinię Komisji Weneckiej dotyczącą abstrakcyjnych pytań ministra sprawiedliwości o kierunkach zmian w prawie, które mają rozwiązać problem neo-sędziów. Komisja z jednej strony kładzie nacisk na to, aby przyjęty mechanizm uzdrowienia był sprawny, a z drugiej sugeruje rozwiązania, które znacznie wydłużają horyzont czasowy, w którym cała ta operacja mogłaby się zakończyć. Nie było więc innego wyjścia jak pokazać z jednej strony sprawny mechanizm, oparty na złożeniu ustawowego powrotu na poprzednie stanowiska, jak i alternatywny, który wydłuża całą ścieżkę, bo po drodze wprowadza elementy podejmowania decyzji „etapowych” przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Tak jak w życiu, coś trzeba poświęcić, by osiągnąć coś innego. Na pewno obydwa są zgodne z polską Konstytucją i standardami europejskimi, choć mechanizmy w nich zaszyte nieco się różnią.
Czytaj: Prof. Łętowska: Komisja Wenecka pomaga w przywróceniu ładu konstytucyjnego w Trybunale>>
Czy pierwszy wariant to realizacja wcześniejszego założenia, że ustawa określi zasadnicze zasady i nie będzie indywidualnego określania statusu tzw. neo-sędziów?
Tak, wychodzimy z założenia, że sprawa statusu wadliwie powołanych sędziów została przesądzona w wyrokach europejskich trybunałów i sądów polskich. Teraz obowiązkiem ustawodawcy jest wykonanie tych orzeczeń. Czyli ustawa nie będzie kreować jakiegoś nowego stanu, tylko stwierdzi to, co jest rozstrzygnięte w tych wyrokach. Ustawa więc potwierdzi, że te akty powołania są nieskuteczne, a na tej podstawie każda z tych osób dostanie informację, jaki jest jej nowy status. Generalna wadliwość odnosi się do każdego indywidualnego aktu powołania na urząd sędziego.
Czy powołania tej największej grupy, czyli asesorów powołanych po raz pierwszy na urząd sędziego, też będą uznane za nieważne?
Nie, żaden z tych dwóch wariantów nie będzie dotyczył tej grupy, liczącej około 1600, może już 1700 osób. One z mocy ustawy będą miały potwierdzony swój status. W tej grupie są też asystenci i referendarze sądowi po egzaminie sędziowskim. W przypadku tych osób za istotny argument uznaliśmy to, że rola tzw. neo-KRS w procesie nominacji była marginalna lub zachodziła anormalna sytuacja motywacyjna tych osób.
Ta druga połowa już nie jest tak jednolita. Zacznijmy od sędziów awansowanych do sądów wyższych instancji. Będzie obowiązywać zasada: wracajcie, skąd przyszliście?
Tak, pozostają sędziami, bo tego konstytucyjnego statusu nie utracili, a zmienia się ich służbowe stanowisko. Zmiana tego stanowiska nastąpiła na podstawie ustawy, a nie Konstytucji.
Zobacz w LEX: Zażalenie i postępowanie zażaleniowe – stan obecny i planowane zmiany > >
Czy ta zapowiedź o pozostawieniu ich na jakiś czas na delegacji w tym sądzie, do którego nieskutecznie awansowali, obowiązuje?
Osoby, które wcześniej były sędziami, bo tylko sędzia może być delegowany do innego sądu, według naszego projektu uzyskują taką delegację na okres dwóch lat, z możliwością jej przedłużenia, jeśli zainteresowany będzie chciał wziąć udział w konkursie na to stanowisko i procedura jeszcze będzie trwała.
Będzie możliwość odwołania takiego sędziego z delegacji?
Będzie, bo przecież wiemy, że niektóre z tych awansów były skandaliczne, była to wręcz swego rodzaju zapłata za usługi dla poprzedniej władzy. Są w tej grupie też osoby, które wcześniej nieskutecznie starały się o awans, czasem wiele razy, albo mają postępowania dyscyplinarne, a nawet karne. Krajowa Rada Sądownictwa będzie mogła cofnąć taką osobę z delegacji. To będzie elastyczne narzędzie, które pozwoli sądom na przejście w miarę suchą stopą przez ten trudny okres.
