Zabójstwa dzieci to jedna z tych kategorii spraw, które najbardziej bulwersują opinię społeczną. W ostatnim czasie głośno było o śmierci 9 -miesięcznej dziewczynki z Olecka. Matka dziecka usłyszała m.in. zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Dziewczynka została też wykorzystana seksualnie. Na kanwie tej sprawy wróciła dyskusja nad skutecznością kontroli rodziców, którym najpierw odebrano dzieci, a później je zwrócono - ze względu na dobre rokowanie. 

Patrycja Rojek-Socha: Kto najczęściej zabija w Polsce dzieci?

Monika Całkiewicz: Zdecydowana większość zabójstw dokonywanych na dzieciach to zabójstwa, których sprawcami są opiekunowie, rodzice, ktoś spokrewniony, a przynajmniej znajomy.

Czytaj: Polska zabójczyni - narzędziem nóż, ofiarą kat>>

Czyli zazwyczaj nie są to przypadkowi sprawcy?

Oczywiście i takie sytuacje się zdarzają, ale jeśli mówimy w większości przypadków, że zabójca czai się w rodzinie, nie jest kimś obcym. Oczywiście nie zawsze tak jest. Pamiętam sprawców, którzy poszukiwali jako ofiary dzieci, czasem zresztą nie tylko po to, aby je zabić, ale też, by wykorzystać je seksualnie. Szukanie takich ofiar jest charakterystyczne dla zabójców seryjnych, ale jest ich naprawdę niewielu, choć są to przypadki najgłośniejsze. Każdy z nas na pewno słyszał o  Mariuszu Trynkiewiczu, który zabijał młodych chłopców lub o Karolu Kocie, który "polował" na osoby słabsze od siebie, czyli dzieci i starców. Jeśli ktoś staje się ofiarą seryjnego zabójcy, to zazwyczaj nie zna mordercy.

 

Cena promocyjna: 62.1 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Ale takie sprawy są rzadkie?

Zdecydowanie. Zdarzają się również zabójstwa dzieci popełnione przez osoby niespokrewnione, ale takie, które nie są przypadkowe. Swego czasu głośne było zabójstwo w Czarnej Białostockiej, gdzie nauczycielka zemściła się na byłym kochanku, zabijając jego syna, ucznia szkoły, w której uczyła. O motywie zemsty mówi się też obecnie w sprawie zabójstwa dokonanego w Mrowinach przez Jakuba A., przy czym z doniesień medialnych wynika, że sprawca i ofiara byli ze sobą spokrewnieni, a w każdym razie sprawca dobrze znał dziecko, które zabił. Dobór dziecka jako ofiary zazwyczaj nie jest więc przypadkowy.

Czytaj w LEX: Silne wzburzenie jako znamię zabójstwa w afekcie >

Czym charakteryzuje się osoba, która zabija dziecko?

Zabicie jakiegokolwiek człowieka wymaga określonych predyspozycji psychicznych. Są ludzie, którzy nawet w sytuacji osobistego zagrożenia, na przykład bezpośredniego ataku na siebie, nie są w stanie pozbawić życia napastnika, mimo że wiedzą, że ich czyn byłby bezkarny, bo działanie w obronie koniecznej wyłącza bezprawność. Tym bardziej zabicie dziecka jest czymś nienaturalnym. Ktoś, kto zabija dziecko, musi mieć mieć nieprawidłową osobowość. Dziecko kojarzy się powszechnie z kimś bezbronnym, niewinnym, wymagającym szczególnej ochrony. Zabicie dziecka wymaga zazwyczaj dużo złej woli. Wyjątkiem są przypadki zabójstw dzieci przez osoby chore psychicznie, które nie rozumieją znaczenia swojego czynu albo nie potrafią pokierować swoim postępowaniem. Nie sposób wtedy mówić o złej woli, a sprawca nie może ponosić odpowiedzialności karnej, bo niepoczytalność wyłącza winę.

Czytaj: Od klapsów do... terroryzmu - badania potwierdzają>>

Przemoc domowa?

Niestety to w rodzinnym domu najczęściej dochodzi do krzywdzenia dzieci. I te przestępstwa są szczególnie okrutne, bo bicia (a czasami zabicia) dziecka dokonuje rodzic albo partner rodzica, czasami rodzeństwo, czasami dziadkowie, a zatem osoby, od których dziecko powinno oczekiwać wsparcia i ochrony. Doświadczające przemocy w rodzinie dzieci są bezradne, zazwyczaj nawet nie wiedzą, że mogą i powinny szukać pomocy, więc milczą. Nierzadko przemoc w rodzinie ma związek z problemem alkoholowym, z uzależnieniem od narkotyków. Zdarza się, że rodzic nie jest wystarczająco dojrzały, aby sprawować pieczę nad dzieckiem- subiektywnie odczuwa, że dziecko jest dla niego ciężarem, ogranicza jego wolność, powoduje problemy. Jeśli na dodatek sam w dzieciństwie padał ofiarą przemocy ze strony rodziców, rozwiązanie widzi w znanych mu wzorcach zachowań. Banałem jest konkluzja, że przemoc rodzi przemoc. Są wprawdzie dzieci, które doświadczały w dzieciństwie bicia i poniżania, i właśnie dlatego nigdy nie podniosą ręki na swoje dziecko, ale jest też duże prawdopodobieństwo, że schemat przemocowy będzie powielany, powtarzany w kolejnych pokoleniach.

Czytaj w LEX: Wymiar kary za zabójstwo w typie podstawowym popełnione w stanie poczytalności ograniczonej w stopniu znacznym >

Co zrobić żeby ograniczyć liczbę takich zdarzeń? Wydaje się, że tych przypadków jest dużo. Zawodzi prawo, czy kontrola, a może podejście do dziecka?

Wszystkich problemów nie da się rozwiązać, wydając nowe ustawy. Wydaje się, że obowiązujące prawo przewiduje mechanizmy zabezpieczające bezpieczeństwo dzieci. Szwankuje realizacja przepisów. Są rodziny, które muszą być obserwowane przez kuratora, czy sąd rodzinny, bo są niewydolne wychowawczo, na przykład z uwagi na uzależnienie rodziców od środków psychoaktywnych albo wyuczone, nieprawidłowe wzorce zachowań. Nadzór taki nie będzie jednak nigdy skuteczny, jeśli będzie postrzegany jako opresyjny, jeśli nie znajdzie zrozumienia w środowisku społecznym. 

Czytaj w LEX: Kwalifikacja prawna zdarzeń polegających na zadaniu pokrzywdzonemu ciosu nożem >

Zagrożenie dla świętości rodziny? 

Tak, kurator społeczny czy zawodowy jest często odbierany jako wróg, jako niszczyciel rodziny. Środowisko sąsiedzkie jednoczy się w tej walce z kuratorem, a w konsekwencji i z sądem rodzinnym. A skoro zwykły nadzór nad rodziną nie jest łatwy, tym bardziej nie jest łatwe sięganie po środki dalej idące, nawet jeśli są obiektywnie konieczne. Jeśli sąd rodzinny ma wątpliwości, czy dziecko w biologicznej rodzinie jest bezpieczne, teoretycznie może podjąć decyzję o umieszczeniu go w rodzinie zastępczej, ale oznacza to zawsze wyrwanie dziecka z rodziny biologicznej. To zaś jest niezmiernie trudna decyzja – w szczególności wówczas, gdy rodzice deklarują zmianę, a tym bardziej przejawiają coś na kształt dobrej woli, na przykład rozpoczynają terapię odwykową. Nawet jeśli te deklaracje są wątpliwe, a działania rodziców budzą zasadne wątpliwości co do swej trwałości i skuteczności, na sądzie spoczywa zawsze niesamowity ciężar, bo przecież decyzja o rzeczywistej zmianie sytuacji dziecka zostanie zawsze przedstawiona jako „odebranie dziecka rodzicom”. 

Czytaj: Brakuje klimatu dla rodziców zastępczych​>>

A to może budzić społeczny sprzeciw...

Zwłaszcza wśród osób nie znających realiów danej sprawy, a jedynie kierujących się stereotypami. Inna sprawa, że nie poprawia sytuacji fakt, iż do rażących nadużyć praw dziecka dochodziło także w rodzinach zastępczych, a więc tych, które miały poprawić jego sytuację. To akurat jest ten aspekt sytuacji, za który odpowiada państwo, które ma bezwzględny obowiązek tak realizować swe kompetencje kontrolne i nadzorze, by podejmowane przezeń działania naprawcze nie wywoływały skutków gorszych, niż ich niepodjęcie.

Czytaj w LEX: Motywacja zasługująca na szczególne potępienie >

Jest coś, co zdecydowanie szwankuje?

W pierwszej kolejności na pewno ramy kontroli obywatelskiej, społecznej. Zdarzają się sytuacje, że coś nas niepokoi, czujemy, że coś się niedobrego dzieje, a nie podejmujemy żadnych działań. Kto z nas reaguje, widząc rodzica bijącego na ulicy rozwrzeszczanego malca? Kto interesuje się widywanymi regularnie ludźmi, którzy każdego dnia są pijani, choć mają małe dzieci? Kto interesuje się sąsiadami, u których co wieczór słychać płacz dziecka? Kto zawiadamia policję, widząc co i raz nowe siniaki na ciele widywanego na co dzień dziecka? Jesteśmy jako społeczeństwo bardzo przywiązani do zasady „wolnoć Tomku w swoim domku”, nawet gdy ta wolność przejawia się w krwawych pręgach na ciele malucha, widywanego codziennie w  piaskownicy lub na boisku. A już na pewno nie wydaje się, byśmy mieli uwrażliwić się na krzywdę dzieci, jeśli fizyczne karcenie będzie zachwalane przez celebrytę, posła, czy – horribile dictu – Rzecznika Praw Dziecka.

