Dwudniowa konferencja rozpoczęła się 20 marca na Uniwersytecie Warszawskim. Organizuje ją Stowarzyszenie Prokuratorów "Lex Super Omnia" wraz z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, polską grupą Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawa Karnego (AIDP) oraz Prokuraturą Krajową. Konferencja odbywa się w momencie, gdy trwają intensywne prace na projektem nowego Prawa o prokuraturze. Powstaje w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Patronat nad wydarzeniem objęło Prawo.pl.

Czytaj: Minister Bodnar: Równość płac sędziów i prokuratorów powinna być zachowana>>

Upolitycznienie prokuratury uderza w praworządność 

Uczestniczący w konferencji prokurator krajowy Dariusz Korneluk podkreślał, że jednym z elementów kryzysu praworządności w latach 2015 - 2023 było całkowite upolitycznienie prokuratury. - Było zarówno jednym z objawów kryzysu, jak i przyczyną. Ten proces odbierania praworządności zaczął się od Trybunału Konstytucyjnego, ale prokuratura była tą pierwsza instytucją, która została całkowicie upolityczniona poprzez wejście nowej ustawy systemowej - mówił. Nawiązał tym samym do obowiązującego Prawa o prokuratorze. 

Szczegółowo omówił też cztery główne przyczyny kryzysu w prokuraturze, które doprowadziły do jej upolitycznienia. Jak wskazał, pierwsza to ponowne połączenie w 2016 r. urzędu ministra sprawiedliwości z urzędem prokuratora generalnego. Ocenił, że to spowodowało, iż wola polityczna wiodła prym nad ustaleniem stanu faktycznego, i stanowiła swoistą "czapę nad prowadzonymi postępowaniami, szczególnie wrażliwymi". To z kolei - jak zaznaczał - prowadziło do sytuacji, że w sprawy istotne, publicznie nagłaśniane, dotyczące osób bliskich środowisku ówczesnego prokuratora generalnego "były prowadzone albo nie". 

Jako trzecią przyczynę prokurator Korneluk wymieniał roszadę kadrową w samej prokuraturze, niezasłużone awanse do poszczególnych śledztw, delegacje o dwa, trzy szczeble i represje w stosunku do prokuratorów, którzy - jak mówił - wyrażali, że mają inne zdanie niż oczekiwania władzy wykonawczej. 

- To dotyczyło głównie doświadczonych prokuratorów, bo doświadczony prokurator wie, że nie można iść w naszej profesji na skróty, że niejednokrotnie jednej sprawie trzeba poświęcić wiele czasu, bo mamy przeciwników procesowych, którzy mogą wykorzystać każdy nasz błąd - mówił. 

Dodał, że czwartą kwestią było to, że upolityczniona  prokuratura nie strzegła praworządności. 

W jego ocenie naprawa tych poszczególnych obszarów doprowadzi do przywrócenia praworządności w prokuraturze i takiej sytuacji, że prokurator podejmując nawet najtrudniejszą decyzję nie będzie miał z tyłu głowy, że poniesie za to konsekwencje związane z wykonywaniem obowiązków służbowych. Wskazał, że za tym musi też iść odpowiedzialność prokuratorów za podejmowane decyzje. 

Pomoże jednolity status prokuratora? 

Prokurator Korneluk przyznał równocześnie, że on sam opowiada się za jednolitym statusem prokuratora. - Dzisiaj po zderzeniu z informacjami jaki jest stan prokuratury, jak wyglądały szybkie awanse, jestem przekonany, że to trzeba naprawić. Po takie awanse sięgano tylko dlatego, że system na to pozwalał, nie było granicy - wskazywał

Dodał, że jednolity status prokuratora spowoduje, że każdy będzie prokuratorem prokuratury powszechnej. - Po zdobyciu doświadczenia, wiedzy, będzie mógł wykonywać czynności na poszczególnych szczeblach prokuratury. Przy czym nie możemy być sami w tym rozwiązaniu, musi być zbieżne z sędziami - wskazywał, zaznaczając, że również trwają nad tym prace. 

 

Cena promocyjna: 75.6 zł

|

Cena regularna: 84 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 63 zł


Powiązanie z władzą nie służy prokuraturze

Na problem zwracał także uwagę dr Michał Mistygacz, prokurator okręgowy w Warszawie, członek Stowarzyszenia Lex Super Omnia i Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Podkreślał, że  warunkiem niezależności prokuratury i prokuratorów jest pozbawienie poszczególnych władz, szczególnie władzy wykonawczej, wiążącego wpływu na decyzje procesowe prokuratorów i władczego oddziaływania na ich bieżącą pracę. Wyjaśniał, że chodzi np. o ograniczoną możliwość wpływania na powoływanie prokuratorów oraz brak możliwości dyskrecjonalnego oddziaływania na nich ze strony rządu - wydawania poleceń i instrukcji.