A co z trzecią grupą, czyli osobami, które przyszły z innych zawodów prawniczych? Stracą status sędziowski?
One nigdy nie nabyły tego statusu. Ustawa tylko to stwierdzi i osoby te przestana sądzić. Będą jednak mogli pozostać w sądach jako referendarze sądowi.
To jeszcze wyjaśnijmy, co z sędziami powołanymi po 2018 r. w Sądzie Najwyższym.
Tam miała miejsce kwalifikowana wada, bo nie tylko nie było wniosku zgodnie z konstytucją ukształtowanej KRS, to jeszcze zabrakło udziału samorządu w procesie nominacyjnym, ignorowane były zabezpieczenia sądowe przy odwołaniach kandydatów. W każdym razie osoby, które według orzeczeń europejskich trybunałów i krajowych sądów nie tworzą sądu w rozumieniu Konstytucji i prawa międzynarodowego, stracą status sędziego Sądu Najwyższego. Co ważne, tu nie będzie delegacji, te osoby przestaną orzekać wraz z wejściem w życie ustawy.
Czy osoby, które były wcześniej sędziami, „wrócą skąd przyszły”? Jest taka opinia, że sędzia sądu powszechnego powołany do Sądu Najwyższego, traci ten poprzedni status, bo to inny rodzaj sądu. Taki problem może mieć pierwsza prezes Małgorzata Manowska, która wcześniej była sędzią sądu apelacyjnego.
Znam tę opinię, ale my w Komisji Kodyfikacyjnej nie zgadzamy się z nią. Analizowaliśmy to i w naszym projekcie przyjmujemy, że taka osoba może wrócić do poprzedniego sądu. Wynika to z faktu, że na poziomie Konstytucji takie osoby zostały skutecznie wcześniej powołane na urząd sędziego. Tylko na poziomie ustawowym doszło do zmiany ich miejsca służbowego i ustawa tez może sprawić, że powrócą na to miejsce.
Komisja Wenecka sugeruje możliwie krótki czas trwania takiej procedury. Jak długo może potrwać realizacja tego wariantu?
Dodajmy, bo to nie mniej ważne, że czas, który Polska otrzymała na wykonanie wyroku pilotażowego Wałęsa przeciwko Polsce upłynie 23 listopada 2025 r. Realny początek zmian to oczywiście podpisanie przez prezydenta dwóch ustaw, tej o której mówimy oraz ustawy o KRS. Szacujemy, że wariant ustawowy pozwoli zakończyć zdecydowaną większość konkursów do jesieni 2027 r. W tym czasie dobiegłyby końca te dwuletnie ustawowe delegacje sędziów awansowanych, a jednocześnie wyjaśniłoby się, czy uzyskują ten nowy status w konkursie organizowanym przed legalną KRS, czy też wracają na poprzednie stanowisko. Status pozostałych grup neo-sędziów byłby uregulowany już wcześniej bezpośrednio na podstawie ustawy. Co ważne, wraz z wejściem w życie ustawy, minister sprawiedliwości mógłby od razu ogłaszać konkursy na wolne stanowiska. I co najważniejsze może: od tego momentu nie byłyby już wydawane orzeczenia wadliwe w powodu niekonstytucyjnego powołania sędziego.
Czytaj w LEX: Nowe zasady wysyłania pism w postępowaniu cywilnym > >
Jeśli więc nowy prezydent podpisałby w sierpniu ustawę, to już jesienią tego roku mogłyby zacząć się te konkursy?
Takie jest założenie projektu ustawy. To oczywiście musi trochę potrwać, bo tych konkursów będzie dużo, ale jest realne, że te dwuletnie delegacje wystarczą, by bezkolizyjnie uregulować status tych sędziów, którzy zasługują na awans.
Cena promocyjna: 179.25 zł
|Cena regularna: 239 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 179.25 zł
To teraz wariant drugi – jakie różnice?