Czytaj w LEX: Dzieciobójstwo w orzecznictwie sądów >

Powinniśmy sprawdzić, czy dziecku nic nie jest?

W jakimś stopniu tak. Jeśli będziemy działali z umiarem, z wyczuciem, z pewnością nie dojdzie do pogwałcenia czyjejś prywatności, a my upewnimy się, że wszystko jest w porządku. Jeśli codziennie słyszymy płacz dziecka za ścianą, wystarczy zapukać i zapytać, czy coś się dzieje i czy możemy jakoś pomóc. Może po prostu dziecko jest chore, a rodzice nie radzą sobie z tą sytuacją. A może jednak sytuacja jest poważniejsza? Często po zabójstwie dziecka padają komentarze ze strony sąsiadów, że to była "taka spokojna rodzina", w której nic złego się nie działo. W niektórych przypadkach to usprawiedliwianie siebie, własnej bierności. Oczywiście czasem jest tak, że nic nie zapowiada katastrofy, na przykład wtedy, gdy dochodzi do tzw. zabójstw rodzinnych. 

Czyli?

Przykład? jeden z rodziców cierpi na depresję, nie radzi sobie z problemami, decyduje się więc na samobójstwo poprzedzone zabójstwem najbliższych. Z perspektywy sprawcy jest to akt miłosierdzia: zabranie z okropnego świata tych, którzy sami sobie nie poradzą. Pamiętam taką sprawę – ojciec po zabójstwie ułożył swoje dzieci na łóżkach bardzo troskliwie, złożył ich dłonie do modlitwy, a ciała otoczył ulubionymi zabawkami. W tej rodzinie nigdy nie dochodziło do żadnej przemocy, a obniżonego nastroju rodzica, zawsze dość skrytego, naprawdę można było nie zauważyć. Zazwyczaj jednak zabójstwa dzieci wynikają z jakiejś nieprawidłowości, z układów przemocowych, uzależnień, a tego przed sąsiadami ukryć z reguły nie sposób. Nie widzi tego tylko ten, kto bardzo nie chce dojrzeć.

 

Zdarzają się też - szczególnie bulwersujące przypadki - zabójstwa dziecka, połączonego z seksualnym wykorzystaniem...

Wyróżniamy dwie grupy takich zabójstw. Pierwsza to zabójstwa dokonane po zgwałceniu dziecka, w obawie przed wykryciem. Krótko mówiąc, sprawca pozbywa się najważniejszego (i nierzadko jedynego) świadka przestępstwa. W drugiej grupie znajdują się te zabójstwa, gdzie motyw seksualny jest bardzo wyraźnie zaznaczony – dręczenie ofiary, czasami posunięte aż do pozbawienia jej życia, wzmaga doznania seksualne sprawcy. To typowe działanie sadystyczne. Czasami sprawcę podnieca uczucie dominacji, pełnej kontroli nad czyimś życiem. Tyle, że jest to charakterystyczne dla sprawców seryjnych, a więc takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko.

Czytaj w LEX: Okoliczności wykluczające przyjęcie kwalifikacji prawnej dzieciobójstwa z art. 149 kodeksu karnego z 1997 r. Glosa do wyroku s.apel. z dnia 9 sierpnia 2017 r., II AKa 196/17 >

Zabijają częściej kobiety czy mężczyźni?

Oceniając to, musimy wyłączyć kodeksowe dzieciobójstwo, a zatem zabójstwo, które może być  popełnione wyłącznie przez matkę działającą w okresie porodu i na skutek jego przebiegu – bo w tym przypadku oczywiście chodzi wyłącznie o kobiety, działające w szczególnej sytuacji psychicznej związanej z porodem. Natomiast w pozostałych przypadkach bywa różnie, ale częściej – moim zdaniem – agresywną osobą jest ojciec dziecka albo partner matki. Natomiast najczęściej matka wie, że wobec jej dziecka stosowana jest przemoc i albo to akceptuje, albo przynajmniej nie potrafi się temu przeciwstawić, co czyni ją nie tylko moralnie odpowiedzialną z krzywdę, której doznaje małoletni. Niewykluczona jest też odpowiedzialność karna, na przykład za nieudzielenie pomocy (nie wezwanie karetki) czy nawet za zabójstwo przez zaniechanie.