Sąd Rejonowy w Warszawie chce dowiedzieć się jak nazywają się leki, które przyjmował Kaczyński po 10 kwietnia 2010 r.; jaki lekarz przepisał mu te lekarstwa; czy Kaczyński również teraz przyjmuje środki, które oddziałują na psychikę oraz, czy lider opozycji wcześniej już korzystał z porady psychologa, neurologa lub psychiatry, a także czy obecnie z takich porad korzysta. Pismo datowane jest na 24 maja, prezes PiS ma siedem dni na odpowiedź, liczone od momentu, w którym otrzymał list z sądu.
Kaczyński w dwóch wywiadach udzielonym dziennikarzom tygodnika Newsweek i Onet.pl (z września 2010 i stycznia 2010 r.) przyznał, że po tragedii smoleńskiej przyjmował silne leki uspokajające.
"Publikacje te zawierają wypowiedzi oskarżonego odnoszące się do jego stanu psychicznego i skutków jakie spowodowało zażywanie środków farmakologicznych o nieznanej nazwie, których przyjmowanie miało rozpocząć się w niewymienionym z nazwy szpitalu" - czytamy w piśmie podpisanym przez sędziego Macieja Jabłońskiego. Dopiero po uzyskaniu tej informacji sąd może zwrócić się o opinię biegłych, by wypowiedzieli się w jakim stanie psychicznym jest lider PiS-u i czy może odpowiadać za swoje czyny.
- Te pytania, które sformułował sąd są kluczowe dla całego postępowania karnego - przyznaje w rmf24.pl prof. Zbigniew Ćwiąkalski. - W szczególności chodzi o to, że jeżeli podejrzany, czy tym bardziej oskarżony, ewentualnie był leczony, to może być sytuacja taka, że on w chwili zdarzenia miał ograniczoną zdolność do rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem - wyjaśnia.
źródło: RMF FM