Taki scenariusz i taka ocena zostały przedstawione podczas zorganizowanej w czwartek w Fundacji Batorego debaty „Jaki Trybunał?”.
Zdaniem biorących w niej udział ekspertów, po odejściu prof. Andrzeja Rzeplińskiego, którego kadencja kończy się w poniedziałek 19 grudnia, w Trybunale Konstytucyjnym orzekać będzie część sędziów powołanych w sposób sprzeczny z konstytucją, a kierować instytucją będzie osoba pełniąca funkcję, jakiej konstytucja nie przewiduje.
Nie ma następcy, będzie p.o. prezesa
Dyskusja prowadzona była w związku z tym, że kadencja prezesa TK kończy się, a prezydent dotychczas nie powołał jego następcy. Zgodnie z konstytucją naturalnym następcą prezesa jest w takiej sytuacji urzędujący wiceprezes, który we wtorek rano powinien objąć obowiązki.
Jednak 13 grudnia br. Sejm uchwalił ustawę po nazwą: Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz ustawę o statusie sędziów TK. Według tej regulacji prezydent może wyznaczyć pełniącego obowiązki prezesa, a ustawa ta jednoznacznie wskazuje kto ma być tym p.o., ponieważ tylko wybrana przez PiS sędzia Julia Przyłębska spełnia wymienione w niej warunki.
Czytaj: Sejm uchwalił kolejną ustawę o Trybunale Konstytucyjnym>>
Jednak jak mówił podczas debaty prof. Fryderyk Zoll, konstytucja nie przewiduje takiej funkcji. Jego zdaniem, jeśli w Trybunale orzekać będą sędziowie powołani w sposób sprzeczny z konstytucją, a kierować nimi będzie osoba pełniąca niekonstytucyjną funkcję, to dojdzie do przerwania legitymizacji TK.
Zdaniem prof. Marcina Matczaka z Uniwersytetu Warszawskiego, wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Stanisław Biernat stanie we wtorek rano przed dramatycznym dylematem, czy wpuścić „panią komisarz” do gabinetu prezesa. Bo również jego zdaniem Trybunał, w którym orzekać będą niekonstytucyjni sędziowie, nie będzie miał dobrej legitymacji prawnej. Także przyszłość Trybunału widzi on w czarnych barwach. – Jeżeli TK zostanie opanowany przez sędziów nie szanujących konstytucji i wyroków Trybunału, do tego otwarcie deklarujących swój związek z partią rządzącą, to do takiego Trybunału będzie wpływać coraz mniej spraw. Bo kierowanie do niego wniosków będzie traktowane jako występowanie do prezesa Jarosława Kaczyńskiego – mówił. Jego zdaniem w takiej sytuacji Trybunał Konstytucyjny może podzielić los Trybunału Stanu, czyli stać się instytucją martwą.
Państwo policyjne kontra państwo prawa
W podobnym tonie wypowiadał się też prof. Tomasz Pietrzykowski z Uniwersytetu Śląskiego. Według niego finalizowana właśnie marginalizacja Trybunału Konstytucyjnego to duży krok w kierunku demontażu państwa prawa w Polsce. Bo jak mówił, idea państwa prawa narodziła się w opozycji do państwa policyjnego, w którym aktualna władza może zrobić wszystko, podczas gdy w państwie prawa tylko tyle, na ile pozwala prawo. – U nas obecna władza powołuje się na wolę suwerena. Ale suweren to abstrakcja, a konstytucja to konkret i jednoznaczne prawo. Według preambuły konstytucji suweren to „My naród, obywatele Polski”. Czy ta część wyborców, która wybrała partię obecnie rządzącą to cały naród? Czy większość parlamentarna to wola całego narodu? To grube uproszczenie – mówił prof. Pietrzykowski.
Dowiedz się więcej z książki | |
Na straży państwa prawa. Trzydzieści lat orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego
|
W późnym wieczorem podpis, po północy nominacja
Przewidywany scenariusz wydarzeń w momencie kończenia kadencji przez Andrzeja Rzeplińskiego przedstawił podczas konferencji sędzia TK w stanie spoczynku Mirosław Wyrzykowski. Według niego nową ustawę, które jeszcze w trakcie konferencji czekała na zatwierdzenie przez Senat, a w czwartek po południu została przyjęta bez poprawek, prezydent Andrzej Duda podpisze w poniedziałek 19 grudnia późnym wieczorem i jeszcze przed północą zostanie ona opublikowana w Dzienniku Ustaw. Ponieważ jednak ustawa została już przez Senat zaakceptowana, to niewykluczone, że procedura ta odbędzie się trochę szybciej.
Natomiast chwilę po północy, czyli 20 grudnia gdy w Trybunale nie będzie już prezesa, prezydent powierzy sędzi Przyłębskiej pełnienie obowiązków. To postanowienie wymaga wprawdzie kontrasygnaty premiera, ale z tym raczej – zdaniem prof. Wyrzykowskiego - nie będzie kłopotu, bo wszystkie dokumenty będą zapewne przygotowane wcześniej.
W każdym razie już z aktem powołania p.o. prezes zjawi się we wtorek o 8 rano w siedzibie Trybunału, gdzie natychmiast zwoła Zgromadzenie Ogólne Sędziów, np. na godzinę dwunastą. Szybko powiadomi się o tym wszystkich sędziów, więc część na pewno przyjdzie. Jak zauważa autor tego scenariusza, nie muszą pojawić się wszyscy, bo ta ustawa z 13 grudnia nie stawia wymogu kworum. Zasadniczy wymóg polega na tym, żeby kandydat miał poparcie co najmniej pięciu sędziów. Jeśli więc piątka sędziów wskaże wtedy kandydata, to jego nazwisko natychmiast zostanie przesłane do Kancelarii Prezydenta, a on sam niedługo potem zostanie zaproszony po odebranie nominacji. – W efekcie pod koniec dnia Trybunał Konstytucyjny może już mieć nowego prezesa, wybranego według ustawy z 13 grudnia podsumował prof. Mirosław Wyrzykowski.
Przysłuchujący się tej debacie wiceprezes TK prof. Stanisław Biernat stwierdził, że to scenariusz pesymistyczny, ale realistyczny. I dodał, że zarówno on jak i inni sędziowie Trybunału mają pewne plany na ten przełomowy czas, ale nie chciał ich ujawnić.