Na podstawie art. 31 i art. 32 ustawy prawo prasowe z dnia 26 stycznia 1984 r.[1] - w związku z publikacją artykułu Krzysztofa Sobczaka „Leszek Bubel ustawia sąd” (z dnia 5 października 2009 r. LEX Polski Serwer Prawa), chciałbym sprostować nieprawdziwe informacje, dotyczące:
I mojej osoby; oraz
II procesu, prowadzonego przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, XV Wydział Karny, sygn. akt: III K 1340/07, w którym występuję w charakterze oskarżonego.
Artykuł „Leszek Bubel ustawia sąd” jest nierzetelny i zawiera nieprawdziwe informacje od pierwszego aż do ostatniego zdania.
(1)„Leszek Bubel i jego współpracownicy mają odpowiadać przed sądem za rozpowszechnianie treści antysemickich”. Pragnę wskazać, iż żadnego z oskarżonych (w sumie w przedmiotowej sprawie jest ich sześciu) nie można nazwać moim współpracownikiem, ponieważ żaden z nich ani nim nie jest ani nigdy nie był. Poza tym treści, których dotyczy akt oskarżenia nie są antysemickie, ponieważ żaden artykuł Kodeksu karnego nie zawiera określenia „treści antysemickie”. W odniesieniu do spraw sądowych dziennikarz winien zachować precyzyjny język ustawy, a nie przejaskrawiać i wyolbrzymiać materiały zawarte w aktach sprawy w celu nastawienia opinii publicznej przeciwko mnie. Nie jestem ani nigdy nie byłem oskarżony o antysemityzm! Pisanie takich rzeczy to kłamstwo.
(2)„Do tego przed każdą rozprawą zmieniają adwokatów, którzy następnie meldują sądowi, że nie są przygotowani do obrony, bo zostali ustanowieni w jej przeddzień”. W świetle materiałów zawartych w aktach sprawy, które autor powinien znać (taki obowiązek nakłada na niego m.in. art. 12 pr.pr.) nie sposób zgodzić się z tą tezą. Jako jedyny z oskarżonych zostałem wymieniony w tym artykule z imienia i nazwiska, w dodatku jako ten, który „ustawia” sąd. W rzeczywistości tylko raz w czasie procesu, który - na skutek opieszałości Sądu i Prokuratury w Białymstoku – toczy się od trzech lat zmieniłem adwokata ustanowionego z urzędu, ponieważ nie wykazywał żadnego zainteresowania sprawą, ograniczając się do roli statysty. Warto zaakcentować, iż kiedy wypowiedziałem pełnomocnictwo temu adwokatowi, Sąd nie uznał za stosowne odroczenia rozprawy, abym mógł sobie znaleźć adwokata z wyboru (o co wnosiłem), lecz prowadził rozprawę w dalszym ciągu pod nieobecność moją i obrońcy. Sąd doszedł do wniosku, iż skoro moja sytuacja w procesie nie wymaga obrony obligatoryjnej, może prowadzić rozprawę bez mojego udziału. Na kolejny wyznaczony termin stawiłem się wraz z obrońcą w wyboru - nomen omen adw. prof. dr. hab. Piotrem Kruszyńskim – który był doskonale merytorycznie przygotowany do rozprawy, ponieważ wcześniej zapoznał się z aktami i nie wnosił o jej odroczenie. Przez cały czas mam w tej sprawie tego samego obrońcę - adw. prof. dr. hab. Piotra Kruszyńskiego - który stawia się na wszystkich terminach, ale Sąd notorycznie odmawia mu (oraz jego substytutom) udzielania głosu oraz protokołowania Jego wniosków, pytań i oświadczeń. Wszystkie opisane zdarzenia wynikają expressis verbis z akt sprawy sygn.: III K 1340/07. W tych aktach znajduje się jeszcze mnóstwo innych, hańbiących dla wymiaru sprawiedliwości poczynań i patologicznych zachowań funkcjonariuszy publicznych. Dziwię się, że tak szacowny portal jak Państwa (o nazwie budzącej tak pozytywne skojarzenia z praworządnością, państwem prawa i społeczeństwem obywatelskim) nie zajął się jeszcze ujawnianiem tych patologii, czego niewątpliwie wymaga interes społeczny i co leży w interesie obywateli.
(3) Ponadto określenie „Leszek Bubel ustawia sąd” jest jednoznacznie pejoratywne i wskazuje, iż to ja dopuszczam się nieetycznych manewrów i hochsztaplerskich sztuczek, aby w nieskończoność przedłużać proces. Poza tym rzuca to negatywne światło na mojego Obrońcę, który jest postacią ze wszech miar kryształową, etyczną i w stu procentach profesjonalną. Taką postawę prezentuje w tym procesie.