Ten wariant jest bardziej skomplikowany, bo to nie ustawodawca rozstrzygałby pewne rzeczy, tylko Krajowa Rada Sądownictwa, od uchwał której służyłoby odwołanie do Sądu Najwyższego.
Powołana na nowo według zasad zgodnych z Konstytucją.
Tak, tylko to jest jeszcze sprawa otwarta, bo tryb powoływania nowej KRS jest uregulowany w ustawie, którą prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego. A więc jest kwestia, czy zapadnie w tej sprawie wyrok, czy może prezydent wycofa wniosek i ustawę podpisze, a może trzeba będzie uchwalić nową ustawę w tej sprawie. W każdym razie prawidłowo powołana KRS będzie potrzebna do tego drugiego wariantu rozwiązywania problemu neo-sędziów już na pierwszym etapie. Według naszych szacunków organ ten mógłby się ukonstytuować w grudniu tego roku i od stycznia 2026 r. przystąpiłby do weryfikacji wadliwie powołanych sędziów.
Indywidualnie?
Grupowo jak sugeruje Komisja Wenecka. Grup jest kilka, ale w dużym uproszczeniu możemy mówić o czterech, o których już wspominaliśmy. Wszystkie wcześniejsze uchwały KRS musiałyby być uchylone, postępowania umorzone, a każda z osób byłaby zakwalifikowana do którejś z grup. Te uchwały musiałyby być opublikowane w Monitorze Polskim. One też musiałyby wskazywać, jakie są skutki tej procedury. Ta najliczniejsza grupa, czyli około 1700 osób według obecnych szacunków, które otrzymały powołania po odbyciu asesury i po egzaminie sędziowskim, byłaby potraktowana „hurtowo”, czyli ich status zostałby konwalidowany na podstawie ustawy. Pozostałe powołania byłyby przyporządkowane do grup czy też kohort, jak je nazywa Komisja Wenecka. Jedni dowiedzieliby się, że formalnie wracają do sądu, do którego wcześniej zostali prawidłowo powołani, ale pozostają na ustawowej czasowej delegacji w sądzie, w którym obecnie pracują, a osoby, które nie były wcześniej sędziami, traciłyby status. Wszystkie te osoby miałyby prawo odwołania do Sądu Najwyższego.
To byłaby znacznie dłuższa procedura.
Oczywiście. Ona już na starcie byłaby wolniejsza, bo najpierw nowa KRS musiałaby mieć parę miesięcy na ukonstytuowanie się i przygotowanie do pracy. Potem rozpatrywanie tych spraw też musi potrwać. No i na końcu odwołanie do Sądu Najwyższego, w którym po zmianach zostanie zapewne około 50 sędziów. Nawet gdyby zajmowali się tylko tymi odwołaniami, to zajmie to jakiś czas, a przecież Sąd Najwyższy ma też inne zadania. Gdy ta procedura odwoławcza dobiegnie końca, uchwały KRS będą publikowane i dopiero wtedy minister sprawiedliwości będzie mógł ogłaszać konkursy na wolne stanowiska. Co ważne, w tym wariancie poszczególne etapy następują po sobie, podczas gdy w pierwszym dzieją się równolegle w znaczeniu takim, że konstytuowanie się KRS nie stoi na przeszkodzie ogłaszaniu konkursów i ich prowadzaniu na poziomie sądowym. Minister będzie mógł ogłaszać konkursy nawet gdy jeszcze nowa KRS nie rozpocznie pracy, ponieważ pierwsze czynności z tym związane mają miejsce w sądach. Tam zbierane są opinie, wypowiadają się zgromadzenia sędziów i dopiero to trafia do KRS. W drugim wariancie najpierw musiałyby być rozstrzygnięcie decyzje co do kohort, rozstrzygnięte odwołania, a dopiero później mogłyby się odbyć konkursy.
Jak jest szacowany czas postępowania według tego drugiego wariantu?
Według naszych wyliczeń to potrwa co najmniej o kilkanaście miesięcy, a nawet o dwa lata dłużej, niż w wariancie pierwszym. Czyli finał operacji byłby w 2029, a może nawet 2030 roku.
Sprawdź w LEX: Sędziowie a ubezpieczenia społeczne > >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.