Zacznijmy od kwestii fundamentalnej z punktu widzenia każdego postępowania ukierunkowanego przeciwko sędziom powołanym od 2018 r., czyli podstawy wadliwości ich powołania. Mamy do czynienia z twierdzeniami obecnymi powszechnie w debacie publicznej, że te powołania są wadliwe, bezskuteczne, nieważne albo podważalne, dotknięte wadą ze względu na niekonstytucyjny skład KRS, czyli organu, którego rekomendacja otwiera procedurę powołania sędziego przez prezydenta. Te twierdzenia opierają się - po pierwsze - na założeniu, że w Konstytucji obowiązuje norma lub zespół norm, które pozwalają na stwierdzenie, że ukształtowanie tzw. sędziowskiej części KRS wymaga, by jej członków/sędziów wybierali sami sędziowie. I oznacza, że niekonstytucyjne jest powierzenie tego wyboru innemu podmiotowi, szczególnie zaliczającemu się do obszaru władzy ustawodawczej. A to z kolei powoduje, że sam organ KRS - ze względu na ten wybór - jest obecnie niekonstytucyjny, a w dalszej perspektywie jego uchwały są uchwałami, które nie wywołują skutków prawnych. Prezentowane są także tezy, iż podstawą wadliwości KRS jest niereprezentatywność składu sędziowskiego tego organu. Wynikająca z powołania sędziowskich członków Krajowej Rady Sądownictwa w sposób naruszający konstytucyjny balans pomiędzy władzami. W konsekwencji uznaje się, że konkursy przeprowadzone przez tak ukształtowaną KRS były niereprezentatywne i nietransparentne.
Czytaj: Wadliwie powołany sędzia zapłaci państwu odszkodowanie?>>
Powyższe stanowi podstawę do twierdzenia, że ze względu na niezgodność z Konstytucją regulacji dotyczących KRS, mamy do czynienia z wadliwością samej procedury powoływania sędziowskich przedstawicieli do Rady, wzmacnianą wskazaniem, że w procesie wyboru przedstawicieli sędziów do KRS dochodziło do nepotystyczno-korupcyjnych procesów przy rekomendacjach kandydatów, podpisywaniu list, innymi słowy, że przedstawiciele sędziów w KRS są niereprezentatywni, a wybory były niezgodne z prawem. Mamy też argumenty związane z orzecznictwem ETPCz i TSUE w tzw. grupie spraw polskich, w których stwierdza się, że sądy ukształtowane w składach, w których zasiadają sędziowie powołani w wyniku rekomendacji udzielonej przez KRS ukształtowanej po zmianach z 2017 r., nie tworzą bezstronnego i niezawisłego sądu w rozumieniu przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka lub regulacji prawa Unii Europejskiej. Przy czym te argumenty nie odnoszą się do płaszczyzny konstytucyjnej, bo trybunały unijne działają w oparciu o inne regulacje prawne. Na podstawie tych orzeczeń więcej nie możemy powiedzieć. Stwierdzają sprzeczność z Konwencją i prawem UE, nakładają na Polskę obowiązek podjęcia działań, które mają przywrócić praworządność, czyli zgodność z wymaganiami prawa europejskiego, ale nie odnoszą się do Konstytucji. Stanowisko ETPCz oraz TSUE ma jednak znaczenie dla oceny konstytucyjności regulacji dotyczących KRS, a w konsekwencji oceny przeprowadzanych przed tym organem konkursów na stanowiska sędziowskie, uznaje się bowiem, że standardy konwencyjne i unijne oraz standard konstytucyjny są tożsame, co przesądza, że sądy ukonstytuowane z sędziów powołanych w wadliwej procedurze nie spełniają dziś konstytucyjnego standardu prawa do sądu.
Cena promocyjna: 94.06 zł
|Cena regularna: 99 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 71.28 zł
Różna sytuacja sędziów SN i tych powołanych do sądów powszechnych
W dyskusji przywoływana jest też uchwała trzech połączonych Izb SN z 23 stycznia 2020 r. Zgodnie z nią sędziowie powołani w wadliwej procedurze do SN nie posiadają votum do orzekania i nie konstytuują sądu. Te składy są zawsze wadliwe i dotknięte odpowiednimi, negatywnymi przesłankami procesowymi, niezależnie od tego, czy możemy znaleźć jakieś personalne podstawy, by stwierdzić, że taki sędzia in concreto stwarzał zagrożenie dla zasad bezstronności i niezawisłości. Ta sama uchwała inaczej podchodzi do sędziów sądów powszechnych. W ich przypadku wprowadza się test bezstronności, wymaga się uprawdopodobnienia dla wyłączenia takiego sędziego, że wadliwe powołanie tworzyło stan zagrożenia dla bezstronności i niezawisłości w realiach konkretnej sprawy.