W jego ocenie pierwszym krokiem jest właśnie projekt ustawy separacyjnej, czyli nowelizacja Prawa o prokuraturze, rozdzielająca urząd prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. - Zasadniczym czynnikiem, który determinuje niezależność prokuratury, jest wybór i odwołanie prokuratora generalnego - to jest pierwsze założenie. Zarówno projekt ustawy separacyjnej, jak i prace w komisji kodyfikacyjnej, ogniskują się wokół takiego założenia, że rozwiązania wprowadzone po 2016 r. były krokiem wstecz, bo wyeliminowały całkowicie niezależność zewnętrzną prokuratury - mówił. Dlatego, jak dodał, teraz na stole są rozwiązania bazujące na regulacjach dotyczących powoływania RPO. Przypomniał, że projektowane jest, by prokuratora generalnego powoływał Sejm za zgodę Senatu spośród kandydatów przedstawionych przez Krajową Radę Prokuratury (jest jeszcze na etapie prac rządowych). Uchwałę w tym zakresie ma podejmować bezwzględną większością głosów.

Istotną kwestią - jak mówił - jest też odwołanie prokuratora generalnego. Jak przypomniał, zgodnie z projektem prokuratora generalnego w sytuacji sprzeniewierzenia się poprzez działanie i zaniechanie, czy naruszenie w sposób rażący i uporczywy przyjętych zobowiązań, może odwołać Sejm na wniosek KRP, większością kwalifikowaną 3/5 głosów. Kolejną kwestią, jak dodał, jest autonomia budżetowa. - Chodzi o to, żeby ograniczyć możliwości miękkiego wpływania na funkcjonowanie instytucji prokuratury. W ustawie separacyjnej znalazły się przepisy dotyczące autonomii budżetowej, miałyby wejść w życie od 2027 roku - podsumował. 

Prokurator podkreślił równocześnie, że czas na zmiany jest teraz, trudniej będzie o nie - jak wskazywał - w drugiej połowie parlamentarnej kadencji, czyli bliżej kolejnych wyborów. 

 

Czas przeciąć pępowinę 

Również m.in. prokuratorscy związkowcy uważają, że sama ustawa separacyjna nie wystarczy. Zwracają jednak uwagę na jeszcze jedną kwestię.  - Jeśli chodzi niezależność, to trzeba odróżnić niezależność instytucji od niezależności prokuratorów prowadzących postępowania. Co do niezależności instytucjonalnej, niezbędne jest realne rozdzielenie urzędów, połączone z przecięciem pępowiny, która łączy prokuraturę z rządem. Projekt ministra Bodnara tej sprawy nie rozwiązuje, bo powierza wybór prokuratora generalnego zwykłej większości parlamentarnej, czyli de facto rządowej - mówi serwisowi Prawo.pl prokurator Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.

Dodaje, że odseparowanie prokuratury od polityki jest tym samym jedynie deklaratoryjne. - Można to w bardzo prosty sposób zmienić, wprowadzając wymóg większości kwalifikowanej np. 2/3. Wówczas politycy musieliby dojść do konsensusu i wybrać prokuratora nieuwikłanego politycznie. Takie osoby są w naszym środowisku. Co do niezależności prokuratorów, to trzeba zbudować system gwarancji na poziomie ustawy. Od razu podkreślę, że nie będzie żadnej niezależności, jeżeli zostaną przywrócone oceny okresowe. Już raz doprowadziliśmy do usunięcia tego absurdalnego rozwiązania. To nie prokuratorzy powinni oceniać swoich kolegów. Od tego są sądy i robią to na co dzień, kontrolując niemal każdą prokuratorską decyzję. Podstawą systemu gwarancji niezależności musi być również realizacja naszego postulatu zakazu odbierania spraw prokuratorom oraz ich przenoszenia do innych jednostek wbrew przepisom o właściwości miejscowej - podsumowuje. 

Czytaj: Projekt rozdzielający funkcje prokuratora generalnego i ministra o krok od Sejmu>>

Potrzebna szeroka dyskusja

W tle dyskusji pojawiają się głosy, że w konferencyjnych panelach powinni być prokuratorzy z pozostałych, niż organizatorzy, stowarzyszeń i związkowcy.
- Do paneli dyskusyjnych nie zaproszono przedstawicieli Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, a więc organizacji skupiającej – bagatela – około 4000 pracowników tej instytucji. Nie zaproszono też żadnego prokuratora ze stowarzyszeń Ad Vocem i Votum. Znalazło się natomiast w panelach miejsce dla trojga radców prawnych, adwokata, sędziego i dla przedstawicieli świata nauki. Wszystko to źle wróży nie tylko rzetelności debaty, ale i losowi, który gotowany jest prokuratorom - mówi dr Piotr Turek, prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie.