Rozmowa z adwokatem Pawłem Stykowskim z kancelarii Wierzbowski Eversheds Sutherland
Krzysztof Sobczak: W uzasadnieniu do przygotowywanego w Senacie projektu ustawy o świadczeniu usług w zakresie dochodzenia roszczeń odszkodowawczych można przeczytać, że celem ustawy jest dokonanie interwencji na rynku usług świadczonych przez kancelarie odszkodowawcze na rzecz osób fizycznych poszkodowanych i dochodzących roszczeń odszkodowawczych. Sa jakieś patologie na tym rynku, że potrzebna jest interwencja?
Paweł Stykowski: Jest potrzebna z dwóch powodów. Rynek kancelarii odszkodowawczych jest bardzo zróżnicowany. Z jednej strony są to duże podmioty profesjonalnie zarządzane i to jest pozytywny element tego zjawiska. Ale po drugiej stronie podmioty słabiej zorganizowane, często wręcz osoby fizyczne, które wcześniej nie miały żadnej styczności z prawem, ale świadczą usługi tak, jak potrafią. Często usługi te są na bardzo niskim poziomie. A drugi powód jest taki, że nawet w przypadku tych dużych kancelarii sytuacja jest, powiedzmy "nieszablonowa", że cały model funkcjonowania kancelarii odszkodowawczych opiera się na obejściu prawa.
Czytaj również rozmowę z Aleksandrem Daszewskim z Biura Rzecznika Finansowego:
Nie warto niszczyć rynku kancelarii >>
Na jakim obejściu prawa?
Polega ono na tym, że klienci zlecają prowadzenie spraw kancelariom odszkodowawczym, ale ponieważ one nie mogą reprezentować swoich klientów w sądach, bo kodeks postępowania cywilnego tego nie przewiduje, to kancelarie wynajmują do tego adwokatów lub radców prawnych.
Bo kancelarie odszkodowawcze nie mają w swoich zespołach adwokatów lub radców prawnych? A przecież mogą.
Radców prawnych - mogą, adwokatów – nie do końca, z uwagi na ich zakaz pozostawania w stosunku pracy. W praktyce mają zwykle umowy z adwokatami, którzy w ich imieniu występują przed sądami. Na przykład spółka z o.o. lub akcyjna podejmuje się prowadzenia sprawy, ale nie może stawać w sądzie, więc czynność tę zleca adwokatowi. Jest to obejście art. 87 par. 1 kpc polegające na tym, że kto inny zawiera z klientem umowę mającą doprowadzić do uzyskania odszkodowania, a kto inny reprezentuje go w sądzie. Celem systemu stworzonego przez art. 87 par. 1 kpc, ustawę o radcach prawnych i ustawę Prawo o adwokaturze jest kompleksowe zabezpieczenie osób poszukujących pomocy prawnej. Myślę, że intencją ustawodawcy nie było dopuszczenie do sytuacji, że każdy może przyjąć zlecenie na reprezentowanie strony w sądzie, a potem wynająć sobie podwykonawcę - profesjonalnego pełnomocnika, który za niego poprowadzi sprawę. Intencją ustawodawcy i kodeksów etyki przyjętych przez samorządy prawniczy było zabezpieczenie relacji pomiędzy adwokatem a klientem. Teraz takiej relacji często nie ma, gdyż po drodze jest jeszcze kancelaria odszkodowawcza. W obecnie funkcjonującym modelu adwokaci czy radcowie prawni, którzy stają w sądzie, nie mają żadnych relacji umownych z poszkodowanymi, których reprezentują. Pełnomocnictwa udziela im poszkodowany, ale pracę zleca i wynagrodzenie wypłaca kancelaria odszkodowawcza. Kto w takim modelu jest klientem adwokata?
Ale chyba to, że ta relacja jest pośrednia nie musi oznaczać, że interesy tego klienta będą zaniedbane.
Nie muszą, ale mogą. Choćby dlatego, że dzięki takiemu ukszktałtowaniu relacji kancelaria odszkodowawcza może w zupełnie dowolny sposób kształtować swoje wynagrodzenie. Adwokaci i radcowie prawni nie mogą opierać swojego wynagrodzenia w całości na success fee. Tymczasem wynagrodzenie kancelarii odszkodowawczych to wyłącznie success fee, i to w wysokości znacznie przekraczającej minimalne stawki adwokatów i radców prawnych wynikające z rozporządzenia.
Senacki projekt przewiduje ograniczenie wysokości stawek pobieranych przez kancelarie odszkodowawcze za realizowane usługi. Miałby to regulować minister sprawiedliwości - podobnie jak w przypadku adwokatów i radców prawnych?
Nie wiem, czy to powinno być uregulowane tak jak w przypadku adwokatów i radców prawnych, ale problem wymaga rozwiązania. Kancelarie odszkodowawcze otwarcie przyznają – np. w czasie prac grupy roboczej w ramach Rady Rozwoju Rynku Finansowego - że ich przeciętne wynagrodzenie to 25 proc. uzyskanej kwoty. Gdy więc mamy spór o odszkodowanie w wysokości miliona złotych, to kancelaria odszkodowawcza weźmie z tego 250 tys. zł. Adwokat musiałby pobrać co najmniej 10.800 zł, lecz być może niewiele więcej (np. 20 tys. zł) – konkurencja na tym rynku z każdym rokiem jest coraz silniejsza. Zatem zlecanie takiej sprawy kancelarii odszkodowawczej jest skrajnie niekorzystne dla klienta.