(4)„Podczas jednej z rozpraw doprowadzili do ostrej wymiany zdań z biegłym językoznawcą […]. Pod adresem eksperta padły mocne słowa, na co ten zareagował zapowiedzią skierowania sprawy do sądu. […] biegły już nie może opiniować w procesie karnym przeciwko nim, bo przecież mógłby nie być bezstronny”. Te zdania, są kompletną fikcją, wyssaną z palca, sprzeczną z faktami i wymyśloną na potrzeby powstania tegoż artykułu. Sytuacja, którą opisuje autor, nigdy nie miała miejsca, gdyż biegły nigdy na żadnej rozprawie przed sądem w Białymstoku się nie pojawił. Prawda jest taka, że biegły sam się wyłączył, ponieważ przyznał się do tego, że podczas sporządzania opinii nie był bezstronny. Co więcej, o tej bezstronności wielokrotnie informowaliśmy sąd i prokuraturę, co jednak było przez nich notorycznie i ostentacyjnie ignorowane. W okolicznościach przedmiotowej sprawy to postawa biegłego, a nie moje jest naganna, ponieważ sporządzanie stronniczej, nieobiektywnej opinii jest po pierwsze - przestępstwem, po drugie – stanowi przejawem zgnilizny moralnej, a po trzecie – nie przystoi osobie, używającej tytułu naukowego profesora, mieniącej się autorytetem i wychowującej młodzież.
(5)„W efekcie prokuratura musi teraz powołać nowego biegłego, czekać aż on opracuje swoją opinię i dopiero wtedy proces może być wznowiony” –Krzysztof Sobczyk w tym zdaniu wykazuje się nieznajomością podstawowych zasad procesu karnego oraz jawną złośliwością w stosunku do mnie. W rzeczywistości to sąd wydał postanowienie o zwrocie akt prokuraturze w trybie art. 397 k.p.k. (czyli po prawie dwóch latach prowadzenia procesu), czym doprowadził do przewlekłości postępowania. Jako oskarżonemu nie przysługiwał mi żaden środek odwoławczy na tą kontrowersyjną, skandaliczną decyzję Sądu, wobec czego mogłem jedynie złożyć skargę na przewlekłość postępowania. Pragnę wskazać, iż sąd wcale nie musiał zwracać akt prokuraturze, wręcz- w świetle reguł obowiązującego kodeksu postępowania karnego – nie powinien tego robić, lecz powinien sam powołać nowego biegłego lub nie powoływać go wcale. Podkreślę jeszcze raz, iż to sąd - zwracając prokuraturze akta sprawy na tym etapie postępowania - spowodował przewlekłość postępowania, o co tak gorliwie autor próbuje oskarżyć mnie i pozostałych oskarżonych.
Najlepszym dowodem na odparcie kłamstw autora, jest właśnie skarga na przewlekłość postępowania, którą złożyliśmy w Sądzie Okręgowym w Białymstoku.
Wszystkie informacje, o których wyżej wspomniałem, zawarte są w aktach sprawy. Autor jako dziennikarz (czyli osoba zaufania publicznego) powinien złożyć wniosek do Prezesa Sądu Rejonowego w Białymstoku o zgodę na przejrzenie akt i napisać swój artykuł rzetelnie (jak nakazuje mu to prawo prasowe, zwłaszcza art. 12 pr.pr.). Ponadto Pan Redaktor Krzysztof Sobczak - zanim zamieścił oszczerczy wobec mnie artykuł na poczytnym i poważnym portalu, zajmującym się zresztą tematyką prawną - miał etyczny i prawny obowiązek zwrócić się do mnie o zajęcie stanowiska (aby sprawdzić prawdziwość swoich albo chociaż zaakcentować moje stanowisko). Byłoby to przynajmniej minimum rzetelności i staranności, jaka – przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych – winna być po stronie dziennikarza szczególna. Jestem osobą publiczną i w sposób widoczny działam na forum publicznym, dlatego też zdobycie „namiaru” na mnie jest naprawdę bardzo proste (wystarczy wejść na stronę Polskiej Partii Narodowej, której jestem Prezesem, aby dotrzeć także do dokumentów z opisanego w artykule procesu, przeczących tezom autora).
To nie wszystko! Właściwie pełna dokumentacja sprawy, o której pisze autor znajduje się na stronie Polskiej Partii Narodowej wystarczyłoby tylko trochę dobrych chęci i poświęcenia chwili czasu na lekturę akt. Jak widać słowa rzetelność, obiektywizm i uczciwość są panu Krzysztofowi Sobczakowi zupełnie obce, nad czym wielce ubolewam. W związku z powyższym, proszę o zamieszczenie niniejszego sprostowania na stronie www.lex.com.pl w terminie określonym w ustawie prawo prasowe, pod rygorem wystąpienia na drogę sądową w obronie mojego dobrego imienia, czci i prawdy.
Leszek Bubel
.........................................................
O białostockim procesie Leszka Bubla napisali:
PAP 1 października 2009.r :
Białostocki sąd zdjął z wokandy i bezterminowo odroczył proces Leszka Bubla, oskarżonego m.in. o rozpowszechnianie treści antysemickich. Białostocka prokuratura okręgowa wciąż czeka na nową opinię biegłego językoznawcy, istotną dla zarzutów postawionych liderowi Polskiej Partii Narodowej.
Oznacza to, że trwający od maja 2008 roku proces wydłuży się o kolejne miesiące, bo nowa opinia musi zastąpić tę, która była przygotowywana w postępowaniu przygotowawczym. Biegły, który ją przygotował, wyłączył się z występowania w ej sprawie, a sąd powody, dla których językoznawca to zrobił, uznał za zasadne.
Jak powiedział w czwartek rzecznik prasowy białostockiej prokuratury Adam Kozub, nowy biegły przygotowuje opinię, ale potrzebuje więcej czasu. Dlatego śledczy wystąpili do sądu o czas do końca października na przygotowanie opinii. Chodzi o ocenę językową tekstów opublikowanych w pismach wydawanych przez Leszka Bubla, czy treści tam zawarte mają charakter antysemicki.
Śledztwo w sprawie, którą rozstrzyga białostocki sąd rejonowy, zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez mężczyznę, który na słupach ogłoszeniowych i murach w Białymstoku zauważył czarno-białe plakaty. Ocenił, że ich treść to nawoływanie do nienawiści w stosunku do narodu żydowskiego.
Zarzuty dotyczące plakatów postawiono dwóm osobom. Dotyczą one również publikacji w wydawanym przez Bubla piśmie. Trafiało ono w 2005 roku do obiegu jako dodatek do dwóch innych pism, m.in. o treści satyrycznej, na których wydawanie Bubel ma formalne zezwolenia i które są zarejestrowane.
Jak informowała wówczas prokuratura, chodzi o "publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz publiczne znieważanie grupy ludności z powodu przynależności do narodu żydowskiego, poprzez publikowanie i upowszechnianie treści antysemickich".
Ani Leszek Bubel, ani żadna z pozostałych pięciu osób oskarżonych, do zarzutów nie przyznaje się.
.........................
Gazeta Wyborcza Białystok, 2.10. 2009.r
Nie odbyła się zaplanowana na piątek rozprawa dotycząca oskarżonego m.in. o rozpowszechnianie treści antysemickich Leszka Bubla. Konieczna jest nowa opinia biegłego
Chodzi o opinię językoznawcy, na podstawie której prokuratura może oprzeć swoje oskarżenie. Bublowi, ale też niektórym osobom siedzącym z nim na ławie oskarżonych, zarzucono, iż na plakatach zawieszonych w Białymstoku oraz w pismach wydawanych przez niedoszłego prezydenta RP, szkalowane są osoby innej narodowości. Ekspert językowy ma wykazać, czy tak rzeczywiście jest.
Prokuratura kierując do sądu akt oskarżenia, miała taką opinię (potwierdzającą zarzuty). Ale oskarżeni w trakcie trwania procesu - kiedy ten zbliżał się ku końcowi - posłużyli się fortelem, by eksperta wykluczyć z "rozgrywki".
Doszło między nimi a specjalistą do poważnej wymiany zdań. W efekcie sprawa pomiędzy tymi osobami znajdzie pewnie swój finał w sądzie. A w związku z tym ten ekspert już w procesie Leszka Bubla opiniować nie może, ponieważ musi być bezstronny w swoich sądach. A choć swoją opinię wydał jeszcze przed sporem, to w trakcie procesu może być wezwany przed sąd, by ekspertyzę uzupełnić bądź odpowiedzieć na pytania zadane przez prokuraturę lub oskarżonych.
Sąd zmuszony był więc bezterminowo zdjąć z wokandy sprawę Bubla do czasu, aż prokuratura przygotuje nową opinię. Śledczy mieli czas do 30 września, ale się nie wyrobili. Poprosili sąd o miesięczną zwłokę.