Wynika z tego, że po pierwsze, nie ma żadnej generalnej zasady co do tego, czy ci sędziowie (sądów powszechnych) dysponują votum, czy też nie, i po drugie, że istnieje procedura legitymizacji tych sędziów właśnie polegająca na prewencyjnej czy następczej kontroli bezstronności i niezawisłości. Wadliwość powołania sędziów sądów powszechnych na podstawie rekomendacji KRS w składzie ukształtowanym po zmianach z 2017 r. ma tym samym charakter swoiście warunkowy, uzależniony od oceny okoliczności osobistych związanych z konkretnym sędzią powołanym w wadliwej procedurze oraz wpływu okoliczności związanych z powołaniem w wyniku rekomendacji KRS po zmianach z 2017 r. na spełnienie w jednostkowej sprawie minimalnego standardu niezawisłości i bezstronności sędziego. Ocena konsekwencji wadliwego powołania sędziów sądów powszechnych w orzecznictwie wypracowanym w ramach prewencyjnej oraz następczej kontroli prawidłowości składów sądów jest nad wyraz zróżnicowana. W niektórych rozstrzygnięciach przyjmuje się, że wadliwie powołani sędziowie nie tworzą sądu w rozumieniu konstytucyjnym, konwencyjnym i unijnym, w innych - wskazuje na brak votum po stronie tak powołanych sędziów. Są jednak orzeczenia, i to bynajmniej nie marginalne, wedle których wadliwość powołania sama w sobie nie przesądza o niespełnieniu minimalnych instytucjonalnych warunków bezstronności i niezawisłości. W tych przypadkach kontrola prawidłowości składu – prewencyjna lub następcza – nie prowadzi do wyłączenia sędziego od orzekania w konkretnej sprawie (gdy ma charakter prewencyjny) lub nie skutkuje uchyleniem orzeczenia wydanego z udziałem wadliwie powołanego sędziego (gdy ma charakter następczy). To sprawia, iż ocena skutków wadliwości powołania na urząd sędziego jest na poziomie sądów powszechnych w świetle orzecznictwa nad wyraz niejednorodna.
Skutkuje to tym, że ze względu na stanowisko zawarte w uchwale trzech połączonych izb SN, raczej nie można będzie formułować roszczeń regresowych wobec tych sędziów, którzy przeszli pozytywnie test bezstronności. Można by je rozważać w odniesieniu do tych sędziów, w przypadku których doszło do wyłączenia w wyniku kontroli uprzedniej albo uchylenia orzeczenia w wyniku kontroli następczej. Ale problem polega na tym, że właśnie ze względu na wyłączenie lub korektę sądu odwoławczego, te sprawy nie trafiają do ETPCz. Pozostaje zatem kategoria przypadków orzeczeń wydawanych przez sędziów wadliwie powołanych, których nie wyłączono od orzekania ze względu na zarzut wadliwego powołania oraz sytuacje, gdy w toku postępowania nie wszczęto prewencyjnej lub następczej kontroli prawidłowości składu sądu. Pierwsza kategoria wywoływać może trudności z uwagi na pozytywną kontrolę prawidłowości składu przez sąd, tym bardziej znaczącą, gdy była dokonana przez sąd w składzie niewadliwym. Druga z kolei wywoływać może wątpliwości z uwagi na brak działania mającego na celu weryfikację prawidłowości składu przez strony i w konsekwencji twierdzenie, że oznacza to akceptację orzekania przez tak ukształtowany sąd przez zainteresowanych.
Być może to spowodowało, że przedstawiona propozycja uruchomienia powództw regresowych odnosi się wyłączenie do sędziów Sądu Najwyższego. W przypadku sędziów SN w kontekście zarysowanych wyżej uwag roszczenia regresowe byłoby dopuszczalne co do zasady. Jednak stanowisko w tym zakresie opiera się na radykalnym zróżnicowaniu skutków powołania w wyniku rekomendacji wadliwej KRS - ponieważ w przypadku powołania do sądów powszechnych otwarta pozostaje droga do procedury sanacyjnej, a jeśli chodzi o sędziów SN, to mamy do czynienia z generalnym zakwestionowaniem ich statusu. To otwiera w jakimś sensie drogę do ewentualnych roszczeń regresowych. Jeśli jednak chodzi o uchwałę trzech połączonych Izb, to trzeba powiedzieć wprost, że kryterium różnicujące sędziów SN i sądów powszechnych jest co najmniej wątpliwe. Dlatego korzystanie z modelu roszczeń regresowych w stosunku do sędziów SN napotykać będzie na różnego rodzaju trudności argumentacyjne, z którymi trzeba będzie sobie poradzić.
