Jak przypomina Ministerstwo Sprawiedliwości, 16 czerwca br. sędzia Justyna Koska-Janusz została delegowana do pełnienia obowiązków sędziego w Sądzie Okręgowym w Warszawie na czas określony od 1 lipca 2016 r. do 31 grudnia 2016 r. Decyzję tę, w ramach podziału kompetencji członków kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości podpisał podsekretarz stanu Łukasz Piebiak, za zgodą ministra Zbigniewa Ziobro.
Tymczasem - czytamy w komunikacie resortu - już po tej decyzji do ministerstwa dotarła informacja, że to właśnie sędzia Justyna Koska-Janusz miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach. Chodziło o zdarzenie z grudnia 2013 r. spowodowane przez Izabellę Ch., która, będąc pod wpływem alkoholu, wjechała luksusowym mercedesem w przejście podziemne w samym centrum Warszawy. Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy.
Dowiedz się więcej z książki | |
Pozycja ustrojowa sędziego
|
Jak infromuje MS, po sprawdzeniu tych informacji minister sprawiedliwości 19 września 2016 r. podjął decyzję o skróceniu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz do 1 października 2016 r., "by uniknąć zarzutu, że w Sądzie Okręgowym, do którego trafiają sprawy skomplikowane i trudne, orzeka taki sędzia". - W Sądzie Okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie - czytamy w komunikacie.
Sąd okręgowy ocenia wysoko
W ocenach sędziów nie kierujemy się ocenami medialnymi; do sądu nie wpłynęły tego rodzaju skargi na panią sędzię" - powiedziała PAP rzeczniczka SO ds. karnych sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak. Dodała, że sędzia orzekała "w licznych, skomplikowanych sprawach i doskonale radziła sobie z przedmiotem i sprawnością postępowania".
- Wobec argumentacji podanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości co do powodów odwołania pani sędzi Justyny Koski-Janusz z delegacji informujemy, że w skierowanej do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie sprawie podejrzanej Izabelli Ch. o czyn popełniony 17 grudnia 2013 r., pani sędzia Justyna Koska-Janusz podjęła 18 grudnia 2013 r. decyzję w przedmiocie zwrócenia sprawy prokuratorowi celem uzyskania opinii biegłych w zakresie poczytalności podejrzanej oraz w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postepowania zastosowała wobec podejrzanej środki zapobiegawcze w postaci zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu i dozór policji - oświadczyła sędzia Leszczyńska-Furtak. - Sprawa ta nigdy ponownie nie trafiła do referatu pani sędzi Justyny Koski-Janusz - podkreśliła rzeczniczka SO. Dodała, że po uzupełnieniu postępowania przygotowawczego i ponownym wpływie sprawy do sądu, została ona skierowana do referatu innego sędziego i zakończona umorzeniem postępowania w związku z treścią opinii wydanej przez biegłych, na potrzebę przeprowadzenia której bezzwłocznie wskazywała pani sędzia Justyna Koska-Janusz.
- Wynika z tego, że pani sędzia wykazała się właściwą intuicją i doświadczeniem życiowym we wstępnej ocenie stanu podejrzanej, co w powiązaniu z faktem rozpoznania wniosku w trybie przyspieszonym w ciągu jednego dnia, nie może być postrzegane w kategoriach nieudolności w prowadzeniu sprawy - zaznaczyła sędzia Leszczyńska-Furtak.
Wydała niekorzystny dla Ziobry wyrok?
Według radia TOK FM sędzia Koska-Janusz orzekała ws. Zbigniewa Ziobry, gdy ten oskarżał Jaromira Netzla o zniesławienie i przyznała rację Netzlowi. Chodziło o słowa Netzla przed sejmową komisją śledczą badającą aferę gruntową z 2007 r., gdy b. szef PZU powiedział, że jego ówczesne rozmowy telefoniczne z ministrem zaginęły, bo "Ziobro, wówczas prokurator generalny, o to zadbał". Więcej>> (ks/pap)
Czytaj: "Iustitia": minister mści się za przegrany proces>>