Autor był jednym z prawników nominowanych do ubiegłorocznej edycji konkursu Rising Stars Prawnicy - liderzy jutra. O tegorocznym konkursie przeczytasz tutaj>>

Mam za sobą ładnych parę lat mocowania się z pytaniem o znaczenie garnituru w życiu i garderobie prawnika. Pracowałem od czasów studiów na różnych stanowiskach, w różnych kancelariach prawniczych: od praktykanta, przez aplikanta, aż do adwokata współpracującego i wreszcie partnera we własnej firmie. W tym czasie miałem do czynienia z klientami, którzy sami reprezentowali szerokie spektrum ubiorów: od t-shirtów i dżinsów, przez garnitury, aż po księżowskie sutanny.

Od krawata do t-shirta

Przeszedłem przez etap chodzenia do pracy codziennie pod krawatem. Była i faza business casual, a przez pewien czas (za wyjątkiem rozpraw i spotkań z klientami) zdarzało mi się stawiać w kancelarii nieraz w wariancie casual. Mówiąc w skrócie: myślę, że po tym jak spróbowałem wszystkiego (poza krótkimi spodenkami) i przeszedłem przez wszystkie stadia rozwoju prawnika (od larwy po adwokackiego, mam nadzieję, motyla) mogę wysnuć kilka generalnych wniosków. Tym tekstem rozpoczynam krótki cykl trzech artykułów poświęconych roli garnituru w życiu prawnika.

Mam nadzieję, że te artykuły zaoszczędzą innym prawnikom paru lat eksperymentowania. Czasem można odnieść wrażenie, że wśród prawników nie ma wystarczającej gotowości do dzielenia się informacjami, wiedzą i doświadczeniem, o tym jak funkcjonować w zawodzie. Dotyczy to spraw tak różnych, jak sposoby rozliczania się z klientami, promowanie swojej działalności, czy metody radzenia sobie na sali sądowej. Jak mawia mój wspólnik, w trakcie aplikacji człowiek dowiaduje się raczej o tym, czego mu nie wolno. Rzadko kiedy dostaje się zestaw praktycznych porad o charakterze pozytywnym.

Przeglądając prawnicze profile w internecie wydawałoby się, że prawnicy nie popełniają żadnych błędów w prowadzeniu swoich kancelarii od strony biznesowej. Dodatkowo zawsze mają świetne relacje z klientami i przede wszystkim wygrywają wszystkie sprawy. Aż prosi się zapytać: kto reprezentuje tych klientów, którzy sprawy przegrywają? (A zapomniałbym! To klient przegrywa sprawę). Tymczasem wydaje mi się, że nie ma nic wstydliwego w przyznaniu się do tego, że żaden z nas nie wyszedł z wydziału prawa z odpowiedziami na wszystkie pytania, zwłaszcza te dotyczące funkcjonowania na rynku.

 

 

Informatycy dają przykład

Jedną z takich kwestii jest sprawa prawniczego ubioru. Rozluźnienie dyscypliny w ubiorze promieniuje z sektora IT na inne branże. Może ma to związek z tym, że firmy technologiczne należą do odnoszących największe sukcesy, więc inne przedsiębiorstwa starają się do nich upodobnić. Jednym z elementów jest tu kopiowanie tzw. „kultury korporacyjnej” sektora IT. Przypomina to trochę postawę Japończyków w XIX wieku, którzy chcąc zmodernizować swój kraj przejęli nie tylko silnik parowy, ale też europejską garderobę. W tym wypadku zrzucenie garnituru ma być wyrazem nowoczesności, elastycznego podejścia oraz innowacyjności. Dodatkowo pojawiają się tutaj argumenty dotyczące wygody oraz praktyczności. Nie można łatwo zbyć pytania o to po co zakładać garnitur, gdy naszym głównym towarzyszem dnia pracy jest ekran komputera?

Z drugiej strony nie da się nie zauważyć pojawiających się miejscami – zwłaszcza wśród młodych prawników – ognisk buntu wobec noszenia dżinsów, podkoszulków, czy bluz. W dzisiejszych czasach założenie garnituru i krawata może być traktowane jako pójście w kontrze do głównego nurtu. Pewną rolę może tu też odgrywać próba poszukiwania wartości w pewnych praktykach poprzednich pokoleń, które zostały en masse odrzucone w ostatnich dwudziestu, trzydziestu latach, podczas gdy jednak mają one jakąś logikę.

 

Sprawdź również książkę: Konkurencyjność kancelarii prawnych >>


Na początek kilka uwag porządkujących.

Po pierwsze, garnitur nie powinien być rozumiany wąsko jako tradycyjny wyłącznie męski ubiór formalny, ale obejmuje też garnitury damskie oraz jego odpowiedniki. Słowo „garnitur” to w tym wypadku po prostu pewna przenośnia, określenie biznesowego ubioru formalnego.

Po drugie, to nie będą teksty o modzie, nie będę radził, jak dobrać krawat, ani dywagować o wyższości tego, czy innego kroju spodni. W swoich tekstach będę starał się spojrzeć na sprawę bardziej z punktu widzenia praktycznego, użyteczności noszenia garnituru w relacji do innych, ale też samego siebie.

 

Cena promocyjna: 99 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Po trzecie, garnitur to tylko ubranie. Jego noszenie nie robi z nikogo automatycznie, ani porządnego człowieka ani dobrego prawnika. Każdy z nas miał na swoim roku na studiach tego faceta, który zanim jeszcze zdał wstęp do prawoznawstwa to już nosił się pod krawatem, a w ręku dzierżył skórzaną teczkę. To nie spowodowało jednak, że przeskoczył pięć lat studiów, aplikację i został z podziękowaniem wpisany przez lokalną izbę adwokacką na listę mecenasów. Garnitur to dodatek, a nie substytut wiedzy i doświadczenia, a choć marynarka maskuje mankamenty w sylwetce to nie zastępuje kręgosłupa (moralnego).

Po piąte, rozumiem, że dla niektórych noszenie garnituru może być traktowane przez pryzmat stania się „sztywniakiem”. Postaci nudnych prawników w serialach nie biorą się znikąd. Jeżeli jednak ktoś ma tego typu tendencje, to zmiana stroju na hawajską koszulę sama w sobie nie rozwiąże problemu. Pomóc może za to szczypta poczucia humoru, poszerzająca horyzonty książka, wraz z którą pojawią się inne tematy do rozmów niż ostatnia nowelizacja ustawy o VAT albo po prostu spacer z psem

Podsumowując, pytanie, na które ten cykl ma spróbować odpowiedzieć, to jak znaleźć rozsądną drogę środka, tak aby nie popaść w odtwarzanie przeszłości niczym w serialu kostiumowym, ale też nie odrzucić tego, co w klasycznym prawniczym ubiorze może stanowić ponadczasową wartość. Proszę czytelników, żeby ten pierwszy tekst potraktowali jak filmowy zwiastun – jeśli kogoś zainteresowałem, to zapraszam do śledzenia kolejnych moich artykułów na ten temat. 

Kuba Gąsiorowski – autor jest doktorem nauk prawnych i adwokatem, partnerem w kancelarii WEBER, gdzie odpowiada za praktyki własności intelektualnej i rozwiązywania sporów, naukowo zajmuje się amerykańskimi doktrynami prawnymi i politycznymi