Do tego domniemanie konstytucyjności ustawy o KRS
Niezależnie od wskazanych wyżej problemów istotne jest to, że nie mamy w Polsce żadnego stwierdzonego formalnie stanowiska rozstrzygającego problem sprzeczności ustawy o KRS z 2017 r. z Konstytucją. Nie ma stosownego wyroku TK, bo w istocie nie ma TK i nikt takiego stanowiska nie przedstawił. Brak jest także orzeczeń Sądu Najwyższego lub NSA opartych na modelu tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności prawa, które stwierdzałyby niezgodność z Konstytucją znowelizowanej ustawy o KRS. Istniej też poważny problem ze skonkretyzowaniem podstawy niezgodności tej ustawy z Konstytucją, czyli wskazaniem reguły lub zasady konstytucyjnej, z którą niezgodne są regulacje zawarte w znowelizowanej w 2017 r. ustawie o KRS. Najprościej byłoby oczywiście wykazać, że Konstytucja zawiera nakaz takiego kształtowania ustawy o KRS, które gwarantuje sędziom samopowoływanie swoich przedstawicieli do KRS. Tak treściowo brzmiąca norma oznacza daleko idący korporacjonizm, stąd być może pojawia się pewien sceptycyzm w tym zakresie - wskazuje. Z kolei teza, że Konstytucja zawiera zasadę reprezentacji przedstawicieli środowiska sędziowskiego w KRS z czym związany jest wymóg zagwarantowania przez ustawę realnego wpływu sędziów na wybór tzw. sędziowskich członków KRS, opiera się na łącznej interpretacji szeregu przepisów Konstytucji i wyprowadzeniu z nich ustrojowego standardu minimalnego w zakresie powoływania członków KRS. W tym zakresie w debacie prezentowane są interesujące stanowiska dotyczące sprzeczności ustawy nowelizującej KRS z grudnia 2017 r. z konglomeratem zasad i reguł konstytucyjnych. Zagadnienie to stanowi jednak wciąż przedmiot poważnych analiz i sporów. Trudno zatem mówić o stanowisku dotyczącym niezgodności z Konstytucją, które uzyskałaby powszechną akceptację środowiska prawniczego. To zaś niezwykle istotne, bowiem przy braku możliwości rzetelnej oceny konstytucyjności przez TK, powszechne uznanie środowiska prawniczego dla określonego poglądu odgrywa niezwykle istotną rolę.
Problemem jest także to, że istnieje też cały czas domniemanie konstytucyjności ustawy, które ma charakter domniemania ustrojowego. Możemy je obalić poprzez orzeczenie sądu konstytucyjnego, co jest obecnie niewykonalne, albo podważyć jednostkowo w ramach mieszanego modelu kontroli konstytucyjności prawa, czyli orzeczeń sądów powszechnych, SN lub NSA. I takich orzeczeń także nie ma .
Działania organów władzy też trzeba ocenić
Jeżeli, w końcu, chcielibyśmy budować roszczenia regresowe, to musielibyśmy mieć bardzo dobrą podstawę, by twierdzić, że od jakiegoś punktu na osi czasu sędziowie SN mają świadomość, że podejmując czynności orzecznicze, czynią to w sposób sprzeczny z Konstytucją, z Europejską Konwencją Praw Człowieka i podstawowych wolności (co jest do wykazania), z prawem UE, więc powinni powstrzymać się od wydawania orzeczeń, bo inaczej grożą im konsekwencje związane z roszczeniami regresowymi. Do tego trzeba by ocenić aktywność państwa na przestrzeni ostatniego półtora roku i poszukiwać odpowiedzi na pytanie, czy organy władzy publicznej uczyniły wszystko, żeby zapobiec sytuacji wydania orzeczenia, które w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej nie powinny być wydane. Dalej należałoby przeanalizować, czy te wszystkie elementy uzasadniają odwołanie się do roszczenia regresowego, a dopiero przesądzenie tego otwierałoby drogę do dochodzenia takich roszczeń.
Przy czym, w mojej ocenie, każdy rodzaj postępowania konkretno-indywidualnego, który pozwalałby odpowiedzieć na pytanie, czy sędzia, który awansował w trybie rekomendacji tzw. neo-KRS lub uzyskał status sędziowski, zachował się zgodnie z prawem, poczynając od momentu zgłoszenia własnej kandydatury, do momentu wydania orzeczenia, byłby zasadny. W tej przestrzeni mamy możliwość odwoływania się do konstrukcji przewidzianych w Prawie o ustroju sądów powszechnych. Mam na myśli postępowania dyscyplinarne. Nie wiem, czy ktoś poważnie rozważał możliwość wszczęcia takich postępowań w rażących przypadkach. Zresztą można to analizować w stosunku do każdego sędziego, przy czym nie oznacza to, że w każdym przypadku zostaną spełnione przesłanki postępowania dyscyplinarnego i odpowiedzialności dyscyplinarnej. To jest droga, którą w mojej ocenie powinno się bardzo poważnie traktować, zwłaszcza przy daleko idących zaniechaniach organów władzy publicznej, w tym MS i parlamentu, w zakresie przygotowania i wykonania czynności sanacyjnych wobec sędziów powołanych od 2018 r.
Podsumowując, oczywiście istnieje możliwość uruchomienia postępowań regresyjnych, inicjowanych w imieniu Skarbu Państwa, czyli w interesie publicznym, które miałyby na celu restytucję szkody wyrządzonej przez działania podmiotu umocowanego do działania w imieniu państwa. Ta ścieżka mogłaby być jednym ze sposobów porządkowania świata w sądownictwie. Do tej kategorii należy pomysł z roszczeniami o charakterze regresowym. Dlatego nie odrzucam a priori takiego podejścia, ale zwracam uwagę, że między postulatem Iustitii a jego prawną wykonalnością, istnieje obszar wielu problemów, które trzeba rozwiązać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.