Ewa Morawska-Sochacka została dyscyplinarnie zwolniona ze spółki po tym, gdy w piśmie do przewodniczącego rady nadzorczej wskazała na możliwe negatywne skutki planowanych zmian organizacyjnych w firmie.
Władze spółki zarzuciły jej również nieuprawnione wypowiedzi dla mediów nt. sytuacji w PWPW, choć E. Morawska-Sochacka zaprzecza, że przekazywała dziennikarzom jakiekolwiek informacje.
Do postępowania jako organizacja pozarządowa przystapiła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, a powódkę reprezentuje przed sądem pro bono radca prawny Bogusław Kapłon z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
18 lat pracy w firmie
Ewa Morawska-Sochacka była zatrudniona w PWPW od 1999 r. Jednocześnie od 2000 r. nieprzerwanie pełniła funkcję członka rady nadzorczej z wyboru pracowników. W 2016 r. w spółce zmienił się zarząd. W firmie zwolniono wielu pracowników. Zwolnienia objęły także zatrudniony w spółce zespół prawników, którego pracami kierowała powódka. E. Morawska-Sochacka próbowała wstawić się za współpracownikami u władz spółki, wskazując m.in. na trudną sytuację rodzinną niektórych z nich oraz możliwe niekorzystne konsekwencje takiej decyzji dla funkcjonowania PWPW. Wysłała m.in. pismo w tej sprawie do przewodniczącego rady nadzorczej oraz do wiadomości Ministra Skarbu Państwa i zakładowych organizacji związkowych. Do pisma dotarł dziennikarz „Newsweeka”, który wykorzystał jego fragmenty w artykule pt. Co się dzieje w PWPW? Wielki strach w fabryce dokumentów z 26 sierpnia 2016 r., opisującym szereg nieprawidłowości w spółce. Jak twierdzi E. Morawska-Sochacka, stało się to bez jej wiedzy i zgody.
Zwolnienie dyscyplinarne
W sierpniu 2016 r. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie PWPW podjęło uchwałę o odwołaniu Morawskiej-Sochackiej z Rady Nadzorczej (na wniosek zarządu), a następnego dnia wręczono jej rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia. W uzasadnieniu wskazano m.in., że powódka udzieliła nieprawdziwych informacji dziennikarzowi, pomówiła prezesa PWPW i rozpowszechniła informacje o spółce nieuprawnionym osobom (nie przedstawiono na to jednak żadnych dowodów). E. Morawska-Sochacka odwołała się od zwolnienia do sądu, argumentując m.in., że przyczyna zwolnienia jest nieprawdziwa i pozorna. Powódka podkreśliła, że nie rozpowszechniła nigdy informacji na zewnątrz firmy, a jej zwolnienie dyscyplinarne było odwetem za to, że stawała w obronie zwalnianych pracowników oraz krytycznie wypowiadała się na temat niektórych planowanych zmian w spółce, do czego czuła się zobowiązana z uwagi na pełnione funkcje.
Wolność słowa w miejscu pracy
- Zdaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka rozwiązanie stosunku pracy z Ewą Morawską-Sochacką budzi wątpliwości z punktu widzenia naruszenia wolności słowa i zasady równego traktowania, jako dyskryminacja ze względu na sygnalizowanie nieprawidłowości w funkcjonowaniu PWPW S.A. oraz ze względu na wyrażanie i obronę interesów pracowników spółki (…). Powódka, podnosząc, jak twierdzi, w korespondencji wewnętrznej krytyczne uwagi na temat zakończenia współpracy ze wszystkimi z dotychczasowych pracowników działu prawnego i zmian organizacyjnych, wskazywała na zagrożenia, jakie decyzje te niosą dla właściwego działania spółki – czytamy w zgłoszeniu Fundacji do udziału w sprawie.
Efekt mrożący
Zdaniem HFPC sankcje nałożone na powódkę przez władze spółki były – w świetle okoliczności sprawy – nieuzasadnione i wywołują negatywne skutki nie tylko względem niej, ale także innych pracowników. Mogą one bowiem zniechęcać ich do zwracania pracodawcy uwagi na nieprawidłowości występujące w miejscu pracy czy do jakiejkolwiek krytyki pracodawcy w przyszłości, wywołując skutek zwany w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka efektem mrożącym.
Rozpoczął się proces prawniczki zwolnionej dyscyplinarnie z PWPW
Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyła się 15 marca br. pierwsza rozprawa z powództwa byłej pracowniczki Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.