- Nowy biegły już przygotowuje opinię, ale potrzebuje na to więcej czasu - tłumaczy prokurator Adam Kozub z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Tym samym proces, który rozpoczął się w połowie 2008 roku, praktycznie stoi w miejscu od początku tego roku. Wcześniej oskarżeni co rozprawę zmieniali adwokatów. Tłumaczyli to tym, że wybrany przez nich lub sąd obrońca nie jest przygotowany do ich obrony (bo np. ustanawiany był dzień przed rozprawą), albo nie zgadzają się z proponowaną przez niego linią obrony. Zasypywali też sąd różnymi wnioskami, byle tylko maksymalnie odwlec proces.
Żadna z oskarżonych osób nie przyznaje się do winy. Leszek Bubel zgodził się na podawanie danych.
........................................
Portal Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, na podst. materiału TVP Białystok, 25 02. 2009).
Oskarżeni w procesie o szerzenie nienawiści na tle rasowym i znieważanie członków narodu żydowskiego robią wszystko, by wydłużyć proces sądowy przeciwko nim. Wśród oskarżonych jest znany wydawca Leszek Bubel oraz Adam Cz., który w Białymstoku stał się znany po tym, jak wypromował Krzysztofa Kononowicza na kandydata na prezydenta Białegostoku.
Kolejna rozprawa w tym procesie odbyła się we wtorek, 24 lutego. Tylko do południa została przerwana trzy razy, ponieważ sąd rozpatrywał kolejne wnioski oskarżonych. Adam Cz. domagal się wyłaczeni sędzi. Twierdził, że jest ona stronnicza. Podobny wniosek wcześniej składał już Leszek Bubel. Sąd wniosek oddalił, ale Bubel zamieścił bardzo niekorzystny tekst o pani sędzi w wydawanej przez siebie gazecie.
Co ciekawe, świadkiem obrony, który twierdzi, że Bubel i inni oskarżeni nie znieważali narodu żydowskiego, jest Bolesław Szenicer, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Starozakonnych w RP. Gmina ta powstała jako alternatywa dla Związku Gmin Żydowskich w Polsce. Szenicer razem z Bublem redaguje pismo "Co z tą Polską".
...............................
PAP 3 02. 2009.: Jeszcze potrwa proces o rozpowszechnianie treści antysemickich
Ponieważ tuż przed rozprawą jeden z oskarżonych odwołał pełnomocnictwo obrońcy wyznaczonego z urzędu, przed Sądem Rejonowym w Białymstoku nie zakończył się we wtorek proces dotyczący m.in. upowszechniania treści antysemickich.
Wśród sześciu osób oskarżonych w tej sprawie jest lider Polskiej Partii Narodowej (PPN) Leszek Bubel.
Sąd odroczył rozprawę do końca lutego. Ma wówczas przesłuchać dwóch ostatnich świadków. Jeśli nie będzie kolejnych wniosków stron, możliwe jest zakończenie procesu.
Pełnomocnictwo adwokatowi wyznaczonemu z urzędu wypowiedział oskarżony Adam Cz. Wniosek złożył tuż przed rozprawą informując sąd, że adwokat niewłaściwie reprezentował jego interesy i miał zupełnie inną linię obrony.
W tej sytuacji sąd wyznaczył oskarżonemu innego obrońcę z urzędu, a ponieważ musi on zapoznać się z aktami sprawy, odroczył rozprawę.
........................
Gazeta Współczesna 3.02.2009: Proces w sprawie upowszechniania treści antysemickich trwa
Dzisiaj w Sądzie Rejonowym miała się odbyć kolejna rozprawa w procesie o upowszechnianiu treści antysemickich w pismach wydawanych przez m. in. Leszka B.
- Obrońca nie reprezentuje moich interesów - powtórzył kilkukrotnie Adam Cz. - Nie zgadzamy się co do linii obrony. Chcę się bronić sam. Ze względu na wniosek innego oskarżonego, Adama Cz., o zmianę obrońcy z urzędu, rozprawa została jednak odroczona na następne 3 tygodnie.
Na pytanie sędziego, dlaczego nie pomyślał o tym jeszcze przed terminem rozprawy, odpowiedział - Nie przyszło mi to do głowy. Dałem szansę człowiekowi, który nie spełnił moich wymagań. Obrońca przyznał, że trudno mu było się porozumieć z oskarżonym. - Nie widzę żadnej szansy współpracy, proszę więc o zwolnienie mnie z obowiązku obrońcy z urzędu powiedział na zakończenie.
Sędzia przychylił się do wniosku oskarżonego. Wkrótce zostanie mu przydzielony nowy obrońca z urzędu.
.............................