Ale jest taka opinia, że kancelarie odszkodowawcze są bardziej skuteczne w pozyskiwaniu klientów. Są jakieś powody, że klienci zlecają takie sprawy kancelariom odszkodowawczym.
Oczywiście, że są. Na przykład takie, że te kancelarie docierają do osób poszkodowanych przy pomocy metod, na które adwokaci i radcowie prawni nie mogą sobie pozwolić. W odróżnieniu od nich, kancelarie odszkodowawcze nie mają ograniczeń w reklamowaniu swoich usług. Przychodzą ze swoją ofertą do pacjentów leżących w szpitalach. Dla adwokatów i radców to rzecz nie do pomyślenia. Gdy kolega z branży ubezpieczeniowej leżał ostatnio w szpitalu to zauważył, że do każdej osoby, która trafiła tam z wypadku od razu przychodziło trzech różnych przedstawicieli kancelarii odszkodowawczych. Ta ustawa ma temu zapobiegać, także w ten sposób, że zawiera przepis stanowiący, że termin na odstąpienie od umowy liczy się dopiero od ustania okoliczności uniemożliwiających podjęcie decyzji (np. z uwagi na zły stan fizyczny lub psychiczny strony).
Ciekawe jest też, skąd ci przedstawiciele kancelarii odszkodowawczych wiedzą o tych ofiarach wypadków.
To kolejna patologia, związana z pozyskiwaniem danych. Publiczną tajemnicą jest, że przedstawiciele kancelarii często pozyskują dane w sposób nielegalny. Od ratowników medycznych, policjantów, a nawet agentów i pracowników zakładów ubezpieczeń. Są też tak zwane zimne telefony, kiedy to dzwoni do nas ktoś przedstawiając się jako przedstawiciel np. "departamentu likwidacji szkód", ale nie informując z jakiej firmy. Gdy pytamy o szczegóły, ta osoba rozłącza się, ale jeśli podtrzymamy rozmowę i przyznamy, że mamy jakiś spór z towarzystwem ubezpieczeniowym, to natychmiast otrzymamy ofertę zajęcia się nim.
Nowa ustawa może zlikwidować lub ograniczyć ten proceder? Od lat o tym się mówi. Zresztą są już inne przepisy zakazujące takich praktyk.
Nie sądzę, to jest raczej zadanie dla organów ścigania. Rzeczywiście, te patologiczne praktyki polegające na nielegalnym zdobywaniu danych ofiar wypadków i osób mających jakiekolwiek inne spory odszkodowawcze, są już w tej chwili zakazane. Jest tylko problem egzekwowania prawa. Racja, że w tym zakresie projektowana ustawa raczej wiele nie zmieni. Ale w innych zakresach jest ona potrzebna, ponieważ ten rynek jest zupełnie nieregulowany.
Adwokaci i radcowie prawni działają na podstawie swoich ustaw zawodowych i kodeksów etycznych. Czy ta ustawa wprowadzi jakieś zasady, których kancelarie odszkodowawcze będą musiały przestrzegać?
Ta ustawa nie wprowadzi tak wysokich standardów jak wobec adwokatów i radców prawnych. To jest zupełnie inny poziom, ta ustawa ma określić tylko pewne minimum zabezpieczające podstawowe interesy klientów.
A czy te przepisy dotyczące zabezpieczeń finansowych to dobry pomysł?
Bardzo dobry. Nie będzie na przykład możliwa taka praktyka, że kancelarie odszkodowawcze proszą o przelewanie całego odszkodowania na ich konta. Potem rozliczają się z klientami, ale przez jakiś czas przetrzymują te pieniądze i finansują z nich swoją bieżącą działalność. Te opóźnienia są często znaczne. Według projektu środki te miałyby trafiać na konto uprawnionego do odszkodowania, a on rozliczałby się z kancelarią. To wyeliminuje problem ewentualnych upadłości kancelarii – gdyby teraz upadła jakaś kancelaria, najbardziej poszkodowani byliby jej klienci, którym nie przekazała środków wypłaconych przez ubezpieczyciela. W Polsce jeszcze nie było upadłości żadnej z dużych kancelarii odszkodowawczych, ale na zachodzie Europy już się zdarzały.
Krajowa Rada Radców Prawnych krytykuje ten projekt za nieprecyzyjne sformułowania, które stworzą możliwość występowania przed sądami osobom do tego uprawnionym na podstawie przepisów kodeksu postępowania cywilnego i kodeksu postępowania karnego. Czy to oznacza, że osoby niebędące adwokatami lub radcami prawnymi mogłyby być pełnomocnikami w sprawach odszkodowawczych?
Obawa, że w tej ustawie znajdą się przepisy pozwalające na wątpliwości, czy osoby nieuprawnione mogłyby być pełnomocnikami, są uzasadnione. Warto byłoby doprecyzować, że ta regulacja nie zmienia katalogu podmiotów uprawnionych do reprezentowania strony w rozumieniu kpc.